Artykuły

Teatr dziecięcej wyobraźni

Z małego Będzina niedawno pojechał na występy do Warszawy Państwowy Teatr Dzieci Zagłębia. O jego sukcesie doniosła stołeczna prasa codzienna. Recenzje w tygodnikach literackich podkreślały nowatorstwo teatru będzińskiego. Na czym ono polega?

MÓWIMY - teatr Axera, teatr Skuszanki, podobnie zachowując wszystkie proporcje, określa się zespół będziński. Jest to teatr Jana Dormana. Dorman nie tylko go stworzył, prowadził 14 lat, ale nadał indywidulny charakter, podporządkował swojej koncepcji.

Uczestnicy kursu artystycznego dla nauczycieli zorganizowanego zaraz po wojnie w Wiśle, pamiętają chyba dobrze taką scenę. W środku licznej grupy kobiet i mężczyzn w różnym wieku, drobna chaplinowska postać Jan Dorman demonstruje jak można zainscenizować piosenkę dziecięcą. Zachowuje się tak, jakby otaczała go dzieciarnia i za chwilę wszyscy są przekonani o jej obecności... Dorośli podchwytują refren i idą za przykładem "dzieci". Nie ma już pokoju - jest podwórko, kury i kurczęta, gdaczące "ko-ko-ko".

Mały, ruchliwy artysta wyczarował teatr bez dekoracji, bez kostiumów, bez sceny. A raczej nie teatr, lecz zabawę w teatr.

Przykład ten ilustruje teoretyczne założenie pracy Dormana: koncepcję teatru - zabawy. W skrystalizowaniu się jej pomógł Dormanowi prof. U.J. Stefan Szuman, znakomity znawca psychologii dziecka. Z nim to Dorman prowadził niekończące się rozmowy, konfrontując swoje doświadczenie i intuicję artystyczną, z wiedzą uczonego.

Dorman, artysta wszechstronnie uzdolniony, a jednocześnie pedagog, zrozumiał, że teatr dziecka musi być inny niż teatr dorosłych. Doszedł do tego wniosku przed laty, obserwując zabawy dziecięce, analizując rysunki malców. Uczę się od dzieci, jakim powinien być ich teatr - powtarza stale Dorman. Znajomość psychiki dziecka stała się podstawą, na której oparł swoje eksperymenty teatralne.

Odrzucił cały balast bogatych dekoracji, kosztownych kostiumów, naturalistycznych lalek. Zastąpił je nowoczesnymi formami plastycznymi. Nie pozwolił swojej uproszczonej lalce naśladować żywego aktora. Chciał, aby jego przedstawienia miały szeroki margines, który dziecko samo uzupełni własną fantazją. A przez to - co jest niezmiernie ważne - stanie się ono współtwórcą widowiska, a nie tylko biernym widzem.

Mały brzdąc, bawiąc się, nie potrzebuje przecież konia, aby być rycerzem - zwykły patyk doskonale go zastępuje. Niech ktoś spróbuje mu go zabrać, będzie upominał się nie o patyk, ale o konia.

* * *

DORMAN rozpoczął swoją pracę od etiud - małych form inscenizacyjnych. Brał na warsztat piosenkę i na jej kanwie improwizował wspólnie z dziećmi zabawę. Choć wystawił przez kilkanaście lat cały szereg sztuk, właśnie ta forma pracy z dziećmi pozostała mu najbliższa. Ostatnio doszedł on do porozumienia ze Związkiem Metalowców i przy poparciu kuratora Heroka powstać ma w Sosnowcu oddział teatru będzińskiego. Będzie on realizacją koncepcji teatru - zabawy, teatru wyłącznie małych form, podczas gdy zespół będziński nastawiony jest na realizację większych widowisk.

Cyfry mówią, że eksperymentowanie niespokojnego kierownika, nie przeszkodziło teatrowi w wykonywaniu planu usługowego. W ciągu poprzedniego sezonu Teatr Dzieci Zagłębia dał 596 widowisk dla 178 tysięcy młodych widzów, wystawiając trzy nowe sztuki. W programie na sezon bieżący znajduje się: "Cudowna lampa Alladyna" według Leśmiana, "Pierścień i róża", według Thackeray'a, "Cztery mile za piec" Kownackiej i "Dziadek do orzechów" w adaptacji Mizińskiej i Dormana.

Sztuką, która przyniosła ostatnio rozgłos teatrowi Dormana, jest jego adaptacja znanej książki Makuszyńskiego "Krawiec Niteczka". Scenografię opracował zdolny młody plastyk Tadeusz Grabowski, realizując twórczo śmiały pomysł Dormana zastąpienia kukiełek - kolorowymi maskami i planszami, poruszanymi przez aktorów, ubranych w czarne trykoty. Jeden z recenzentów warszawskich Jan Puget odnalazł w widowisku zapowiedź nowych form nowego teatru. Jego zdaniem widz doskonale chwyta umowność i łatwo odczytuje znaki, którymi posługuje się inscenizator. Ali Bunsch entuzjastycznie wypowiedział się o widowisku, uważając za rewelację wciągnięcie weń osiągnięć grafiki współczesnej oraz zdobyczy polskiego teatru lalek.

Tylko ktoś, kto nie zna Dormana mógłby mniemać, że mały dyrektor upojony pochwałami zaprzestanie dalszych poszukiwań. Nie zrobi tego, choćby miał błądzić, jak to i jemu się zdarzało. Będzie dalej eksperymentował, nie wyrzeknie się poszukiwania coraz to innych form inscenizacyjnych, nie porzuci twórczych poszukiwań. Przekonał nas o tym przez wszystkie lata powojenne, podczas których dzieci były jego najlepszymi doradcami. Dorman opowiadał kiedyś, że każdą pozycję repertuarową daje do przeczytania najpierw dzieciom. Ufa ich zdaniu i nigdy się nie zawiódł. Kiedyś, gdy po całonocnej pracy uznał, że nie jest zadowolony ze swoich projektów scenografii do jednego z widowisk, przeczytał swoim dzieciom fragment tekstu, proponując aby go zilustrowały. Dopiero w rysunkach malców znalazł inspirację do własnej pracy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji