Artykuły

Wigry. Słobodzianek poleca dialogi nad jeziorem

21 lipca w pokamedulskim klasztorze nad Wigrami [na zdjęciu] zaczynają się najbardziej znane w Polsce warsztaty teatralne Sztuka Dialogu. W tym roku bohaterem spotkania będzie William Szekspir. Tak zdecydował pomysłodawca imprezy, pisarz i szef warszawskiego Laboratorium Dramatu, Tadeusz Słobodzianek, który ma dość tak powszechnego dziś mordowania dramatów współczesnych. Dramaturg opowiada, dlaczego warto przyjechać nad Wigry.

Jacek Wakar: Żar leje się z nieba, teatry pauzują. A pan w tym czasie zaprasza artystów na dziesięć dni do wspólnej pracy nad Wigry i oni nie odmawiają. Jak pan to robi?

Tadeusz Słobodzianek: Nie odmawiają, bo tu można połączyć przyjemne z pożytecznym. Wszystko odbywa się w Domu Pracy Twórczej, który mieści się w dawnym klasztorze kontemplacyjnym kamedułów. W upał można się schronić w zimne mury, pływać, żeglować, zbierać grzyby, łowić ryby, wieczorem rozpalać ognisko - co kto lubi. A jednocześnie codziennie spotkać się, aby czytać teksty, zastanawiać się, co w nich jest dobrego, co złego i jeszcze sprawdzać je w aktorskich i reżyserskich improwizacjach. Dlatego przyjeżdżają tu dramaturdzy, reżyserzy i aktorzy. To jest już piąta Sztuka Dialogu.

I pierwszy raz będziecie zajmować się Szekspirem. Do tej pory braliście się za teksty współczesne.

- Wszystko, co zostało nad Wigrami przeczytane w ciągu ostatnich czterech lat, znalazło się na scenach i wywołało zażartą dyskusję. O tzw. "nowej dramaturgii", czyli sztukach Michała Walczaka, Pawła Sali, Marka Modzelewskiego, Macieja Kowalewskiego czy Joanny Owsianko mówiło się aż za dużo. Dlatego postanowiliśmy - tu nad Wigrami - sięgnąć po klasykę. Nie chcemy jednak być trendy i przystosowywać Szekspira do współczesnej, za przeproszeniem, świadomości. Chcemy z tą współczesną świadomością w Szekspira się zanurzyć, próbować zrozumieć, rozwiązywać te bardzo trudne czasem zagadki. Tym samym nawiązać do tradycji, która została zaniedbana, a która jest mi bliska. Myślę o tradycji dialektycznego myślenia o Szekspirze, którą w Polsce stworzył Konrad Swinarski. Będziemy czytać "Burzę" i "Kupca weneckiego" w gronie niezwykłych moderatorów. Są wśród nich m.in. psychiatra, wspaniały analityk sztuki i literatury prof. Jacek Bomba, prof. Irena Gross, historyk idei z Bostonu i szekspirolog prof. Małgorzata Grzegorzewska.

Czemu ma służyć to spotkanie?

- Uważnemu czytaniu Szekspira. W rozmaitych przekładach i oryginale. Zastanawianiu się nad sensem i konstrukcją. W Polsce coraz więcej twórców zajmuje się dekonstrukcją, a bardzo niewielu wie, co to konstrukcja. To samo niestety dotyczy teoretyków teatru. Wszystko zaczyna więc stać na głowie.

Najciekawsze improwizacje będą pokazywane na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku.

- Mam nadzieję, że to się uda. To nie będą żadne sceny z Szekspira, tylko improwizowane etiudy na wybrane tematy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Jednocześnie, też nad Wigrami, słowacki reżyser Ondrej Spiśak próbuje pana sztukę "Malambo". Premiera w Laboratorium Dramatu we wrześniu. Pierwszy raz pojawia się pan tu nie tylko jako szef, ale jako autor obok swoich uczniów...

- Jak mawiał Gombrowicz, jeżeli już coś pokazywać, to najlepiej na sobie. "Malambo" to sztuka, którą bardzo lubię. Była już realizowana dwa razy, ale po tych próbach doszedłem do wniosku, że muszę jeszcze trochę rzeczy przebudować. Zawsze byłem przekonany, że tę sztukę da się wystawić tylko w teatrze lalek, ale Ondrej Spiśak przekonał mnie, że to jest dramat dla żywego planu. Postanowiliśmy zastosować więc praktykę Teatro Tatro Spiśaka - prób w izolacji od pokus świata. Udało się zebrać grupę aktorów (m.in. Mariusz Saniternik, Iza Dąbrowska, Bogdan Słomiński, Marta Król), którzy zgodzili się na dwa tygodnie w miesiącu przyjeżdżać nad Wigry i próbować w warunkach laboratoryjnych, ćwiczyć ciało i ducha, szukać inspiracji w filmach, muzyce i rozmowach. "Malambo" jest sztuką o tym, jak świat schodzi na psy, co widać najlepiej w muzyce i w tańcu... Chcąc to osiągnąć, trzeba znać podstawy malambo, tanga argentyńskiego, flamenco i zamby. Aktorzy wykonali ciężką, katorżniczą wręcz pracę pod okiem choreografki i tancerki Ani Iberszer. Mam nadzieję, że to wszystko będzie widać w przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji