Artykuły

Historia wiecznie żywa. Kazimiera Niewiarowska

Jedną z największych gwiazd polskiej operetki okresu międzywojennego była Kazimiera Niewiarowska. Niezwykle urodziwa, uchodziła za osobę ambitną i zdecydowaną, doskonale też wiedziała, że skandal przekłada się na popularność. W 1924 r. jako pierwsza polska śpiewaczka wystąpiła na scenie topless, co spowodowało, że jako "bezbożnicę" odsądzono ją od czci i wiary, ale męska część widowni była zachwycona.

Rok później założyła w Warszawie własny teatr muzyczny, a gdy do jej zespołu dołączyła Lucyna Messal, scena zmieniła nazwę na Teatr Messal-Niewiarowskiej. Przedsięwzięcie nie przyniosło jednak oczekiwanych zysków i by uratować scenę przed bankructwem, zespół udał się w trasę po Polsce. Z powodów finansowych artyści nocowali w wynajętych wagonach kolejowych, co stało się jedną z przyczyn tragedii, do której doszło w Wilnie 30 czerwca 1927 r.

Tego dnia wieczorem Niewiarowska w samej koszuli prała suknię w misce z benzyną. Na korytarzu stała paląca się maszynka spirytusowa i gdy służąca otworzyła drzwi do przedziału aktorki, nastąpił wybuch oparów. Niewiarowska wybiegła z wagonu i "jak płonąca pochodnia leciała naga w kierunku dworca". Obalono ją wreszcie na ziemię i ugaszono płomień, otulając ofiarę płaszczem.

Lekarze nie dawali jej jednak szans na przeżycie, miała poparzenia trzeciego stopnia na trzech czwartych powierzchni ciała. Pomimo straszliwych cierpień nie traciła jednak opanowania. Do matki kazała wysłać telegram: "Nie wierz gazetom, czuję się dobrze", a zespołowi nakazała normalny występ. W szpitalu "męczyła się 12 godzin z zaciśniętymi ustami", aż wreszcie odurzona morfiną zasnęła, by więcej się nie obudzić.

W tych dniach w Wilnie odbywały się uroczystości związane z koronacją cudownego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, co natychmiast wykorzystały miejscowe dewotki. Na widok trumny niesionej przez aktorów wykrzykiwano, że właśnie "spłonęła jawnogrzesznica", w tej sytuacji zwłoki Niewiarowskiej dostarczono na dworzec bocznymi ulicami. W Warszawie nie było zresztą lepiej.

"Tragiczna śmierć i pogrzeb Niewiarowskiej - wspominał z zażenowaniem Ludwik Sempoliński - stał się smutną scenerią dla żądnej sensacji gawiedzi. Od chwili wstawienia trumny do kościoła Świętego Krzyża waliły tam nieprzerwanie żądne wrażeń tłumy. Jakiś fotograf, korzystając z sytuacji, postawił koło kościoła budkę i sprzedawał fotosy Niewiarowskiej z gołymi piersiami. Pełno bigotek starało się nie dopuścić do pogrzebu jawnogrzesznicy. Dopiero interwencja policji przywróciła porządek".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji