Artykuły

Olga Bołądź wychowuje syna na szczęśliwego człowieka

Studiowała w Krakowie, uczyła się w Barcelonie i w Nowym Jorku. Nic dziwnego, że wpadła w oko samemu Patrykowi Vedze. Zagrała w jego "Służbach specjalnych" i "Botoksie". Lubi jednak również mniej komercyjne przedsięwzięcia.

OLGA BOŁĄDŹ

Polska aktorka filmowa, telewizyjna i kinowa. W 2007 ukończyła PWST w Krakowie. W trakcie ostatniego roku studiów była na stypendium w Barcelonie. Następnie studiowała na Akademii Imienia Stelli Adler w Los Angeles. Występowała na deskach krakowskiego Narodowego Starego Teatru, warszawskiego Teatru Polonia i innych. Największa, popularność przyniosły jej filmy kinowe: "Skrzydlate świnie", "Dziewczyna w szafie", "Nad życie", "Służby specjalne", "Botoks", "Las, 4 rano", "Człowiek z magicznym pudełkiem" i "Kobiety mafii". Była uczestniczką jedenastej edycji programu rozrywkowego TVN Taniec z gwiazdami w 2010 roku w parze z Łukaszem Czarneckim - i zajęła czwarte miejsce. Biegle komunikuje się w kilku językach: angielskim, włoskim i hiszpańskim, uczyła się także rosyjskiego. Ma sześcioletniego syna Brunona. Była związana z Mikołajem Roznerskim i Sebastianem Fabijańskim.

Jest jedną z najbardziej wszechstronnych aktorek swego pokolenia. Z powodzeniem występuje w filmach akcji, jak również w komediach i dramatach. Lubi przede wszystkim kino, ale oglądamy ją również w telewizji i teatrze. Ten artystyczny płodozmian sprawia, że za każdym razem ujmuje widzów świeżą i pozytywną energią.

- Starannie wybieram role. Oczywiście, idę na casting do każdej roli, do której zostałam zaproszona. Natomiast później samo się to definiuje i następuje pewien wybór - reżysera i mój. Staram się przede wszystkim nie dać się zaszufladkować - deklaruje w "Gazecie Wyborczej".

* * *

Wychowała się w toruńskiej dzielnicy Wrzosy. Uczęszczając do tamtejszej podstawówki po raz pierwszy poczuła artystyczne powołanie. Zafascynował ją taniec - i trenowała go w szkolnej sali gimnastycznej z wielkim zapałem. Nic więc dziwnego, że postanowiła kontynuować naukę w liceum w klasie o profilu humanistycznym.

Ani w podstawówce, ani w liceum nie przykładała się jednak specjalnie do nauki. Mama miała ją za strasznego lenia, ale w szkole jakoś zawsze jej się udawało. Może dlatego, że lubiła czytać. Już w czwartej klasie szkoły podstawowej zaliczyła "Przeminęło z wiatrem". Potem pochłaniała fantastykę.

- Nigdy nie byłam jakaś zadziorna, jednak zawsze miałam swoje zdanie. Moja wychowawczyni w liceum uważała, że jestem strasznie przywódcza, że ze mnie jest taki typowy herszt.

Z kolei ja nigdy tak tego nie odczuwałam. Pamiętam jednak, jak klasa wybrała mnie na przewodniczącą -wspomina w "Mieście Kobiet".

Olga Bołądź zna kilka języków, świetnie czuje się w telewizji, na deskach teatru oraz na wielkim ekranie. Mówi sama o sobie, że nigdy nie była zadziorna, ale zawsze miała swoje zdanie.

Początkowo myślała, żeby po maturze zdawać na prawo. Zawsze uważała się bowiem za pacyfistkę - i chciała bronić słabszych. Niestety: miała zbyt słabe oceny. Wtedy wpadła na pomysł, aby zdawać do szkoły aktorskiej. Rodzice nie byli zachwyceni, ale w końcu ugięli się pod ciężarem jej próśb. I ku ich zaskoczeniu dostała się za pierwszym razem do krakowskiej PWST.

- Miałam szczęście, uczyłam się od najlepszych. Na pewno duże wrażenie wywarło na mnie spotkanie z nimi, ale autorytetem w szkole był dla mnie Jan Peszek. Imponował mi charyzmą, intelektem, metodą pracy. Na jego zajęciach, podczas scen, czułam się jak aktorka, partner, a nie uczeń. Robiłam u niego dyplom - opowiada w serwisie Kobieta.pl.

Krakowska szkoła aktorska jest specyficzna: nie ma w niej nacisku na gwiazdorstwo, przeciwnie - zdolny student może w niej zbudować swoją własną indywidualność. I tak się stało w przypadku Olgi. Choć zdarzało się, że imprezowała całe noce, to nigdy nie zaniedbała nauki. Dlatego tuż po dyplomie zadebiutowała w "Korowodzie" u samego Jerzego Stuhra.

- Byłam stremowana i przerażona, gdy dawał mi uwagi. Czułam, że nie gram tak, jak może chciałby mistrz. To wtedy dostałam lekcję, że nie można się bać, tylko próbować sprostać zadaniu. Do tej pory pamiętam te sceny. Ale kiedy miesiąc później miałam zdjęcia do innego filmu, z Englertem i Trelą, wchodziłam na plan już jako inna osoba - podkreśla.

* * *

Chciała się jednak dalej uczyć: dlatego wyjechała najpierw do Barcelony na półroczne stypendium, a potem, kiedy zarobiła co nieco za serial "Teraz albo nigdy", wybrała się na kurs aktorski do Los Angeles. Dzięki temu uzupełniła teatralną edukację pobraną w Krakowie o wiedzę z pracy z kamerą. To sprawiło, że zauważyło ją polskie kino.

- To jest coś takiego, że od ukończenia szkoły gram trójwymiarowo: telewizor, kino i teatr. Jestem nauczona każdej z tych sztuk i w każdej z nich się odnajduję. A jak moja kariera skupia się na jednej z tych stron np. na kinie, to brakuje mi później obecności w teatrze - tego codziennego wychodzenia przed publiczność i szlifowania kontaktu z widownią - wyjaśnia w "Gazecie Wyborczej".

Pierwszym wielkim wyzwaniem aktorskim okazała się dla Olgi rola Agaty Mróz-01-szewskiej w filmie "Nad życie". Do dziś podkreśla, że to właśnie wtedy zagrała swoją najtrudniejszą emocjonalnie scenę - pożegnania umierającej matki z jej malutkim dzieckiem. Poświęcenie aktorki zostało docenione - i dwa lata później dostała pierwszą rolę w filmie Patryka Vegi. Żeby wystąpić w "Służbach specjalnych", przeszła radykalny trening i dietę. Odbiło się to jednak na jej organizmie.

- Zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem. Czułam się źle, robiłam badania, bo podejrzewano u mnie problemy z tarczycą. Potem okazało się, że był to efekt całkowitej rezygnacji z tłuszczu. Wszystkie diety, które każą wyeliminować tłuszcz, to bzdura! Teraz mam w lodówce olej lniany i staram się jak najczęściej jeść awokado. Na szczęście kłopoty minęły - mówi w "Woman's Health".

W 2013 roku Olga urodziła syna. Bruno jest owocem związku aktorki z młodszym od niej studentem dziennikarstwa. Para nie była ze sobą długo - i aktorka sama zajęła się wychowaniem dziecka. Choć chłopak jest jedynakiem, mama stara się go jednak nie rozpieszczać.

- Przyglądam mu się i jestem dumna z mojego synka. Mam w sobie takie ciche postanowienie, żeby nauczyć go, jak być szczęśliwym człowiekiem. Nie próbować lepić go na siłę, raczej obserwować, co lubi robić i jak lubi się bawić - wtedy może będę miała szansę wspomóc jego słabsze strony. Dziś wiem na przykład, że nie ma zbyt dużo cierpliwości, ale... Czekaj, czekaj, wiem, po kim to ma! Po mamusi - śmieje się w "Zwierciadle".

Dwa lata temu na planie "Botoksu" Olga poznała kolegę po fachu - Sebastiana Fabijańskiego. Para od razu wpadła sobie w oko. Media były zachwycone: śledzono każdy krok zakochanych i informowano o każdym kryzysie w ich związku. Być może dlatego aktorzy nie wytrzymali ze sobą długo. Ponoć poszło o to, że Fabijański ma za mało czasu dla Olgi i Bruna - i relacja się zakończyła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji