Artykuły

Trafiony zatopiony

"Niezwyciężony" Torbena Bettsa w reż. Jarosława Tumidajskiego Na Scenie Letniej Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim. Pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.

Jak opisać schematy w relacjach ludzi uprzywilejowanych i aspirujących? Jak oddać ideową wygodę nasyconych i odwagę ludzi prostych? Klasizm jest cechą wrodzoną czy nabytą? Czym odmierzyć i jak nazwać cierpienie wynikające ze straty? A może wszystko trzeba ponazywać, przegadać i zmieszać, aby do nikogo nie dotarła prawda o nim samym? Może trzeba "poużywać" Marksa i Chomsky'ego, aby oddzielić się skutecznie od siebie i "zwalać" winy na innych? A może po prostu należy żyć chwilą i stanowić o niej w dokładnie nieprzemyślany sposób? No i jeszcze kot. Torben Betts zaprasza do swojego świata.

Niemierzalny chaos

Poziom emocji między partnerami tworzącymi dwie rodziny mógłby niejednego przyprawić o ból głowy. Problemy można podzielić na "chwilówki" i "długo dojrzewające". Łącznikiem okazują się dzieci i... permanentny brak uważności na partnera. Emily i Oliver żyjący w realiach tymczasowości (ona - jako artystka doświadczona stratą dziecka; on - bez pracy, formatujący siebie przez pryzmat zbliżającej się straty matki), wydawałoby się gotowi do zmian i wyposażeni w intelekt mający ułatwić im nazywanie świata oraz przysposabiający innych do należytego odbioru proponowanej rzeczywistości. Dawn i Alan to wyzwoleni od teorii ludzie pracujący, budujący swoje przyzwyczajenia na prostych przyjemnościach i marzeniach. Deklarują przywiązanie do wartości tradycyjnych i poświęcenia ponadjednostkowego, choć rzeczywistość pozbawi ich złudzeń. Obie pary są jak żagle podczas szkwału (powstaje zazwyczaj tam, gdzie stykają się dwie masy powietrza o dużej różnicy temperatur) lub sztormu (silnego, porywistego, długotrwałego). Zatrzymać i połączyć może ich tylko... kot.

Abstynencja

Narzucanie sobie ograniczeń wynika w przypadku Emily (zadeklarowana alterglobalistka, ortodoksyjnie lewicowa) i Olivera (mimo niechęci żony - zwolennik laburzystów) ze zmiany statusu społecznego, miejsca zamieszkania oraz pamięci "grzechu" zabawy. Porzucenie "celebryckiego" życia w Londynie, nominowanego za Chomskym do tytułu "ohydnego, kapitalistycznego, zbiorowego gwałciciela", zderzenie z normatywnymi zachowaniami prostych, "zwyczajnych" ludzi - daje obojgu pole do aktywności. Emily może wyżyć się intelektualnie oraz werbalnie w środowisku niewyszkukanych myślicieli, ma szanse na szybki "awans" w radzie szkoły dziecka. Oliver znajduje ukojenie w empatycznym otoczeniu sąsiadki, Dawn. U niej abstynencja dotyczy wyłącznie projektowania przyszłości. Nie widzi w niej syna, który poszedł na wojnę, aby inni mogli spać spokojnie. Alan stracił ochotę na czułości.

Nadmiar

Problemy "Brytoli", ich nieokiełznanie czy szermierka polityczna - tworzą pancerz tej sztuki. Znienawidzony Tony Blair na pasku Amerykanów, globalna zmowa najbogatszych, wyzysk krajów Trzeciego Świata, walka o zasoby - to elementy składowe "pancernika". Potok słów bohaterów tej sztuki nie rozmywa ogólnego wrażenia, że sztuka jest w nadmiarze brytyjska, a nawet skrojona w szkocką kratkę (Blair urodził się w Edynburgu). Brytyjska jest też muzyka, która dramaturgicznie "dopowiada" i prowokuje, jak w przypadku "Firestarter" The Prodigy, "God Save The Queen" Sex Pistols i "London Calling" The Clash. Renesansowy William Byrd także nie daje o sobie zapomnieć. Przejmującym nadmiarem jest nieuważność bohaterów na drugiego człowieka.

Empatia

Poznajemy bohaterów w sytuacji, gdy są gotowi bronić swoich racji i siebie wzajemnie (na pewno na poziomie towarzyskiego savoir vivre'u). Najbardziej empatyczna wydaje się Dawn, dlatego finalnie najwięcej traci. Sprawdzają się jej odczucia, najczarniejszy scenariusz staje się dotkliwą realnością. Pozostała trójka broni się przed współodczuwaniem tak długo, jak można. "Pęka" Emily, ale na pocieszenie dostaje prezent w postaci powrotu do znajomego statusu. Oliver przede wszystkim kocha matkę, potem żonę, dla której jest w stanie rzucić kamieniem. Wydaje się być pozbawiony pewnych cech, które mogłyby wpisać go na listę ludzi użytecznych i potrzebnych. Alan empatię zastąpił dotkliwym gadulstwem. Oliver i Dawn dodatkowo wykazać się muszą pewnym rodzajem empatii w odniesieniu do twórczości swoich partnerów. Stylistyka dzieł obojga malarzy to jeszcze jedna kategoria różnicująca, ale komercyjne efekty ich pracy są podobne. Emily, zajmując sie abstrakcjonizmem, może wydawać sie nieczytelna, Alan uprawia malarstwo prymitywne. Oboje mają trudności ze sprzedażą swoich dzieł.

Niezwyciężony

Who is invincible? Krążownik HMS Invicible, zatonął po 7 latach służby, zabierając na dno 1 026 osób... Lotniskowiec HMS Invincible (R05) brał udział w bitwie o Falklandy, co wywołało protesty laburzystów... dlatego kot Alana nie mógł nazywać sie inaczej, jak Vince... W kategoriach wymiernych zwyciężył Oliver, cierpliwie czekając na spadek. Stany konfabulowane przeszły w stan realizacji. Przeciętność czy bylejakość, ale także odpowiedzialność za przeszłość - przeszły w fazę okopywania się nowymi zabawkami przypisanymi należącemu się dziedziczeniu. Rodzina Dawn i Alana nie spełni swoich marzeń...

Tytuł sztuki jest prowokacją w stosunku do treści. Całość tej komedii w dramacie jest ożywczo zaskakująca. Szczególnie drugi akt daje widzowi pole do serdecznego śmiechu przez współczucie i niedowierzanie. Dobrze napisane dialogi, ale przede wszystkim "domniemanie" psychologiczne - to niewatpliwe atuty tekstu Bettsa, które dobrze spożytkował reżyser, Jarosław Tumidajski, jak i aktorzy. Najciekawiej, dojrzale wypadła Katarzyna Z. Michalska w roli Emily. Ma dopracowaną koncepcję postaci, ogrywa niuanse, z uważnością wchodzi w interakcję z pozostałymi osobami dramatu. Dorota Androsz jako Dawn nie została wyposażona przez autora w urokliwe bogactwo głębi, a w dość schematyczną prostotę prowincjonalności. Androsz z każdą sceną przekonuje do siebie widza, przede wszystkim dzięki refleksyjności i miłości do pierworodnego. Piotr Łukawski gra szeroko, z dużą i niesłabnącą energią, zakłócając w sposób permanentny "spokój sceniczny". "Interwencyjnie" komunikuje się z żoną i sąsiadami, dialogując niczym napastnik z obrońcą na boisku. W finale nie trafia nawet karnych..., ale nadal kocha żonę i stara się zachować rodzinę. Piotr Chys nie rozwija swojej postaci, nie definiuje jej, pozbawiając walorów i ciekawości.

Reżyser, korzystając z mocno współczesnego tekstu, określającego status quo teraźniejszych Brytyjczyków, dumnych ze swych miar i wag, utrzymywania podziałów społecznych i generowania bogactwa, pozwala polskiemu widzowi na własne porównania. Pozostawia jednak oglądających w przekonaniu, że podtrzymywanie idei klasowości, zamiłowanie do doktrynerstwa, rozkoszowanie się zastępnikami stanowi domenę teraźniejszej inteligencji. Jest tu gdzieś nawiązanie do rodzimych "panów i chamów"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji