Artykuły

"Ferdydurke" oczami plastyka

"Ferdydurke" Witolda Gombrowicza w reż. Magdaleny Miklasz, koprodukcja Teatru Malabar Hotel i Teatru Dramatycznego w Warszawie. Pisze Izabela Winiewicz-Cybulska.

"Ferdydurke" na scenie teatralnej widziałam kilka razy. Jednak ten ostatni spektakl wywarł na mnie największe wrażenie. Obejrzałam go w czasie wyjątkowym - 25 lipca 2019 - w Teatrze Dramatycznym - Scena na Woli ( w ramach Letniego Przeglądu Teatru Dramatycznego) - niemal dokładnie pięćdziesiąt lat po śmierci pisarza i kilka dni przed kolejną rocznicą. Osiemdziesiąt lat temu - 29 lipca - Witold Gombrowicz opuszczał kraj na pokładzie transatlantyku "Chrobry" - i jak się potem okazało - odjeżdżał w nieznaną mu przyszłość, na zawsze, mając ze sobą podobno tylko dwie walizki. Czas, mimo iż wakacyjny, nie zwalnia od refleksji i przemyśleń nad przemijaniem, nad życiem, które - używając gombrowiczowskiego języka- "ciągle płynie, przelewa się, rusza i każdy musi być odczuty i oceniony przez każdego, a pojęcie o nas ciemnych, ograniczonych i tępych jest nie mniej doniosłe niż pojęcie bystrych, światłych i subtelnych", a my przecież często nie możemy być tacy normalni - naturalni - gramy, udajemy, a w relacjach międzyludzkich zakładamy maski - wciąż nowe "gęby", przed którymi nie ma ucieczki "jak tylko w inną gębę".

"Ferdydurke" analizowana na wskroś w szkole na lekcji języka polskiego wpisuje się w kanon zapamiętanych lektur. Cenimy pisarza - jego oryginalny język, absurdalny humor, zapamiętujemy postacie, sceny, niektóre dialogi. Pamiętamy Józia w szkolnej ławce, pojedynek Miętusa i Syfona i przede wszystkim te kluczowe słowa jak "pupa", "gęba", zastanawiając się, za pisarzem, czy można uciec z "gębą w rękach" - uciec gdzieś daleko, nawet od samego siebie ?

Jestem zwykłym teatralnym widzem, ale jeśli "Ferdydurke" przygotowują dwa Teatry - Dramatyczny i Malabar Hotel to wiem na pewno, że na scenie odnajdę mnóstwo elementów plastycznych, a to lubię szczególnie. Scenografia robi wrażenie. Teatry współczesne są bliżej widza, rezygnują więc z kurtyny. Wchodząc na widownię, tuż przed spektaklem, dostrzegam na scenie istny, plastyczny horror vacui i wydaje mi się, że pośród manekinów, kaktusów i gigantycznej zastygłej gumy do żucia widzę aktorów, którzy - jak manekiny - są częścią scenografii. Już za moment świat ludzkich absurdów zacznie mieszać się ze światem manekinów i wzajemnie uzupełniać. Za chwilę wyraźnie usłyszymy "miętoszenie", "klaśnięcie i plaśnięcie", zobaczymy zastygły efekt "przelewania". Będą dosłowne "pupy" i "gęby", całe torsy i "inne" części. Manekiny to figury imitujące ludzi, są podatne na wszelkie działania albo zwyczajnie obojętne i tu na scenie momentami wzajemnie przenikają się z aktorami, którzy mogą nawet przejąć ich role. Aktor jest partnerem lalki, a teatr lalek jest przecież od dawna pełnoprawnym działem teatralnej sztuki, zwłaszcza tej w wydaniu teatru formy jakim wydaje się być Malabar Hotel.

Nad sceną góruje wielka "pupa" - tors kurczaka - "pupa niezmiernych rozmiarów" (u Gombrowicza wisiała "nad wierzchołkami drzew", bo zza chmur wypływał księżyc... lecz "nie był to księżyc tylko pupa"). Jest "rozdymanie się" i "rozszerzanie" "naprężenie zastygające" i "zastyganie naprężające, zawieszenie na cieniutkiej niteczce" - tak jak wisi ten wielki tors kurczaka albo indyka "syconego ponad możność", który upadnie na scenę zestrzelony w końcowych scenach. Scenografia wydaje się być taką pop-artowską instalacją z miękkich mas plastycznych, w kolorach graniczących z barwami kiczu. Olbrzymia guma do żucia jak i pozostałe "ciągnące się" formy nasuwają skojarzenia ze stylistyką Cleasa Oldenburga, amerykańskiego artysty znanego z olbrzymich przedmiotów - rzeźb o miękkich formach i innych działań, w których metafizyczne znaczenia zastępuje banałem przedmiotów codziennego użytku. Guma do żucia jest trochę jak ta, którą uczniowie zwykli oblepiać szkolne ławki - wyolbrzymiona, widziana przez powiększające szkło, tak jak powiększony jest obraz uczniów w ławkach współczesnej szkoły ze wszystkimi jej nienormalnościami i wypaczeniami. Zresztą odniesień do paradoksów codzienności umiejętnie ukrytych pomiędzy słowami wypowiadanym przez aktorów jest tu więcej. Bo "Ferdydurke" to przecież satyra na społeczeństwo, a przenoszenie klasyki w realia codzienności jest dziś powszechnym teatralnym działaniem. Dlatego bohaterowie posługują się telefonami komórkowymi, Józio pracuje z laptopem, a kawę zalewa wrzątkiem z elektrycznego czajnika. Ale łóżko - ważny element scenograficzny - nie jest nowoczesnym meblem, może dlatego, że puchowe kołdry, pierzyny czy poduszki w różowych wsypach (jak dawniej) idealnie pasują do kolorystyki całej sceny. Analizując trochę jak w malarstwie każdy szczegół, zastanawiam się nad kaktusami. Czy chodzi tu jedynie o dekorację, kształt i kolor? A może jest to odniesienie do popularnej zabawy, w której słowo "kaktus" wypowiadamy w momencie, gdy ktoś mówi coś głupiego myśląc, że jest to po prostu śmieszne ?

Scenografia i lalki są dla mnie ważnym atutem spektaklu, który jak żadna inna sceniczna adaptacja, rozbudził moją wyobraźnię. Odnoszę smutne wrażenie, że teatry odchodzą dziś coraz częściej od tradycyjnej scenicznej dekoracji, wykorzystując elektronikę i efekty audiowizualne. Takich współczesnych mediów nie brakuje także w spektaklu, ale efekty świetlne, użyte z umiarem, tworzą harmonijną barwną całość. Do tego odpowiednio dobrana muzyka - trochę klasyki, większość elektroniki - fragmenty Jarre'a i Kraftwerka. Nawet trudno uwierzyć, że spektakl trwał ponad dwie godziny. Młodzi, poprzez swe doskonałe kreacje aktorskie, potrafili wciągnąć bez reszty w świat Gombrowicza, ale też w ten bardzo dzisiejszy, z deformacją, śmiesznością, metaforami ludzkiej egzystencji, w której zawsze będziemy robić "gęby" i przyprawiać "pupy", nawet jeśli będą "miękkie" i ukryją się gdzieś w kolorowych dysonansach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji