Artykuły

Wałbrzyski Witkiewicz

Zaczęło się niedobrze. Żadnego programu, żadnej ulotki, nie wiadomo, kto gra na scenie, nie wiadomo, kto reżyseruje, kto jest scenografem. Informacje zacząłem zbierać pokątnie. Nie zebrałem wszystkich. Toteż nie będzie w niniejszej recenzji pełnej listy nazwisk, a szkoda.

Spektakl bowiem, po wielu sezonach suszy, zaskoczył wyżem artystycznym; Coś żywego, interesującego zaczęło się w Wałbrzychu dziać. Na pierwszy ogień poszedł Witkiewicz.

Ho, ho, pomyślałem sobie, wcale ryzykowne przedsięwzięcie jak na początek nowej dyrekcji, bo okazało się, że jest nowa dyrekcja, a przy tym młoda, ambitna. A skoro ambitna, więc dalej dobierać się do skóry mistrzowi dramatu, przewrotnemu graczowi figur teatralnych, prześmiewcy, kpiarzowi, który mruga do nas umalowanym okiem, ale w rysach twarzy kryje smutek. No i na scenę wszedł Jan. Karol Maciej Wścieklica, czyli bohater sztuki pod takimże tytułem. Potężne chłopisko, co się zowie, bezpretensjonalne, niby toporne w zachowaniu, a myślące kategoriami abstrakcyjnymi, niby szorstkie, kanciaste, a stylistyką myślenia i sposobem tłumaczenia praw historii i zwrotów społecznych zdumiewające.

Rolę ową ukrył pod swoją postacią, jak się rzekło, mocną i wyrazistą, W. Sikora. Sikora wniósł do teatru wałbrzyskiego naturalność, prostotę i szczerość. Nieco to tajemniczą była szczerość, nieco wyszukana prostota, nieco zbyt dynamiczna naturalność, ale przecie wszystko mieściło się w charakterze tak zbudowanego Wścieklicy. Jakże się różnił, Wścieklica Sikory od Wścieklicy Matysika, granego w Teatrze Kameralnym. Gdy Matysik grał z ironicznym dystansem, Sikora grał żywiołowo, gdy Matysik rysował subtelności, Sikora atakował pryncypia osobowości bohatera. Pewnie, każde danie ma swój smak.

Do wieczerzy wałbrzyskiej zasiadało się z poczuciem swobody, bezpieczeństwa. Już po kilku taktach, już po kilku rytmach, wiedziało się, że przedstawienie wyjdzie, uda się, nie zawiedzie. I tak się stało. Nie przeszkadzały nawet w końcu manieryczne, niestety coraz częściej, wejścia do akcji Teresy Ujazdowskiej, nieszczęsnej kochanicy wielkiego polityka. Nie błysnęła Ujazdowska, nie zaskoczyła mnie, ale i nie zawiodła specjalnie, była taka, jaką sądziłem, że być może. A poza tym, całą uwagę ściągał w zasadzie Sikora, mądrze rozkładając akcenty na tym, co ważne w jego roli, i na tym, co mniej ważne. Sensownie scenograf skrył kochającą się parę na zamkniętym strychu, dając większe pole asocjacjam, budząc też mocniejsze impulsy humorystyczne. A w ogóle scenografia chyba logicznie tłumaczyła reżyserię, wspierając ją i wzbogacając.

Przedstawienie szło równym, nie nużącym rytmem, miało swoją wysoką temperaturę, miało swoją wcale gorącą barwę i niezły smak. I co najważniejsze, tworzyło nastrój, wiązało scenę z widownią, przenosiło się w głąb teatru. Widowisko jakby zeszło między ludzi, jakby było między widzami. Czuło się to, poznawało się po reakcji. Inaczej mówiąc, nie zamknęło się w klatce, co uznać należy za sukces.

O takich spektaklach mówi się, że są ładne. Przedstawienie na dodatek było czyste estetycznie, składne, zgrabne, nawet ze swoistym wdziękiem. Bałbym się tylko pokazywać spektakl na dużej scenie, nie wytrzyma innej przestrzeni, musi bowiem mieć swój oddech, swój klimat. I choć namawiam dyrekcję, żeby Witkiewicza pokazała poza Wałbrzychem, przestrzegam przed wielkimi salami. Przedstawienie czuje się lepiej w warunkach raczej kameralnych, szczególnie że wulkaniczny głos Sikory zagłusza nieraz tkankę literacką.

Chciałbym pochwalić aktora grającego Żyda, młodego, z oryginalną tonacją, ale nie znam nazwiska. Cały zespół zresztą wyszedł obronną ręką z pojedynku z Witkiewiczem, przy czym Witkiewicz nie stracił twarzy ani zespół nie okazał się mordercą, przeciwnie, ujawnił jeszcze jedną stronę życia naszego autora. Przedstawienie wyreżyserował Aleksander Strokowski (nie mylić ze Srokowskim); udał mu się debiut wałbrzyski, a teraz przyjdzie kolej na podtrzymanie zaufania czego życzę mu serdecznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji