Artykuły

Śmieszno-gorzkie wchodzenie w dorosłość

"#Na_Dorosłego" wg scenariusza i w reż. Marcina Zbyszyńskiego w wykonaniu grupy Potem-o-tem w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

Grupa teatralna POTEM-O-TEM, działająca w Warszawie od 2016 roku, nie ustaje w poszukiwaniu nowych przestrzeni dla realizacji swoich kolejnych teatralnych przedsięwzięć. Aktywność, nieposkromiony temperament i energia młodych twórców są naprawdę imponujące - "Powierzchnie gładkie" można oglądać w Galerii na Brackiej, "Gluten sex" w autokarze i podwarszawskim Pałacyku Lasotów, niekiedy też pokazują swoje spektakle w gościnnych progach Teatru WARSawy ("20 lexusów na czwartek").

Oczywiście obiekty, do których zapraszani są widzowie, najczęściej w niekonwencjonalny sposób (sami aktorzy stanowią również część obsługi spektaklu, także przed jego rozpoczęciem), artyści starają się wykorzystywać nie tylko do klasycznych rozwiązań oddzielających publiczność od aktorów - zasada organizowania przestrzeni w tych teatralnych zdarzeniach zasadza się na jak najczęstszym odwracaniu tych ról. Najczęściej wszystko polega na bardzo dynamicznym kontakcie, który rodzi się również w trakcie żywej rozmowy jaką prowadzą wykonawcy z widzami, a także w trakcie przemieszczania się do różnych pomieszczeń, które w trakcie przedstawień stają areną do scenicznych działań, a nawet do zbiorowych zajęć terapeutycznych (TTG - naprawdę spróbujcie tego doświadczyć) w wąskim korytarzu (tak jest podczas ostatniej premiery zatytułowanej "#Na­­_Dorosłego", granej aktualnie w kamienicy przy Unii Lubelskiej). To nie są grzeczne przedstawienia, które gwarantują "bezpieczeństwo", a mocno angażujące w akcję widza widowiska, rozgrywane na wielu płaszczyznach i kilku poziomach interakcyjnych. Zabawa z publicznością jest oczywiście bardzo ważna, ale grupa POTEM-O-TEM stara się rozmawiać w niepozbawiony humoru sposób na poważnie na tematy dotyczące dolegliwości i aberracji współczesnego świata, zwłaszcza dotykających ludzi młodych. Aktorzy, na co dzień zaprawieni w różnorodnym repertuarze na swoich macierzystych scenach, radzą sobie z projektowaną konwencją znakomicie, widać, że te spotkania z publicznością sprawiają im ogromną radość, przyjemność i satysfakcję. Słucha się tego, co proponują w sensie podejmowanych problemów z ogromnym podziwem dla ich kunsztu i zawodowych umiejętności warsztatowych. Tutaj nie ma mowy o jakiejkolwiek rutynie, wszystko jest wymyślone i zainscenizowane w tak szczery, naturalny i bezpośredni sposób, jakby aktorzy tworzyli swoje dzieło na naszych oczach, a nie odtwarzali po raz kolejny coś, co wspólnie ustalili i wymyślili podczas prób nad spektaklem.

Scenariusz "#Na_Dorosłego" to kolejny już tekst napisany i wyreżyserowany przez Marcina Zbyszyńskiego. W zasadzie to druga jego odsłona, choć podobno zupełnie inna od tej granej wcześniej na Koszykowej. Autor, choć czasami ma problem z selekcją materiału i przeciąga spektakl ponad miarę, tym razem powściągnął swój dramatopisarski temperament i ograniczył się do dwóch godzin z małym kawałkiem. Pewnie można by co nieco jeszcze zewrzeć przebieg zdarzeń w części pierwszej, która jest zdecydowanie słabsza od drugiej - dużo bardziej zwartej i klarownej w fabularnych zapętleniach. Ale i tak widać, że przedstawienie stoi na mocnych podstawach, a aktorzy kochają to, co robią.

W "#Na_Dorosłego" znowu spotykamy się z problemami młodego pokolenia, które nie potrafi w korporacyjnej i obciążonej kredytem rzeczywistości znaleźć czasu na miłość i budowanie partnerskich relacji gwarantujących poczucie stabilizacji i uczuciowego bezpieczeństwa. Joanna Ponichter (w tej roli Marysia Sobocińska) i Paweł Grabiański, którego gra Filip Kosior, nie mogąc odnaleźć się w gąszczu codzienności i wiecznego braku czasu, postanawiają się rozstać, ale okazuje się, że łączy ich mieszkanie, na które wzięli razem kredyt. Postanawiają w nim pozostać, ale każdy ze swoim nowym partnerem (Agata Różycka jako Zuza Plecka i Piotr Piksa w roli Franka Sobczyka). Do czego te nowe okoliczności ostatecznie doprowadzą zdradzać nie będę, ale brawurowo zagrana scena "wyścigu" na orgazmy, nie uratuje naszych bohaterów przed kolejnymi zamianami życiowych ról. Na ile pozostaną nadal osamotnieni, bezsilni, naiwni i niedorośli warto zobaczyć w zakamarkach piątego piętra kamienicy w centrum Warszawy, po której oprowadza nas jej Właściciel, w którego wciela się Janek Marczewski, jednocześnie tworząc przezabawne epizody towarzyszące głównym postaciom tego gorzkiego dramatu, jednocześnie zabawnego, ale i w ostatecznej refleksji jednak chyba smutnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji