Artykuły

Dziecięce pytania - trudny orzech do zgryzienia

Teatr od pewnego czasu stara się wyręczać rodziców i rozmawiać z maluchami na trudne tematy. Dlatego już tylko po bardzo tradycyjnych dziecięcych scenach biegają beztroscy bohaterowie bajek. Teraz Kopciuszek musi mierzyć z problemem choroby i śmierci, jak choćby w znakomitym spektaklu Anny Smolar na scenie "Starego". W Teatrze Nowym Proxima Piotr Sieklucki, wraz z autorem adaptacji Tomaszem Kireńczukiem, postanowił też poważnie potraktować młodą widownię i zająć się zawsze aktualną sprawą, jaką jest polityka. Twórcom posłużył do tego "Król Maciuś Pierwszy" - pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Dzieci potrafią zadawać naprawdę trudne pytania. Przekonałam się o tym na własnej skórze, musząc niegdyś rozstrzygnąć palącą kwestię związaną z rozwojem człowieka. Trzylatek koniecznie chciał się dowiedzieć, dlaczego pani w ciąży, z którą rozmawiam, jest tak niedobra, że połknęła swojego dzidziusia. Tłumaczenie zajęło mi sporo czasu i energii, bo niestety wstępne naświetlenie sprawy pociągnęło za sobą całą serię pytań, z którymi pewnie lepiej poradziliby sobie specjaliści, gdyby ich teraz nie chciano zamykać do więzienia.

Teatr od pewnego czasu stara się wyręczać rodziców i rozmawiać z maluchami na trudne tematy. Dlatego już tylko po bardzo tradycyjnych dziecięcych scenach biegają beztroscy bohaterowie bajek. Teraz Kopciuszek musi mierzyć z problemem choroby i śmierci, jak choćby w znakomitym spektaklu Anny Smolar na scenie "Starego". W Teatrze Nowym Proxima Piotr Sieklucki, wraz z autorem adaptacji Tomaszem Kireńczukiem, postanowił też poważnie potraktować młodą widownię i zająć się zawsze aktualną sprawą, jaką jest polityka.

Twórcom posłużył do tego "Król Maciuś Pierwszy" [na zdjęciu]. Znaleźli w nim odniesienia do sytuacji w naszym kraju, w którym ludzi dzielą poszczególne ugrupowania, ideologie, nie dopuszczające do siebie innych prawd niż te jedynie słuszne. Mogą one doprowadzić do wojny, do przewrotów politycznych, podczas których bez zmrużenia oka zabija się przeciwników, a najbliżsi przyjaciele okazują się bezwzględnymi wrogami.

W krakowskim przedstawieniu opowiada się o tym bez taryfy ulgowej, ale za to w atrakcyjnej formie, która porywa dzieciaki, a równocześnie nie nudzi ich rodziców mogących odbierać spektakl na różnych poziomach. Zarówno dla dorosłych, jak i dla małych widzów, frajdą są nagrane sceny z ministrami, którzy wolą raczyć się winem i cygarami niż podejmować konstruktywne decyzje. A znalazł się wśród nich cały kwiat krakowskiego aktorstwa, poczynając od Jana Peszka, przez Jerzego Stuhra, Andrzeja Grabowskiego, Tomasza Schimscheinera, Janusza Marchwińskiego, do swobodnie czującego się w teatrze prezydenta miasta Jacka Majchrowskiego. Muszą się oni podporządkować woli Maciusia (Karol Miękinia) i jego faworyta Felka (Michał Misza Czorny), którzy swoje emocje najchętniej wyrażają w tańcu. Ich poczynania stara się tonować Mistrz Ceremonii (Piotr Sieklucki), któremu całkiem dobrze wychodzą też sceny improwizowane, polegające na nieprzewidywalnych rozmowach z dziećmi.

"Król Maciuś Pierwszy" to naprawdę dobry spektakl, uświadamiający młodym widzom, że jeżeli teraz nie nauczą się tolerancji dla Innego, nie będą przeciwstawiały się przemocy, to świat nie przestanie podążać na skraj katastrofy. Obawiam się jednak, że wychodzący ze spektaklu z dziećmi rodzice, będą mieli trudny orzech do zgryzienia, ponieważ zostaną zasypani gradem pytań, do jakich prowokuje to przedstawienie. A mój problem z wytłumaczeniem trzylatkowi, dlaczego pani połknęła dzidziusia, okaże się niewielkim w porównaniu z próbą rozwiązania kwestii, kim dla Maciusia jest faworyt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji