Artykuły

Marzenia się nie starzeją

Anastazja R. to rola napisana na zamówienie Barbary Krafftówny. Aktorka chce udowodnić, że nawet w starszym wieku trzeba marzyć

Barbara Krafftówna kończy 80 lat. 5-12, w dniu urodzin, wyjdzie na scenę teatru Na Woli, by po raz pierwszy zagrać Anastazję R., bohaterkę sztuki "Oczy Brigitte Bardot". Rolę specjalnie dla aktorki napisał Remigiusz Grzela. Krafftównie partnerować będzie Marian Kociniak.

Zamawiając tekst, aktorka powiedziała ponoć tylko jedno zdanie: "To ma być sztuka zabawna, która daje nadzieję, przekonuje, że nie należy przestawać marzyć, a wiek jest bez znaczenia, jeśli walczy się o zachowanie młodości w sobie". Autor to zadanie wypełnił.

Bohaterką sztuki jest liczącą sobie 108 lat emerytowana nauczycielka muzyki, która ma lęk wysokości i arystokratyczne maniery. - Przewijają się w niej wszystkie barwy kobiety doświadczonej, zalotnej i mocno szurniętej - opowiada o swojej bohaterce Krafftówna.

Najważniejsze jest jednak coś zupełnie innego: Anastazja R. ma marzenie, które decyduje się zrealizować właśnie teraz. Zamierza wyruszyć w podróż życia na Lazurowe Wybrzeże. Organizuje więc casting na szofera. Wybiera pana Zbigniewa. Dzieli ich prawie wszystko, łączy tylko jedno - miłość do kina i starych filmów.

"Oczy Brigitte Bardot" to spektakl o marzeniach, miłości i starości, która nie musi być straszna i wiązać się z niemocą robienia rzeczy, na które zawsze miało się ochotę. Udowadnia to nie tylko Anastazja R., ale także sama Barbara Krafftówna. Nie bez powodu niektóre z życiowych opowieści aktorki weszły do spektaklu. - Tym przedstawieniem chciałabym zachęcić osoby starsze i młodsze do realizowania swoich marzeń, do odsunięcia od siebie starości, bo to kwestia tylko umowna - tłumaczy Krafftówna.

Reżyser spektaklu Maciej Kowalewski podkreśla, że ma on wyraźny kontekst społeczny. - Ten spektakl dedykuję naszym politykom. Sztuka opowiada o starości w polskich realiach, gdzie z powodu biedy tylko ułamkowa część emerytów jest w stanie spełniać swoje marzenia - oświadcza.

Mimo tego przesłania oglądamy optymistyczną "sztukę drogi", pełną niespodzianek i efektów inscenizacyjnych związanych z filmem. Aż prosi się, aby na pustą, białą scenę wjechał prawdziwy samochód, którym bohaterowie podróżować będą na Lazurowe Wybrzeże. Czy tak się stanie? - Tego dowiemy się na premierze - ucina krótko reżyser.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji