Kielce. Ile osób powinno pracować w kulturze?
Żywiołowa dyskusja o zatrudnieniu w instytucjach kultury podległych marszałkowi. - Pracowników należy zatrudniać, nie zwalniać - podkreślała Jolanta Tyjas, radna opozycyjnego PSL.
W czwartek podczas posiedzenia Komisji Edukacji, Kultury i Sportu Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego dyrektorzy jednostek kultury mówili o sytuacji placówek po pierwszym półroczu.
Dyskusję wywołała Magdalena Kusztal, dyrektorka Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. Najpierw pochwaliła Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Kielcach za dotychczasową działalność, a potem wytknęła liczbę pracowników. - Jest bardzo duża liczba osób pracujących, 72 etaty. Jeśli porównamy z teatrem, to tyle samo - wyliczała. I poprosiła, by "nie powiększać liczby osób".
- Co to znaczy: nie powiększać? - pytała radna Tyjas.
Jadwiga Zielińska z WBP tłumaczyła, że placówka pracuje w systemie dwuzmianową, przez większą część tygodnia czynna jest od godziny 9 do 19. Otwarta jest również w soboty. Do obsługi pracowników potrzeba jest dziesięciu pracowników. I zwróciła uwagę, że od 2013 roku zmniejszono zatrudnienie o 15 osób.
Przy omawianiu sytuacji Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach, radny Prawa i Sprawiedliwości Marek Strzała wytknął, że zatrudniono dwie dodatkowe osoby. - Spektakle tego wymagały - odpowiedział dyrektor teatru Michał Kotański.
Pytanie o zatrudnienie wróciło również w przypadku Muzeum Narodowego, które zatrudnia 160 osób. - Nie odczuwam przerostu zatrudnienia - podkreślał dyrektor muzeum Robert Kotowski. I zaznaczał, że część merytorycznych pracowników chce odejść na emeryturę, ale dyrektor nie ma ich kim zastąpić.
Dyrektorów instytucji kultury broniła Jolanta Tyjas, radna PSL. Zwróciła uwagę, że trzy razy wracała kwestia zatrudnienia. - Żeby jednostka funkcjonowała, muszą być ludzie. My potrzebujemy dobrej, wykwalifikowanej kadry. Pracowników należy zatrudniać, nie zwalniać - podkreślała.
