Artykuły

Przywoływanie i wypędzanie duchów

"Dybuk" w reż. Awiszaja Hadari i "Gebirig" Teatru Yiddishpiel z Izraela na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

W "Dybuku" wypędza się ducha. W "Gebirtigu" - przywołuje duchy przeszłości. Te dwie teatralne propozycje Festiwalu Kultury Żydowskiej jednak nie zachwyciły

Synagoga Izaaka, północ. Piękne, surowe wnętrze, na wysokich ścianach zatarte hebrajskie inskrypcje. Półmrok. Widzowie zajmują miejsca w ławkach; przez środek biegnie czarny podest. Tutaj będzie się rozgrywał "Dybuk" An-skiego w reżyserii Awiszaja Hadari z Izraela, absolwenta krakowskiej PWST. Synagogę wypełnia niepokojąca, rozedrgana muzyka zmiksowana z płaczem dziecka. Chwile oczekiwania na rozpoczęcie spektaklu, oswajania się z sakralną przestrzenią to najlepsza część wieczoru. Ten "Dybuk" się nie udał - Hadari niefortunnie przyciął tekst, pozostawiając jedynie momenty największego napięcia. Cała historia stała się niejasna - nie bardzo wiadomo, co to za dybuk i dlaczego wstąpił w Leę. Nie wiadomo też, kim są ci ludzie, których oglądamy, wiadomo tylko, że przeżywają coś, co przechodzi ich wytrzymałość. Może i taki emocjonalny ekstrakt z "Dybuka" miałby sens, gdyby spektakl był lepiej zagrany. Ale aktorzy zaproponowali głównie wytarte, sztampowe sposoby tragicznego grania. Słaniali się przybici bólem, szarpali i wili, śmiali upiornie i załamywali ręce. A główną sceną (i jedyną, w której wiadomo było, o co chodzi) stało się wypędzanie dybuka z nieszczęsnej Lei, co sprawiło, że zamiast "Dybuka" oglądaliśmy żydowską wersję "Egzorcysty".

"Gebirtig" teatru Yiddishpiel grany był zwyczajnie, w Bagateli. Był to teatr, od jakiego nieco już odwykliśmy. Na scenie porządne realistyczne dekoracje przedstawiające zaułek przedwojennego krakowskiego Kazimierza. Tekst poskładany z piosenek Mordechaja Gebirtiga i rodzajowych scenek. Trochę sentymentalnie, trochę zabawnie. I trochę, niestety, patetycznie, zwłaszcza gdy w życie bohaterów wtargnęła wojna. Niestety, bo patos w wydaniu aktorów, których mocną stroną jest śpiew i taniec, a nie aktorstwo dramatyczne, był dość nieznośny. Na szczęście piękne, proste i wzruszające pieśni Gebirtiga rekompensowały mizerię fragmentów dramatycznych i dodawały wdzięku temu staroświeckiemu teatrowi.

Teatralny dział Festiwalu Kultury Żydowskiej zawsze niknął w cieniu muzycznego. Program koncertów jest nie tylko znacznie bogatszy, ale i odważniejszy, i bardziej różnorodny. Jest w nim miejsce i na tradycję, i awangardę, i na ekstrawagancje. Czemu z teatrem jest inaczej? Czemu, zamiast kilku, nie pokazać jednego, ale świetnego, porywającego, istotnego spektaklu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji