Artykuły

Taksówką na Lazurowe Wybrzeże

Napisana specjalnie na zamówienie Barbary Krafftówny sztuka Oczy Brigitte Bardot mówi o tym, jak pięknie można przeżywać starość. Trudno o bardziej odpowiedni temat na jubileusz 8O. urodzin aktorki. Cały spektakl to popis jej młodzieńczego entuzjazmu i doskonalej gry aktorskiej

Grana przez jubilatkę Anastazja R. przez całe życie myślała tylko o innych. Trzeba było wychować córkę, potem pomóc córce odchować wnuki. Dopiero na starość ma czas na spełnianie swoich marzeń. Jej pomysł wydaje się szalony: wszystkie zaoszczędzone pieniądze chce wydać na podróż taksówką na Lazurowe Wybrzeże.

Organizuje casting na szofera i ostatecznie wyrusza w drogę z zupełnie obcym mężczyzną, z którym łączy ją tylko miłość do starych filmów.

Ta lekka i zabawna historia przyjaźni dwojga niemłodych już ludzi stanowi główną oś fabularną przedstawienia. Jednak cały spektakl zaczyna się w zupełnie innej atmosferze: na telebimie pojawia się twarz Krafftówny ucharakteryzowanej na chorą, stojącą u progu śmierci kobietę. Przez kilka męczących minut słuchamy jej przejmujących zwierzeń i chrapliwego oddechu. Mówi o lęku przed umieraniem, o swojej córce, o tęsknocie za dawno nieżyjącą matką. Potem ekran gaśnie, a naszym oczom ukazuje się swojskie wnętrze małego mieszkania i Barbara Krafftówna z werwą myjąca szyby dużego okna. Z takich kontrastów składa się całe przedstawienie. Pełna energii i pomimo swoich 108 lat wciąż młoda duchem kobieta zestawiana jest z umierającą staruszką. Historię szalonego wypadu taksówką do Nicei przeplatają koszmarne wspomnienia z czasów wojny. Dwie wizje starości - obie równie świetnie zagrane - łączą się w postaci Anastazji R. Najbardziej zapadają w pamięć chwile, w których jubilatce dane jest błysnąć talentem komediowym. Fenomenalnie wygląda Krafftówna ubrana w różowy kostiumik a la Jacqueline Kennedy, gdy kokieteryjnie zarzuca nóżką w rytm piosenki Do You Do You Saint-Tropez. Możemy też znów usłyszeć jak pięknie i uwodzicielsko śpiewa piosenkę Jeremiego Przybory Ja pana z sobą zabiorę.

Przy tej kreacji niknie grający nieokrzesanego taksówkarza Marian Kociniak. Jego Zbynio to postać w założeniu bardzo wyrazista: twardy facet, były kryminalista, a jednocześnie wielbiciel kina wzruszający się do łez na samo wspomnienie ostatnich scen Casablanki. Mimo to stanowi on tylko tło dla barwnej Anastazji R. To ona ustala reguły gry podejmuje próbę ucywilizowania swojego szofera i pomaga spełnić jego sekretne marzenie, by zobaczyć na żywo Brigitte Bardot. Chwila, gdy Zbynio z uwielbieniem pada na kolana, widząc podstarzałą ikonę kina, jest zresztą bardzo symboliczna: nie dostrzega siwych włosów chodzącej o kulach staruszki. Dla niego Brigitte Bardot pozostanie wiecznie młoda i piękna.

Podobnie Barbara Krafftówna, która nie poddaje się starości. Właśnie dla niej warto wybrać się do Teatru Na Woli, przymknąć oko na niedociągnięcia scenografii i słabsze chwile scenariusza, już choćby tylko po to, by usłyszeć "Nie pożałuje pan, o nie!"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji