Artykuły

Poznań. Ukraiński aktor pobity w pizzerii

- Fizycznie mam złamany nos, a moralnie bardzo mi ciężko. Jak można tak potraktować człowieka? - mówi Jurij, aktor z Ukrainy, który dorabiał w jednej z poznańskich pizzerii. W czwartek wieczorem miał go pobić kierownik Tivoli. Ten jednak twierdzi, że Ukrainiec uszkodził się sam.

Jurij ma 36 lat i z wykształcenia jest aktorem. Ukończył akademię w Kijowie i uniwersytet w Charkowie. W 2014 roku brał udział w wydarzeniach na Majdanie. Trzy lata temu, razem z falą ukraińskiej imigracji, przyjechał do Polski. Nie mógł utrzymać się z pracy jako aktor - choć na podstawie przeżyć z Majdanu stworzył monodram wystawiany m.in. w Poznaniu i we Wrocławiu - i dorabiał w poznańskich pizzeriach. Od roku pracował jako kucharz w pizzerii Tivoli na Grunwaldzie. Pizzeria mieści się przy ulicy Ściegiennego.

- Pracowałem tam do września tego roku. Kiedy powiedziałem szefowi, że bardzo chcę jechać na festiwal teatralny, usłyszałem, że muszę wybierać: albo praca, albo teatr. Wybrałem teatr. W czwartek przyjechałem po pieniądze. Było tego około 1700 zł - opowiada Jurij. Dodaje, że szef powiedział mu, że 900 zł z tych pieniędzy zabiera na opłaty. Jurij nie chciał się z tym zgodzić. - Kierownik zaczął mnie wypychać z lokalu, dusić. Zagroziłem, że zadzwonię po policję.

Głową w nos

Jurij opowiada dalej, że powiadomieni przez telefon policjanci kazali mu czekać w lokalu. Było grubo po godz. 22, a pizzeria jest czynna do godz. 23. Tuż przed zamknięciem kierownik miał kazać Ukraińcowi wyjść. - Mówił, że nie mam prawa tam przebywać. Ale ja nie chciałem wyjść, bo policjanci kazali czekać w środku. Odmówiłem i wtedy kierownik znowu zaczął mnie siłą wypychać z lokalu, a w końcu uderzył mnie głową w nos - opowiada Jurij.

Według relacji Jurija, kiedy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, kierownik zapłacił zaległą wypłatę, a pytany o uderzenie w nos - zaprzeczył, że to on. Policjanci wezwali też karetkę pogotowia ratunkowego.

- Rzeczywiście, policjanci interweniowali w takiej sprawie. Z raportu wynika, że mężczyzna narodowości ukraińskiej przyszedł po zaległą wypłatę, ale nie został wpuszczony. Funkcjonariusze na prośbę poszkodowanego wezwali karetkę pogotowia i pouczyli go, że może złożyć zawiadomienie - potwierdza Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy komendanta Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Kierownik Tivoli na Grunwaldzie mówi, że Jurij sam się uszkodził: - To jest jakieś pomówienie. Owszem, pokłóciliśmy się, ale go nie uderzyłem. Po kłótni Jurij wyszedł z lokalu i wrócił w takim stanie. Sam się uszkodził. Nie wiem jak, bo mnie przy tym nie było. Mam świadków na to, że nic mu nie zrobiłem - mówi pan Jarosław.

- A monitoring w lokalu? - pytamy.

- Kamery są, ale nie działają - ucina. Pytany o to, czy zdaje sobie sprawę z tego, że obdukcja lekarska może wykluczyć jego wersję, mówi, że jest tego świadomy. - Może rzucił się na jakiś kant. Nie wiem. Ja też mogę iść do gazety i powiedzieć, że zostałem pomówiony.

Według relacji Jurija w czwartek w pizzerii były żona kierownika i jedna z kelnerek. Ta pierwsza, pytana przez policjantów, czy coś widziała, miała powiedzieć, że wyszła z psem na spacer. Kelnerka wyszła do domu. Żona w nocy pisała do Jurija i pytała, co się stało. - Nie odpowiedziałem. Okłamała policjantów, bo wszystko widziała, ale rozumiem, że nie będzie donosić na własnego męża - mówi Jurij.

Moralnie ciężko

Mężczyzna pół nocy spędził w szpitalu. Zawiozła go tam karetka wezwana przez policjantów. Lekarze stwierdzili, że mężczyzna ma złamany nos. Za Ukraińcem wstawił się m.in. Witold Horowski, były honorowy konsul Ukrainy i Maciej Nowak, dyrektor Teatru Polskiego w Poznaniu, gdzie Jurij gra w przedstawieniach. Ten pierwszy historię Ukraińca opisał na swoim facebookowym profilu: "Jurija znam od kilku lat. Zawsze ujmował mnie jakimś rodzajem nieśmiałej, delikatnej bardzo i silnej jednocześnie osobowości" - napisał Horowski.

Maciej Nowak: - Jestem oburzony tą historią. Dowiedziałem się od koleżanki z teatru. Temat ukraiński jest w naszym teatrze stale obecny. Mieliśmy spotkania na temat wyzysku pracowników z Ukrainy, zatrudniamy ukraińskiego maszynistę sceny, w Hamlecie grają Ukraińcy - mówi Nowak. - Bez Ukrainek i Ukraińców nasz teatr i nasza ojczyzna byłyby uboższe kulturowo i materialnie. Ich obecność w Polsce to wielka szansa dla nas wszystkich.

Nowak i Teatr Polski zaproponowali wsparcie i pomoc dla Ukraińca.

- Na razie nic mi nie potrzeba. Fizycznie mam złamany nos, a moralnie bardzo mi ciężko. Jak można tak potraktować człowieka? Kiedy mnie popychał i uderzył, miałem odruch, by się bronić i oddać, ale bałem się. Jako Ukraińca pewnie by mnie deportowali - mówi Jurij. I dodaje, że w poniedziałek złoży zawiadomienie na policję. - W piątek nie chciałem tego robić. Cały dzień dzwonią do mnie ludzie i oferują pomoc. Dzięki nim mam już prawnika, który w poniedziałek mi pomoże. Bardzo dziękuję za to wsparcie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji