Kraj bez nadziei
Sztuka Howarda Barkera -"Zwycięstwo" w reżyserii Heleny Kaut-Howson, to bardzo dobrze zrealizowane widowisko, z pomysłową scenografią, ładną muzyką i świetnym aktorstwem. Jednocześnie naładowane nienawiścią, obrazami ludzkiej podłości, hipokryzją i goryczą, doświadczanymi w Polsce na co dzień. Bez nadziei na lepsze czasy.
Akcja dramatu rozgrywa się w Anglii, w połowie XVII wieku, kiedy po śmierci Crommwella republika upada, a na tronie zasiada syn straconego przez rewolucjonistów króla -Karol II. Jego bohaterką jest wdowa po sędzim Bradshawie, który nakazał ściąć monarchę. Osaczona przez rojalistów rusza do Londynu, aby odzyskać zwłoki męża i je pochować.
Plugawcy i kanalie
Autorka scenografii Pamela Howard mocno przebudowała scenę. Wydarzenia rozgrywają się na piaszczystym placu. Raz pełni on rolę królewskiego salonu, raz izby w purytańskim domu, a raz ogrodu lub nadmorskiej plaży. Z dbałością wykonano kostiumy. Muzyka Zbigniewa Karneckiego - delikatna i łagodna w nastroju przeciwstawiona jest emocjom prezentowanym na scenie.
Aktorzy przedstawili bohaterów, którzy na różne sposoby starają się zrealizować swoje plany. Są przy tym bezwzględni wobec słabszych i ulegli wobec silniejszych. Danuta Stenka w roli Bradshaw, poniewierana przez wrogów, zdradzona przez najbliższych nie rezygnuje z odzyskania zwłok męża, najmuje się nawet na służbę u królewskiej nałożnicy. Bardzo dobrze wypadł Maciej Tomaszewski jako król Karol II, cynicznie traktujący urząd i sprawy państwa, hedonista i kanalia. Tomasz Tyndyk najbarwniej pokazał się w roli syna Bradshawa, zalęknionego, ale zdeterminowanego w osiągnięciu życiowego celu za wszelką cenę. Zabawny, ale i przerażający był Radosław Kaim jako królewski sługa Nodd. Pełną skrajnych emocji królewską nałożnicę sugestywnie przedstawiła Lena Skrzypczak.
Pognębianie przygnębionych
"Zwycięstwo" pokazuje najmroczniejsze z ludzkich cech. Nienawiść, chciwość, hipokryzję i konformizm, zwierzęcy hedonizm, krętactwa i cynizm rządzących. Są w spektaklu odniesienia do naszej codzienności: znienawidzonych republikanów nazywa się "komunistami", byli rewolucjoniści mówią ze śląskim akcentem, a spotkanie dworzan i republikanów w bankowym skarbcu przywołuje skojarzenia z "grupą trzymającą władzę". Polska jawi się jako kraj ludzi upadłych, okłamywanych przez rządzących, na próżno oczekujących pocieszenia. Nie znajdą go i w teatrze.