Artykuły

Baśń o Rycerzu bez Konia jak cebula ze Shreka

"Baśń o Rycerzu bez Konia" Marty Guśniowskiej w reż. Andrasa Veresa w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.

Piękna baśń o niedoskonałości i wierze w spełnianie marzeń zachwyca kompletnym pomysłem. Na konstrukcję lalek, scenografię, muzykę, choreografię aktorów. I oczywiście pełnym ukrytych znaczeń tekstem Marty Guśniowskiej.

Pomysł na sztukę jest zupełnie oczywisty. Można uznać, że to jakaś wariacja na temat błędnego rycerza. Tyle że skierowana do przedszkolaków.

Maluchy kupują bezbłędnie już samo pojawienie się aktorów na scenie. Właściwie w niemal normalnych ubraniach, tyle że główni bohaterowie -Rycerz bez konia i Koń bez rycerza mają glany z protektorami. Po co? Bo przecież za chwilę zabiorą się za swoje marionetki sycylijskie i ruszą z nimi w drogę. Na razie Koń łapczywie zajada marchewkę, a łapczywość jak wiadomo może odbić się czkawką. I to zaiste wspaniałą.

Większość aktorów "Baśni o Rycerzu Bez Konia" animuje kilkoma postaciami, tylko Jacek Dojlidko odpowiada za Rycerza

Reżyserujący baśń Andras Veres postawił na ukazanie dzieciakom kulisów powstawania spektaklu lalkowego. Kto jest uważny, ma jak na dłoni ukazane, jak animuje się ową sycylijską marionetką, a kto patrzy jeszcze uważniej, doceni kunszt na przykład Ewy Żebrowskiej, która nie dość, że musi swoim smokiem smakoszem fruwać, to jeszcze machać skrzydłami opasłego stwora. Z drugiej strony - to świat zdecydowanie umowny, kiedy widzimy malutką myszkę, która udaje groźnego, krwiożerczego nietoperza, a Sylwia Janowicz- Dobrowolska w pewnym momencie zabiera jej przypięte skrzydełka. Marta GuŚniowska zastanawiała się, dlaczego jej baśń wciąż nie traci na popularności. To proste. Dorośli mogą się w niej przejrzeć jak w lustrze.

Czyż panny, które malują się i stroją do instagramowych fotek nie są takimi myszkami pragnącymi wystąpić w kostiumie, a smok - koneser kompletnych posiłków nie przypomina dziwaczek obrażających ludzi w kulinarnych show? A w finale, kiedy Rycerz trafi na swoją Księżniczkę, ale obrazi się na nią, że nie chciała go bez Konia, trzeba będzie młodziana szturchnąć, żeby jednak się ożenił. No milenialsi jak nic.

Krzysztof Bitdorf z imponującą czkawką (i po co było połykać marchewkę?) świetnie animuje koniem, śpiewa i jest absolutnie wiarygodny w swojej roli. Jacek Dojlidko jako Rycerz także zachwyca zniuansowaną grą swoją lalką - ot, choćby w scenie pocałunku z Księżniczką. Cymelią jest piosenka Myszy napisana przez Martę Gusniowska specjalnie dla Grażyny Kozłowskiej. Ale uważny obserwator nie może nie docenić ról Sylwii Janowicz-Dobro-wolskiej.

A dorośli, jak w "Shreku" mogą pod warstwą prostej opowieści o wierze w spełnianie marzeń mogą zobaczyć wszystkie swoje wady i pośmiać się razem z dziećmi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji