Artykuły

Europa czeka na emigrantów

Czym jest praca dla młodych? Otóż w dużej mierze nie jest celem, tylko środkiem. Młodzi podejmują różne prace po to, aby coś mieć. I ta praca nigdy nie jest ich etosem. Nasza enklawa szkoły teatralnej to jest ciągle jeszcze marzenie o etosie. Ale już coraz bardziej ten etos się oddala. Już coraz częściej pojawia się pytanie: co ja za to mogę mieć? Co ja mogę mieć za udział w tej telenoweli? - Jerzy Stuhr odpowiada na kolejne pytanie Marii Malatyńskiej z Dziennika Polskiego.

Maria Malatyńska: Zdaje się, że zaczynają procentować Pańskie kontakty z niedawnego, zorganizowanego przez UNESCO, Kongresu Szkół Teatralnych w Hiszpanii (...) w którym Pan wprowadzał krakowską Szkołę w "obieg światowy". Bo już nasi studenci, z prof. Jackiem Romanowskim, właśnie wrócili z warsztatów w Rumunii, już zaczyna się więc kolejny cykl eliminacji interpretacyjnych. Czy wejście w taki "obieg", to jest tylko doskonalenie warsztatowe dla młodych aktorów, czy też jest w takim działaniu jakaś wartość szersza: dla kraju, dla kultury? Jerzy Stuhr: Powiedziałbym, że i tak - i tak! Bo jest to zawsze ogromna platforma kulturowej konfrontacji. Teraz w Rumunii tematem były "Upiory" Ibsena i "Medea". Nasi studenci przygotowali dwa ćwiczenia na podstawie tych utworów. Ale ich rówieśnicy, z innych szkół całego świata, od Szanghaju, przez Koreę, Iran, po Stany Zjednoczone, też przygotowali fragmenty z "Upiorów" i "Medei". Przez dziesięć dni wszyscy obserwowali wspólnie działania, na tym samym tekście, ludzi kulturowo innych. Chińczycy wykonali podobno na temat "Medei" coś w rodzaju rytualnego tańca, bez jednego słowa. Wzbudzenie zainteresowania odmiennością innych kultur, innym sposobem postrzegania... Jest to dla tych młodych ludzi także budowanie szacunku dla tej odmienności, tolerancji, którą poniosą potem w swoje środowiska, w swoje kraje.

Te warsztaty w Rumunii - to były pierwsze eliminacje do nowego Kongresu, który odbędzie się za dwa lata w Szanghaju czy w Kairze, jeszcze nie jest to ustalone. Tam, przed światowymi ludźmi teatru wystąpią te Szkoły, które przeszły kolejne etapy. Też będą więc wybrane demonstracje, i "Upiorów", i "Medei", ale już w pełni wyselekcjonowane. Taki Kongres to jest gigantyczna organizacja! Bierze w tym udział 50 szkół z całego świata. Tego nie sposób ogarnąć! I choć cieszę się, że bierzemy w tym udział, to jednak marzę, abyśmy się skupili na kilku naszych, europejskich projektach, bliższych chyba i ważniejszych dla nas.

Chcemy na przykład zrobić jesienią tu w Krakowie, warsztaty dla bardzo młodych reżyserów. Oprzemy się na tekście "Emigrantów" Mrożka. Bo sam temat, tak nieskończenie dla Europy w tej chwili aktualny, stanie się dla reżyserów z różnych krajów, jak przypuszczamy, szansą na wypełnienie tematu swoimi doświadczeniami, lękami itd. Wczoraj byłem we Włoszech, na międzynarodowym seminarium w Cividale, i tam mówiło się, że Europa będzie potrzebowała w najbliższym czasie około 2 milionów osób do pracy. Ze świata. To się generalnie rodzi w bólach, ale kto wie, czy nie dlatego, że są zbyt ostre styki kultur. Może to oczywiście rodzić zwyrodnienia, jak ten obóz koncentracyjny we Włoszech! Ale żeby dorównać biegowi technologicznemu, Europa będzie potrzebowała mnóstwa ludzi. Zaproponowaliśmy więc temat "Emigrantów", jako sprawę ogromnie aktualną i żywą. Na seminarium w Cividale była także osobna dyskusja dotycząca młodzieży. Był temat: czym jest praca dla młodych? Otóż w dużej mierze nie jest celem, tylko środkiem. Tzn. młodzi podejmują różne prace po to, aby coś mieć. I ta praca nigdy nie jest ich etosem. I tak sobie pomyślałem wtedy, że jednak nasza enklawa szkoły teatralnej to jest ciągle jeszcze marzenie o etosie. Ale już coraz bardziej ten etos się oddala. Już coraz częściej pojawia się pytanie: co ja za to mogę mieć? Co ja mogę mieć za udział w tej telenoweli? Przecież wiadomo, że telenowela nie jest celem. Jakieś marzenia, czy spełnienia, które może częściowo zrealizowały się w Szkole, gdzieś się jeszcze kołaczą... Wielka rola, wielki teatr... A za telenowelę masz samochód, nowe mieszkanie. Jeden z prowadzących dał taki własny przykład. Powiedział, że jego syn jest informatykiem, a pracuje jako "banino", czyli kąpielowy na basenie. Po co? Aby móc pojechać do Ameryki. Czyli zawsze "po coś" się pracuje. A jeszcze nasi rodzice pracowali, bo sobie coś wymarzyli. Spełniali się w tej pracy. Ta praca ich motywowała. Ja też tak czuję: dlatego wszystko zdobyłem sam z siebie. Pracę się kocha, bo dzięki niej się istnieje. Ale już to pokolenie naszych dzieci myśli inaczej. Mój syn pojedzie w trasę - i za to ma umeblowany pokój. Jak mnie oprowadzał po swoim mieszkaniu, to mówił, że tu jest ta "trasa", a tu kolejna. Wszystko jest wyliczone.

Mamy też kolejny pomysł: aktorski. Jeśli tylko obecna dyrekcja festiwalu w Chidale się nie zmieni, to ruszamy z projektem "Wyspiański", czyli "Sędziowie": powstaną u nas w Szkole, w mojej reżyserii, w Mediolanie, w reżyserii Paulo Grazziego, przy teatrze Piccolo, oraz w Ljublanie. I spotkają się wszyscy w Cividale na Mittel-Fest w przyszłym roku, a jeśli się to uda, to przyjadą wszyscy do Krakowa, na Festiwal Wyspiańskiego. Tak kombinuję! A festiwal w Cividale jest mocną instytucją! Ta miejscowość znajduje się w Lombardii, niemal na zbiegu Austrii, Słowenii i Włoch -jest jakby stworzona po to, by odbywały się tam festiwale Mitteleuropy. I one tam co roku są! Tam pokazywałem filmy Kieślowskiego, tam realizują się środkowoeuropejskie inicjatywy. A jeszcze tematem przyszłorocznego festiwalu ma być sprawiedliwość. Te klocki mi się dobrze ułożyły! To mnie ogromnie podnieca. Jakby się i udało taki "work" zrobić z 15 studentami, np. jednym zadać początek "Sędziów", drugim środek, trzecim - koniec, to byśmy otrzymali całą sztukę odegraną w trzech językach! A na końcu pokazać jeszcze film Konrada Swinarskiego - i cały program pięknie się układa! Ideą fix mojego życia jest "zmuszenie" Europy, żeby poznała Wyspiańskiego! Bo co z tego, że my sami o tym wiemy, że to właśnie my mamy tego największego chyba artystę XX wieku, gdy nikt go nie zna! A jak zna, to znaczy, że widzieli film Wajdy i wtedy natychmiast go pytają, skąd wziął taki znakomity scenariusz! Gdyby to się udało, byłbym szczęśliwy!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji