Artykuły

Na fali mozartowskiej mody?

ŚWIATOWE obchody dwóchsetlecia śmierci Mozarta są niebywałą okazją do popularyzacji jego twórczości, a przy okazji również do zwielokrotnienia zysków firm fonograficznych oferujących z powodzeniem setki najrozmaitszych wykonań dzieł wielkiego salzburczyka (np. Philips wypuścił całą twórczość Mozarta na 180 kompaktach). Niezliczone koncerty monograficzne oraz sączące się z radia - m.in. z naszej "trójki" - dźwięki "Haffnerowskiej" czy "Paryskiej" czasami już dopełniają wrażenie nadmiaru.

Także teatr chce mieć jakiś współudział w tworzeniu tego przesytu artystycznego i właśnie w połowie września odbyła się w Teatrze Polskim we Wrocławiu premiera "Amadeusza". To cokolwiek kiczowate i pseudofilozoficzne dzieło angielskiego dramaturga Petera Schaffera, owiane legendą wcześniejszych realizacji - filmowej oraz Teatru na Woli w Warszawie i Theatre Marigny w Paryżu z roku 1931 (w obu inscenizacjach rolę Mozarta odtwarzał Roman Polański, reżyser spektaklów), stało się we Wrocławiu przysłowiowym trafieniem w dziesiątkę. Stojące owacje na ponad tysiąc-miejscowej widowni to coś znaczy w tym siermiężnym roku 91!

Wrocławskie widowisko jest przesycone muzyką. Wszystko zostało jej podporządkowane; treść, ewentualne przesłanie itd. - wydaje się być pretekstem dla reżysera Wojciecha Adamczyka do ukazania - jak pokornym szeptem objawia jedna z prezenterek radiowych - "nieśmiertelnego geniusza muzyki Mozarta".

Sztuka Schaffera mówi o uniwersalnym zjawisku zazdrości i zawiści człowieka wobec człowieka - Salierego wobec Mozarta; o tym, jak takie uczucie może doprowadzić do destrukcji, a w konsekwencji poprowadzić ku wiecznej niesławie. Dziś w masowej wyobraźni Salieri - obojętnie. otruł czy nie otruł Mozarta - oczywiście istnieje, ale nie jako kompozytor (nawiasem mówiąc całkiem niezły), ale Jako pełne zawiści indywiduum stojące u boku wielkiego artysty. Inna sprawa, że do takiego zmitologizowania tej historii przyczyniła się sztuka Schaffera. Cóż za ironia: Salieri stał się, o czym marzył, nieśmiertelny, ale jako osoba z piętnem nienawiści!

Rola Salierego jest żarliwa, intensywnie zmysłowa, grana z ogromną finezją i intelektualną pasją przez znakomitego wrocławskiego aktora Igora Przegrodzkiego. Postać Mozarta odtwarzana przez Miłogosta Reczka trochę przypomina kreację Polańskiego sprzed 10 laty. To zwariowany, kapryśny, krnąbrny młody człowiek, który tym sposobem bycia bynajmniej nie zjednuje sobie otoczenia. Takie ujęcie roli uczłowiecza wielkiego kompozytora dzisiaj, pokazuje go takim, jakim mniej więcej wszyscy możemy być.

Wrocławska inscenizacja "Amadeusza" zawdzięcza swój sukces modzie, na fali której powstała, ale przede wszystkim muzyce oraz dwojgu głównym wykonawcom o ogromnym zakresie środków aktorskich, którzy podnieśli na ponadbanalny poziom ideę przewodnią sztuki, oraz utrzymali równowagę między jej stroną komediową a niepokojąco ciemną jej warstwą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji