Artykuły

TVP Kultura. Dziś film o "Bziku tropikalnym" Jarzyny

Szukam, więc jestem - mogłoby brzmieć credo Grzegorza Jarzyny. Choć wciąż podąża własną drogą, niedawny buntownik teatru bywa nazywany nowym klasykiem. TVP Kultura pokazuje dokument "Bzik Teatralny. Początek" zrealizowany z okazji 20. rocznicy premiery "Bzika tropikalnego".

Bzik Teatralny. Początek

Polska 2017, reż. Joanna Makowska,

10.06, poniedziałek, 18:00, TVP Kultura

Debiutował w styczniu 1997 roku w warszawskim Teatrze Rozmaitości, by wkrótce przejąć tę scenę wspólnie z innym uczniem Krystiana Lupy, Krzysztofem Warlikowskim, i zespołem pełnym silnych osobowości. Energetyzujący "Bzik tropikalny" Jarzyny (w głównych rolach wystąpili początkujący wówczas Maja Ostaszewska i Cezary Kosiński) porwał publiczność niczym koncert rockowy. Okazał się odkryciem sezonu. Jarzyna połączył dwa dramaty Witkacego w stylu znanym z filmów Tarantino czy Stone'a i tempie wyznaczanym przez wideoklipowy montaż, nadając im współczesny rys.

Jarzyna był zdolny i bezczelny. Krytycy zaliczyli go do grona twórców, którzy dali sygnał do pokoleniowej zmiany w polskim teatrze (Piotr Gruszczyński nazwie ich później "ojcobójcami"). Rewolucja miała więc twarz Jarzyny.

Czyli właściwie jaką? Bo on sam twarze miał przecież rozmaite, podobnie jak pseudonimy, którymi podpisywał przedstawienia od "Bzika" począwszy. Wtedy był Grzegorzem Horstem d'Albertisem, a do oklaskującej twórców publiczności po premierze wyszedł schowany za jawajską maską. Z groteską "Iwony, księżniczki Burgunda" w Starym Teatrze mierzył się już Horst Leszczuk, "Niezidentyfikowanymi szczątkami ludzkimi" przekraczał granice na deskach Dramatycznego jako Brokenhorst. W "Magnetyzmie serca" bohaterowie Fredry tańczyli do muzyki Bee Gees za sprawą kolejnej tożsamości Jarzyny - Sylwii Torsh. Reżyser występował także pod pseudonimami Das Gemüse, Mikołaj Warianow, H7 czy "+".

W 1998 roku został laureatem Paszportu "Polityki", rok później Erwin Axer nazywał go "czystym brylantem, na który długo czekaliśmy". Jarzyna podejmował "uwierające" tematy: nietolerancji, hipokryzji, kosztów przemian. Reinterpretując teksty z kanonu literatury, szukał nowych środków wyrazu i formy. Od początku prowadził dialog z X muzą, wykorzystując na scenie nie tylko motywy, ale potencjał technologii filmowej jako takiej.

Bez kompromisów wkroczył też do świata opery. Brał się do nowej dramaturgii, nie bał się społecznych tematów. W "Uroczystości", jednym z głośniejszych spektakli Jarzyny, dorosły syn (w tej roli Andrzej Chyra) podczas fetowania 60. urodzin ojca ujawnia mroczną tajemnicę rodziny. Reżyser sięgnął po scenariusz "Festenu", pierwszego filmu pod szyldem Dogmy.

Jeśli czegoś w teatrze unikał, to sztampy. W sezonie 2003/2004 w prowadzonym przez Jarzynę teatrze ruszył eksperymentalny projekt Teren Warszawa. Spektakle wystawiano m.in. w dawnym barze na Dworcu Centralnym czy starej drukarni. Tak zaistnieli Roma Gąsiorowska, Agnieszka Podsiadlik, Magdalena Popławska czy Piotr Głowacki. Po namowach Jarzyny Dorota Masłowska napisała w końcu pierwszy dramat, "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku", który w TR Warszawa wystawił Przemysław Wojcieszek. Sam Jarzyna zrealizował kolejny tekst zamówiony u Masłowskiej, "Między nami dobrze jest" - prześmiewczy portret polskiego społeczeństwa doby transformacji.

TR stał się modny, a twórczej energii dostarczała rywalizacja Jarzyny z Warlikowskim. Obaj zmierzyli się z twórczością Sarah Kane. Na "Oczyszczonych" Warlikowskiego Jarzyna odpowiedział "4:48 Psychosis" z porażającą kreacją Magdaleny Cieleckiej.

Ale pod jednym dachem zabrakło miejsca dla dwóch osobowośc i tego formatu, o niełatwych charakterach. Gdy Warlikowski odchodził, by założyć własny teatr, poszły za nim gwiazdy. Podziałało to na Jarzynę mobilizująco. W 2009 roku, w trudnym momencie dla sceny przy Marszałkowskiej, zaliczył artystyczny sukces wspomnianą inscenizacją Masłowskiej (kilka lat później powstanie wersja filmowa) i przedstawieniem "T.E.O.R.E.M.A.T.". inspirowanym Pasolinim. Po raz drugi został laureatem Nagrody im. Swinarskiego.

Po urzędniczych bataliach o kształt teatru, budżet, nową siedzibę itd. wziął na warsztat "Opening Night" Johna Cassavetesa. Niektórzy twierdzą, że reżyserowi zaczęło brakować dawnego pazura, złagodniał. Dwie dekady po premierze "Bzika tropikalnego" na nowo odkrył "Idiotów" von Triera ("G.E.N"), ostatnio sięgnął po hip-hopowy poemat Masłowskiej. Wiemy już też, że zostanie w TR Warszawa, którym kieruje na przemian jako dyrektor naczelny i artystyczny od 21 lat (po miejskiej kontroli, która wykazała nieprawidłowości, rozpisano nowy konkurs).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji