Artykuły

Zła noga albo przyjaciel

"Staś i Zła Noga" Tomasza "Spella" Grządzieli w reż. Bartłomieja Błaszczyńskiego - koprodukcja Teatru Śląskiego i Śląskiego Teatru Lalki i Aktora Ateneum z Katowic na IV Festiwalu małych Prapremier w Wałbrzychu. Pisze Kamil Bujny w Teatrze dla Wszystkich.

Przedstawienie Bartłomieja Błaszczyńskiego na pewno nikogo nie zanudzi: ani dorosłego, ani dziecka. W "Stasiu i Złej Nodze" wiele się dzieje, choć nie jest to pokaz wyłącznie rozrywkowy. Prezentacja w przystępnej formie porusza kwestię choroby i samotności, pokazując przy tym, jak budująca i istotna jest przyjaźń.

Zacznijmy od komunału: teatr, w tym ten dla dzieci, powinien nam coś dawać. Nie zawsze chodzi o głębokie, niemal metafizyczne przeżycia, niekoniecznie musi to być za każdym razem ubaw do łez czy przekonanie, że obcuje się z czymś, czego jeszcze nie było. Nie, nie. Częściej chodzi o prostsze rzeczy: o drobny zachwyt, o jakąś nową myśl, o przekonanie, że twórcy zwracają uwagę na coś, o czym albo dotąd nie wiedzieliśmy, albo o czym zapomnieliśmy. W "Stasiu i Złej Nodze" reżyser zdaje się wychodzić z podobnego przeświadczenia, proponując widzom oszczędną i prostą, acz porządnie zrealizowaną, opowieść o tytułowym Stasiu (Dawid Kobiela), jego złej, chorej nodze (Michał Rolnicki) oraz zdesperowanej, samotnej matce (Katarzyna Błaszczyńska). Błaszczyński koncentruje się na sposobie funkcjonowania tej rodziny, portretując przede wszystkim stany psychiczne poszczególnych postaci oraz wpływ choroby na wzajemne relacje. Choć wychodzi mu to naprawdę nieźle i przekonująco, to zarówno Staś, jak i jego mama wydają się za bardzo uproszczeni i przewidywalni.

Owszem, katowicka produkcja intryguje i potrafi uwikłać emocjonalnie odbiorcę w dramat prezentowanej rodziny, jednak nie sposób powiedzieć, że poszczególne kreacje aktorskie zaskakują. Wręcz przeciwnie. Zarówno Staś, jak i jego matka wydają się sprowadzeni do stereotypowego, obiegowego wyobrażenia: chory chłopiec nie zdaje sobie sprawy z tego, co mu dolega, na jego zachowanie nie wpływa stan zdrowia, okazuje się takim samym urwisem, jak rówieśnicy, a jego mama popada w coraz głębszą frustrację i bezradność; nie mogąc jednocześnie pracować i wychowywać samotnie syna, postanawia zrezygnować z życia zawodowego na rzecz biegania po szpitalach, szkołach i różnych urzędach. Im dalej w przedstawienie, tym obie postaci (choć w roli Katarzyny Błaszczyńskiej okazuje się to bardziej symptomatyczne) coraz wyraźniej realizują prognozy widza: rodzicielka nie może liczyć na niczyją pomoc (ani przyjaciół, ani instytucji), popada w rozpacz, a urzędy i szpitale zamiast wyjść naprzeciw jej prośbom, zarzucają ją papierami, wymogami oraz wieloma wnioskami. Spektakl przed banalnością ratuje Michał Rolnicki. To ciekawy zabieg, by chorą nogę grał osobny aktor; upersonifikowana kończyna nie tylko uatrakcyjnia przedstawienie, ale również pogłębia postać tytułowego bohatera oraz samą dramaturgię - oddaje rozbicie bohatera na dwie natury: zwyczajnego chłopca, który dojrzewa i interesuje się wieloma rzeczami, w tym tymi zakazanymi, oraz niezdrową, złośliwą nogę, która uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Dzięki temu zamysłowi twórcy mogą również zobrazować samotność chorego. Staś, nie uczestnicząc w życiu szkolnym, nie mając również kolegów, nawiązuje bliższą relację z własną nogą. Staje się ona w związku z tym z jednej strony fantazmatem przyjaźni, a z drugiej strony symbolem godzenia się z własną chorobą.

Oglądając "Stasia i Złą Nogę", nie sposób nie zwrócić uwagi na interesującą scenografię autorstwa Magdaleny Grunwald. Pochowane do połowy dekoracje (huśtawka, księżyc) oraz patchworkowa tylna ściana (jedna połowa płócienna, służąca m.in. do wyświetlana wizualizacji, druga połowa przezroczysta, dająca efekt głębi) zdają się oddawać niepełnosprawność chłopca - jego złożoność oraz "niekompletność"; przez chorobę żyje on jakby na dwa sposoby: normalnie i nienormalnie. Dojrzewa tak, jak każdy chłopiec, interesuje się dziewczynami i zabawami, jednak przez problemy z nogą pozostaje wykluczony ze wspólnoty rówieśników: nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie gra w piłkę. Tytułowa Zła Noga zostaje przez twórców podobnie potraktowana: jest przedstawiona jednocześnie jako wróg i przyjaciel Stasia, jako jego utrapienie oraz ratunek. Dla całej rodziny okazuje się przy tym tak oczywista (wszak determinuje codzienne życie), że nic dziwnego, że twórcy postanowili uczynić z niej osobną postać. Świadczy to o głębokim zrozumieniu problemu.

Przedstawienie Błaszczyńskiego charakteryzuje się szybkim tempem i niepopadaniem w jedną, konkretną emocję: pokaz nie jest ani na wskroś smutny, ani zupełnie wesoły. Wprawdzie w produkcji dominuje ironiczne poczucie humoru oraz niewymuszona lekkość w opowiadaniu, a sami odbiorcy nie raz, nie dwa wybuchają głośnym śmiechem, to - ku zaskoczeniu - przedstawienie zmierza do dramatycznego finału. Dużo w omawianej realizacji mądrości i powodów do wzruszeń, a przystępna forma pozwala młodemu widzowi utożsamić się z przeżyciami Stasia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji