Artykuły

Wszystko, co kocham, czyli początek. "Ziemia" Aurory Lubos

Do tej pory Auora Lubos pozwalała mówić tym, którzy nie byli w stanie krzyczeć w swojej obronie, chcieli uwolnić gnieżdżone latami przerażenie, ale także marzenia za spokojem lub ciszą. "Ziemia" jest prywatną wypowiedzią artystki z szacunku do samej siebie, w przejmujący sposób zawłaszczającą sobie uwagę widzów - pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.

Dobór miejsca i środków w nowym performansie nie jest przypadkowy. WL4 w swojej surowej oprawie stało się tworzywem idealnym, aby pokazać historię narastającej pustki, przemian, bolesnego przywiązania i stopniowego uwalniania. Artystka zmaga się w tej przestrzeni z betonową, wyjałowioną strukturą, pozostającą wyłacznie karkołomną strefą buforową - czego? Wydaje się, że separacja odbywa się na poziomie mentalnym, wynikającym ze związków krwi i hiperodpowiedzialności za istoty wokół. Ziemia staje się towarzyszką.

Całość rozpoczyna się od przejmującego w swej prostocie śpiewu do "Largo" Georga Händla w interpretacji Wernera Elmkera. "Nie okaleczę się, nie wyrwę sobie mózgu, nie dokopię się do niczego, nie zmienię nic...". Lubos prowokuje i pobudza widza, zmusza do uważnego i empatycznego odbioru, pozwalając, aby sznurami powiązane ptaki rozpraszały gęstniejącą atmosferę nadchodzącego staccato, czyli oderwania.

"Mamo, dlaczego płaczesz, ja nie płaczę...". Takie banalne kłamstewko mierzy się z codzienną, tytaniczną walką o godność. Nie pozostawia miejsca na trudne rozmowy i wątpliwości, na krztynę egoizmu, ale też zwykłego spokoju. Pomiary i wkłucia, płacz, heroiczna walka o dziecko i pozostanie przy zdrowych zmysłach. Łzy wyschną, kiedy nikt nie będzie na nie zwracał uwagi.

Ziemia. Jest twarda i szorstka, ale daje się kopać. Można codziennie w niej grzebać. Grzebać siebie, swoje marzenia, wołanie o pomoc. Nic tak nie pomaga jak terapia kopania. Lęk przed nieznanym, przed nagłym strachem można wcisnąć w ziemię. Bez czarów, bez zabawy, tylko zamiast codziennego pacierza. Jak daleko można posunąć się w bezpardonowej walce skazanej na codzienną kontrolę poziomu własnego strachu? Ile można wycierpieć w imię trawiącej trzewia miłości, która wybrała właśnie ciebie...

Marzenia - owinięte papierem, spacyfikowane sznurkiem, podwieszone starannie pod sufitem - wyglądają pięknie. Zwiewne, delikatne, mają skrzydła. Z bliska są jeszcze bardziej ciekawe. Nasycone cierpliwą pracą rąk, oddają troskę marzącego o to, by ich nie uszkodzić czy pogubić. Zarządzane i kontrolowane pociągnięciami sznurka.

Stół. Stanowi centrum. Wszystko zaczyna się właśnie tam. Ruch jest właśnie tam, nieustanny. Mierzenie, jedzenie, myślenie, płacz, nagłe decyzje, nieśmiałe planowanie, liczenie. Czas odmierzany, powtarzalny. Spać. Tylko spać się chce.

Ziemia. Werner Elmker pozostawi po sobie wspomnienie w postaci interpretacji "Sonaty księżycowej" Beethovena. Ponadto widz zmierzy się z kompozycją "Beconbit 6" autorstwa Alexa Catona. Muzyka wpisuje się w tragizm rozdarcia. Oderwania. Wpisania powtarzalności w rytm życia, które więcej się nie zdarzy. Które nie zdarzy się inaczej.

Zapomnieć. Kiedy jest się wtańcu. Kiedy nagle dostaje się skrzydeł. Kiedy przekłuwa się ból. Wtedy następuje początek.

---

"Ziemia", koncepcja, wykonanie, tekst: Aurora Lubos, muzyka: Werner Elmker, Alex Catona. Premiera 27.06.2019, WL4 Mleczny Piotr. Czas trwania 35 minut. Spektakl zrealizowany w ramach Stypendium Kulturalnego Miasta Gdańska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji