Melanż z Melpomeną: Król Edek
Akcja jest taka, że dawno, dawno temu w Grecji był kryzys, normalnie tak jak u nas. Roboty nie było, ludzie do Irlandii musieli spadać, po ulicach pedały się panoszyli i dzieci demoralizowali. No i Edek, ten król Grecji, bardzo się martwił, że ojczyzna na psy schodzi - Roman Pawłowski rozmawia z panem Tośkiem o "Królu Edypie" w Teatrze Ateneum w Warszawie.
- Co słychać, Panie Tośku?
- To słychać, że Kaczory mają rację.
- Jak to, czyżby zmienił Pan przekonania? Już nie głosuje Pan na Samoobronę?
- A tak, przejrzałem na oczy. I to gdzie - w teatrze! Rewolucja moralna to podstawa, tyle ci powiem. Byliśmy niedawno z Sandrą w Ateneum na sztuce greckiej pod nazwą "Król Edek". Ja tam Greków nie lubię, od kiedy w zeszłe lato strułem się gyrosem na Peloponezie. Ale Sandra kocha te klimaty, czaisz - Demis Roussos, Eleni, feta, więc nie mogłem odmówić. Zachodzimy, siadamy, a tu na scenę wychodzi ten gość z "Rodziny zastępczej".
- To chyba Piotr Fronczewski, odtwórca roli tytułowej w "Królu Edypie" w reż. Gustawa Holoubka.
- Szaty miał jak Demis Roussos i bandanę na głowie, więc się Sandra ucieszyła. Ale ja od razu wiedziałem, że koleś nie będzie śpiewać, bo to nie festiwal piosenki w Sopocie, tylko starodawna grecka tragedia. Akcja jest taka, że dawno, dawno temu w Grecji był kryzys, normalnie tak jak u nas. Roboty nie było, ludzie do Irlandii musieli spadać, po ulicach pedały się panoszyli i dzieci demoralizowali. No i Edek, ten król Grecji, bardzo się martwił, że ojczyzna na psy schodzi. Jednego dnia doradca mu powiedział, że musi moralną rewolucję uskutecznić, to wszystko wróci do normy. A najważniejsze, żeby wyczaił gościa, który z własną matką żyje i go na dłużej do mamra posadził. Więc Edek zabrał się do roboty. Komisję "Prawda i Sprawiedliwość" powołał i zaczął przesłuchiwać świadków. A tu totalny zaskok - świadkowie klarują, że to Edek z własną mamusią na kwadracie przebywa! Okazuje się, że w dzieciństwie starzy go do bidula oddali i zapomnieli. A kiedy po latach ojciec kopnął w kineskop, mamuśka hajtnęła się z Edkiem, bo nie czaiła, że to jej własny synalek. I jeszcze się wydało, że Edek sam tego ojca załatwił. No, mówię ci, masakra.
- Jak się Panu podobała scena, w której bohater po odkryciu straszliwej prawdy zadaje sobie karę, wykłuwając oczy?
- Nieźle mu beret przeorało. Cała ta sztuka pokazuje, do czego prowadzą różne Parady Równości. I bardzo dobrze, że Kaczory się za nich zabrali. Trzeba oczyścić Polskę z takich Edków, co to chcą moralności uczyć, a sami brudy pod pierzyną chowają. I dlatego będę na nich głosował. I Sandra też. A ty, ziom, wchodzisz?
Na zdjęciu: scena z "Króla Edypa" w Teatrze Ateneum w Warszawie.