Artykuły

Lalki dla dorosłych? Tak, w Białymstoku na festiwalu

- Teatr lalek jest w ciągłym ruchu. A jego widzami - na wyjątkowym białostockim festiwalu - tym razem będą nie dzieci, a dorośli - z Jackiem Malinowskim, dyrektorem Białostockiego Teatru Lalek, rozmawia Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Monika Żmijewska: 14 czerwca w Białymstoku zaczyna się Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek dla Dorosłych "Metamorfozy", na którym gościć będzie 17 teatrów z 11 krajów. Wedle jakiego klucza zbudowany został program?

Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek: - O wyborze spektakli decydowało kilka kwestii. Po pierwsze: adresat - zobaczymy spektakle lalkowe przygotowane z myślą o dorosłych. Po drugie: zaprosiliśmy spektakle nowe, które w Polsce i na świecie powstały w ciągu ostatnich dwóch lat. 95 proc. z zaproszonych przedstawień widziałem na żywo m.in. na różnych festiwalach, wiem jak działają. Są wśród nich też premiery, jak np. "Makbet" Adama Walnego zrealizowany w Teatrze Lalki i Aktora w Kielcach dwa miesiące temu. Po trzecie: jakość i poziom umiejętności lalkarzy. Po czwarte: kluczem są także lalkarskie indywidualności. Jakiemu spektaklowi się nie przyjrzymy, to znajdziemy w nim jakąś osobowość teatralną: jak nie reżysera, to scenografa, czy aktora. Nie bez powodu nadaliśmy też festiwalowi nazwę "Metamorfozy". Program zbudowany jest tak, że ściera się w nim tradycja z awangardą. Pokazuje, że teatr lalek ciągle się zmienia.

Festiwal walczy z łatką, którą przed laty przyczepiono teatrowi lalek, że oglądają go głównie dzieci.

- Idea festiwalu zawiera w sobie hasło dyskusji ze stereotypem, że teatr lalek przeznaczony jest tylko dla najmłodszych. Ten stereotyp dotyczy również języka - w polskim lalka oznacza po prostu zabawkę dla dzieci. Tymczasem w krajach Europy lalka ma odrębne znaczenia. Lalkę dziecięcą nazywamy "doll", lalka teatralna to "puppet". Jak widać więc - już sama nazwa "teatr lalek" w języku polskim na swój sposób zafałszowuje obraz. Naszym festiwalem chcemy to zmienić.

Jaka jest tematyka spektakli?

- Pola zainteresowań artystycznych są bardzo różne. W tytułach krąży archetyp matki, ale jest też "świeża" tematyka społeczna, jak ekologia, czy różne przejawy sprawowania władzy, o których mówią m.in. "Nagi król", "Makbet" czy "Pomnik". Dobierając spektakle staraliśmy się reagować na rzeczywistość, jest w nich to, co nas interesuje tu i teraz. Wybrane spektakle reprezentują różne poglądy na świat, bo przecież wszyscy się różnimy. Teatr mówi różnymi językami, jest agorą, w której spotykają się ludzie o różnych poglądach. Przez dyskusję stajemy się bogatsi. I właśnie taką rozmowę chcemy zaproponować.

Na jakie spektakle zwraca Pan szczególną uwagę widzów?

- Nie sposób powiedzieć tu o wszystkich, wymienię więc tylko kilka wyjątkowych. "Opowieści z niepamięci" Teatru Animacji z Poznania: jest tu stempel znanego lalkarza Dudy Paivy, czyli jego autorskie lalki, jest też świetna animacja. "Biały Kieł" czeskiego Teatru Drak - spektakl, który bardzo cenię, m.in. z powodu aktorstwa i pomysłu, który wydaje się prosty, a wywołuje niesamowite wrażenie. "Pomnik" Wrocławskiego Teatru Lalek - spektakl wyjątkowy, szczególnie w naszych czasach, gdy odwołujemy się do pamięci historycznej, mówiący o pewnych absurdach. Mamy w nim też ciekawą miksturę: spektakl z polskim zespołem robią Czesi, na podstawie książki polskiego autora - Mariusza Szczygła, który pisze o Czechach, a konkretnie o pomniku Stalina w Pradze.

Gościmy też niezwykłą osobowość Yael Rasooly, artystkę totalną, ostatnio dużo podróżującą po świecie i grającą m.in. na Broadwayu. U nas związana jest z dwoma festiwalowymi tytułami. Jeden to "Bon Voyage i inne kłamstwa" z ciekawymi formami lalkowymi - to spektakl wyreżyserowany przez nią w estońskim Nuku Theater. Drugi zaś to "Dom nad jeziorem" - jej autorskie przedstawienie balansujące między kabaretem a teatrem lalkowym. Polecam też nasz "Little shop of horrors" - czyli pierwszy spektakl, który słynny niezależny lalkarz Michael Vogel zrobił w instytucji publicznej. To pyszna zabawa animacją i wyobraźnią. Mamy w repertuarze też dwa spektakle z Japonii. Jeden z nich to teatr lalkowy na kółkach, wywodzący się z tradycji teatru bunraku.

W japońskim teatrze jest coś osobliwego. Mam wrażenie, że w Europie coś nam ucieka, tak bardzo jesteśmy zanurzeni w postmodernizmie. Czasem więc budzi się tęsknota za pewną stałą formułą, konwencją, celebracją, jaką daje teatr japoński. Można to by porównać do muzyki granej na skrzypcach. Nie chodzi o to, by rozbić widowiskowo skrzypce podczas koncertu, ale o to, by zagrać koncert, który nas poruszy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji