Artykuły

Odpowiedź Jacka Mikołajczyka na list Rafała Turowskiego

Jacek Mikołajczyk, dyrektor Teatru Syrena i reżyser spektaklu "Rock of Ages", odpowiada na list Rafała Turowskiego.

Rafale,

dziękuję za Twój list oraz przede wszystkim za to, że wiernie towarzyszysz nam jako widz, recenzent i komentator wszystkich premier w Syrenie od czasu, kiedy objąłem jej dyrekcję. Również wizyty u Ciebie w studiu zawsze były dla mnie oraz dla naszych realizatorów i aktorów prawdziwą przyjemnością - prowadziłeś z nami niebanalne rozmowy, podczas których potrafiłeś wyciągnąć z nas refleksje, jakich w przedpremierowym zawirowaniu czasem sami się po sobie nie spodziewaliśmy. Wielka radość!

Dziękuję też za komplementy dla zespołu oraz dla mojego tłumaczenia. I już spieszę z odpowiedzią na Twoje pytanie.

Powiem tak: kiedy dobrych parę lat temu zobaczyłem "Rock of Ages" w Londynie, pomyślałem o tym przedstawieniu dokładnie to, co Ty o naszym: że to czysta, "nieprzesadnie" (haha!) zakłócona refleksją rozrywka. Nie pomyślałem jednak, że to źle, wręcz przeciwnie. Spędziłem ponad 2,5 godziny zaśmiewając się z tego, jak autorzy potrafili w nieoczywisty sposób wkomponować w fabułę hity rocka lat 80.; jak wykręcali ich sens; jak pięknie grali z "glammowym" glamourem epoki; z jakim dystansem aktorzy stworzyli role; jak bawili się konwencją, łamiąc gdzie się dało czwartą ścianę; podziwiałem choreografię, świetne wokale itp. itd. No i jak dziecko dałem się wciągnąć razem z całą londyńską widownią w ten pokręcony świat, zapominając na jakiś czas o świecie na zewnątrz. Karnawał, radość, rockowe wariactwo Dla mnie to był czysty teatr, czyli to, co uwielbiam w musicalu - niczego nie udajemy, na nic nie pozujemy, nikogo nie pouczamy, nie stajemy ponad widownią, obok niej czy pod nią, tylko jesteśmy z nią i dla niej. I uwielbiamy nabijać się sami z siebie - to kolejna dobra cecha musicalu.

To wszystko chciałem przenieść do naszego spektaklu. Jestem na większości przedstawień "Rock of Ages" i widzę, że nasze szaleństwo udziela się publiczności. Jeśli chodzi o mnie, to już wystarczy. Ale kiedy w trakcie prób musieliśmy nasz materiał obejrzeć ze wszystkich stron i przepuścić przez siebie, polubiliśmy też same postaci (każda ma coś do załatwienia), a i zrozumieliśmy, że w tym szaleństwie jest trochę metody, że na przykład było świetnym antidotum na gęstniejącą atmosferę w konserwatywnej Ameryce epoki Reagana. Że czasem to w takim właśnie karnawale najlepiej kanalizują się nasze obawy.

Mam nadzieję, że udało mi się przybliżyć, co takiego lubię w "Rock of Ages" i odpowiedzieć na Twoje pytanie. Zapraszam do Syreny - już w lutym premiera "Kapitana Żbika" w reż. Wojciecha Kościelniaka.

Ukłony,

Jacek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji