Artykuły

Spektakl jak dom, jak stół, jak kolacja...

"Stacje" Joli Cynkutis i Khalid Tyabji na XVI Festiwalu Malta w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Jak niewiele trzeba, żeby stał się spektakl. Spokojnie można się obyć bez rozbuchanej scenografii, skomplikowanych świateł, wymyślnej przestrzeni, świetnego dramatu, znanego reżysera, gwiazdorskiej obsady... Można się obyć w zasadzie bez wszystkiego. Niezbędni są aktorzy i widzowie. Jak w "Stacjach" [na zdjęciu].

Ile trzeba pracować, jak intensywnie, jak blisko, jak głęboko i z jakim oddaniem, żeby stał się taki spektakl? Czuły, pokorny, żarliwy, świadomy, pełen pasji i dystansu. Jak "Stacje".

I jak trzeba żyć, żeby taki spektakl, taki teatr w ogóle był możliwy?

Praca nad "Stacjami" trwała wiele miesięcy. A w zasadzie lat. A tak naprawdę całe życie. Bo to rodzaj życiowego podsumowania, albo przynajmniej przymiarki do niego. To mierzenie się ze swoim ciałem, swoim głosem, swoimi doświadczeniami. To zapisywanie, ale też wyrażanie siebie w geście i w dźwięku. To wracanie do przeszłości. Przeżywanie jej na nowo. Szukanie odpowiedzi w zakamarkach, powidokach, cieniach... Relacja z prób łapania kolejnych oddechów. Dochodzenia do siebie. Godzenia się ze sobą.

To dwie osobne drogi. Kobiety i mężczyzny. Polki i Hindusa. Różni ich wszystko. Spotkanie na powierzchni możliwe jest w przestrzeni trzeciego języka: angielskiego. Do spotkania głębiej potrzeba jest - akurat tym dwojgu - przestrzeń teatru. Pod jednym wszakże warunkiem: wzajemnej szczerości.

I na scenie jest efekt tej szczerości, która jednak nie krępuje widza, nie zawstydza go, nie żenuje, nie wprawia w zakłopotanie. Bo widz jest tu rzeczywiście zaproszony, bo obdarza się go zaufaniem z szacunkiem dla osobności.

Jak to możliwe? Dzięki formie. Dzięki scenicznej konwencji. Aktorzy spotkali się przed laty w II Studiu założonym przez Zbigniewa Cynkutisa - aktora Jerzego Grotowskiego, po wyjeździe mistrza z Polski. Widać, że grotowski rodzaj pracy teatralnej jest im bardzo bliski, że spektakl powstawał z improwizacji, z szukania najpełniejszego wyrazu dla emocji, dla myśli. Niezwykłe jest to, że ten warsztat, naznaczony tyloma różnymi poszukiwaniami rozlicznych prawd, służy tym razem do tak kameralnej, tak w gruncie rzeczy prostej i niemal prywatnej opowieści. Dwoje ludzi wpisuje się w "kosmosy" i "wszechświaty" o tyle, o ile dotyczą ich one osobiście, o ile są ważne w ich spotkaniu między Polską a Indiami, między kobiecością a męskością, między aktywnością a biernością, oddaniem a oporem, otwarciem na drugiego i potrzebą samotności.

Chciałoby się powiedzieć parom, które się kochają, które się przyjaźnią, które trwają obok siebie i szukają bliskości albo odosobnienia - róbcie razem spektakl. Ale równie dobrze możecie przecież budować dom, nakrywać do stołu, jeść razem. Być. W różnicach i podobieństwach. Codziennie. Jak w bajce opowiedzianej na finał przez aktorów: "Każdy człowiek ma takiego ptaka, który z niego wylatuje i do niego wraca. Wylatuje i wraca. Wylatuje i wraca. Aż do dnia, w którym wylatuje i..."

"Stacje" Joli Cynkutis i Khalid Tyabji na Malcie. Sala Kameralna CK Zamek, 5 lipca

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji