Artykuły

Michał Merczyński: Albo zawrócimy z antydemokratycznej drogi, albo to pójdzie w gorszą stronę, jak na Węgrzech, w Rosji

- W niedzielę na placu Wolności zagra donGURALesko, z utworem "20" na finał. W czasie koncertu będzie można ściągnąć audiobook, na którym Gural czyta książkę Snydera "O tyranii". A potem na budynku Arkadii odpalimy neon z napisem "WOLNOŚĆ" - mówi Michał Merczyński w rozmowie z Violettą Szostak w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Violetta Szostak: Jak udało się namówić profesora Timothy'ego Snydera do udziału w tej historii?

Michał Merczyński: Opowiedziałem Snyderowi o pomyśle, gdy spotkałem go w zeszłym roku w Lublinie, gdzie odbierał doktorat honoris causa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Odpowiedział: "Róbcie, co chcecie, nie ma problemu".

Od razu zgodził się na udział w raperskim teledysku?

- To wymyśliliśmy później. Na początku był pomysł: zrobić coś, by dotrzeć do młodych ludzi z przekazem książki Snydera "O tyranii. Dwadzieścia lekcji z XX wieku". Uważam, że to podręcznik na ciężkie czasy, który każdy powinien znać. Gdy ukazało się polskie tłumaczenie, kupiłem na świąteczno-noworoczne prezenty wszystkim pracownikom naszej fundacji: "Macie, czytajcie to!".

Ten tekst - który był najpierw artykułem w "New York Timesie" napisanym przez Snydera po wyborze Trumpa na prezydenta - został przełożony na 40 języków. Żadna praca Snydera nie cieszyła się takim rezonansem.

Napisana jest w prosty, przystępny sposób.

- On świetnie pisze! Komunikatywnie, na przykładach, czytelnie dla każdego. Ale żeby się o tym przekonać, trzeba najpierw po tę książkę sięgnąć. Brytyjskie wydawnictwo Penguin Books zrobiło wystawę na jednej z ulic Londynu: każdą z 20 tez książki zilustrował jeden z grafików. Ludzie chodzili między planszami i czytali tę książkę poprzez obrazy. Ja pomyślałem o rapie.

Pan słucha rapu?

- Gdybym powiedział, że słucham namiętnie, to byłaby nieprawda. Ale słuchają go młodzi. Pomyślałem, że można by spróbować opowiedzieć im tym językiem o Snyderze.

W Asfalt Records, największej polskiej wytwórni muzyki hiphopowej, od razu powiedzieli mi, że najlepszy będzie tu donGURALesko. Znałem poprzednie utwory Gurala, w których angażował się w sprawy społeczne, jak "Tratwa Meduzy", gdzie mówił o sytuacji uchodźców.

Zadzwonił pan do donGURALeska, a on - jak mi opowiadał - zgodził się natychmiast.

- Okazało się, że zna książkę. Spotkaliśmy się. Gural powiedział: "Daj mi parę dni, muszę się zastanowić, jak to zrobić". Po trzech dniach zadzwoniłem do niego, żeby dopytać, czy w ogóle coś z tego będzie. A on: "Cześć, już ci wysyłam, bo już mam zrobione". "Ale co?". "No właśnie wyszedłem ze studia, mam gotowy utwór". Po chwili przysłał mi utwór "20". Słucham... Rewelacja!

I potem Gural mówi tak: "Musimy zrobić do tego teledysk, fajnie by było, żeby profesor w tym wystąpił". No to piszemy do profesora. I dostaliśmy odpowiedź, że się zgadza.

W marcu Snyder był w Warszawie przez tydzień, miał wykłady i spotkania wokół najnowszej książki "Droga do niewolności". Znalazł dla nas trzy godziny na teledysk. Na początku był trochę spięty, bo pierwszy raz coś takiego robił. Ale wyszło świetnie.

Teledysk miał premierę podczas Nocy Muzeów. Teraz zapraszacie na finał akcji. Co wydarzy się w niedzielę 2 czerwca?

- O godz. 20.30 na placu rozpocznie się koncert Gurala, z utworem "20" na finał. W czasie koncertu będzie można też ściągnąć nieodpłatnie audiobook, na którym donGURALesko czyta całą książkę "O tyranii". Audiobook to był jego pomysł, świetny. Do darmowego ściągnięcia będzie oczywiście także po koncercie (na stronie malta-festival.pl i wyborcza.pl.). A na finał na budynku Arkadii odpalimy wielki neon "WOLNOŚĆ".

A jeszcze przed koncertem zapraszamy na debatę "O potrzebie utopii" - o godz. 16 w CK Zamek. Udział wezmą donGURALesko, dr Anna Materska-Sosnowska i prof. Radosław Markowski. Tydzień po wyborach do europarlamentu i dwa dni przed obchodami 30. rocznicy wyborów z 4 czerwca 1989 roku chcemy porozmawiać o kierunku, w którym zmierzamy w Polsce i Europie.

Jakiej utopii potrzebujemy?

- Agnieszka Holland zauważyła kiedyś, że filmowcy wykreowali postać Franka Underwooda w "House of Cards", politycznego potwora. I co? I w realu jest jeszcze gorszy. I naprawdę nosi teczkę z przyciskiem atomowym. Agnieszka powiedziała przy tym, że my potrzebujemy dzisiaj utopii, która wykreuje pozytywnego bohatera dla naszych czasów. Bo my cały czas żyjemy w dystopii, która tworzy katastroficzne wizje. Będziemy więc szukać pozytywnego Franka Underwooda.

Tego - jak często się dziś mówi - rycerza na białym koniu, który poprowadzi siły demokratyczne do zwycięstwa?

- Nie. Nie chodzi o to, kto to ma być. Ale co to ma być. Co nas może ponieść. Bo dobra energia jest, tylko trzeba ją zebrać i wyzwolić. Jak sprawić, żeby utopia była równie atrakcyjna jak dystopijny populizm? Będziemy też mówić o sytuacji bieżącej, o tym, co wydarzyło się w czasie wyborów do europarlamentu.

Nazwaliście całą akcję "Ani słowa bez nas". To wątek, który przewija się przez książkę Snydera i utwór donGURALesko: myśl niezależnie, nie bądź posłuszny z góry, angażuj w życie publiczne, weź odpowiedzialność za świat, nie daj się uwieść populistom i głosuj w wyborach, bo twój głos się liczy.

- To jest właśnie to hasło pozytywne. Będziemy je powtarzać też przed wyborami jesiennymi. Akcja się nie kończy. 25 sierpnia zagramy koncert także w Gdańsku przed Europejskim Centrum Solidarności.

Ostro Gural mówi: "W policyjnym państwie, gdzie się roi od kontroli / Wiozę się powoli, nie damy się zniewolić. / Policz do dwudziestu, pomyśl, co cię boli. Ani słowa o nas bez nas, wywracamy stolik". I jeszcze: "Knury miej na oku, co chcą przejąć wszystko wokół, sąd, gazety, internety, procedura w toku. Partia wolą ludu? To już ku przecież było, wiadomo, jak się skończyło, chyba im się pomyliło".

- To jego autorska wersja. I bardzo dobrze, że ostra. Uważam, że to jest ostatni dzwonek. Teraz jest moment kluczowy, albo zawrócimy z antydemokratycznej drogi, albo to się wywróci i pójdzie w gorszą stronę, jak na Węgrzech, w Rosji.

Mam nadzieję, że ktoś, kto przemyśli książkę "O tyranii", spotka się z nią w jakiejś formie - czy przez teledysk, czy audiobooka - sięgnie też po kolejną książkę Snydera "Droga do niewolności", która jest moim zdaniem także obowiązkowym podręcznikiem dla każdego myślącego obywatela. "O tyranii" odwołuje się do lekcji z historii. A ta druga książka mówi o tym, co dzieje się dzisiaj. Przeczytaj, bo być może to otworzy ci oczy, jakim mechanizmom jesteś poddawany.

Snyder mówi, że zachodni świat przysnął, wierząc w "politykę nieuchronności" - w przekonanie, że postęp jest gwarantowany, świat zmierza ku lepszemu, a demokracja i wolność są czymś oczywistym.

- Przysnęliśmy, tak... Myślę też o sobie. Pamiętam rozmowy z moją mamą. Mama - nauczycielka, emerytka - opowiadała mi o ludziach z okolicy, którzy sobie nie radzą, słabo starcza im na życie. A ja mówiłem: "Mamo, ale będzie lepiej, kierunek jest dobry". To było takie przekonanie. I także przekonanie o tym, że są polityczne ekstrema, ale zawsze centrum wygra.

Prof. Marcin Król powiedział o tym: "Byliśmy głupi". Powiedziałby pan też tak o sobie?

- Powiedziałbym, że byliśmy za mało uważni. Wszyscy ulegliśmy tej neoliberalnej i zindywidualizowanej wizji naszego funkcjonowania. Po 1989 r. pojawiły się nowe możliwości zarabiania, wielu ludziom się udało. Ale są też inni, którym się nie udało. O nich zapomnieliśmy. I to się teraz mści - umieściłbym to "mści" w cudzysłowie.

A poza tym przy takim zaniedbaniu infrastrukturalnym, jakie było w Polsce, postawiliśmy na budowę dróg, autostrad. Ja nie mówię, że to jest źle. Jak się jedzie przez Polskę i zachodnią, i wschodnią, to wszędzie widać ten rozwój. I gdy patrzę na mój sektor - 280 projektów inwestycyjnych zrealizowano w Polsce w sferze kultury do roku 2017. To są rzeczy, których nigdy wcześniej nie było. Wie pani, że budynek Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku to jest pierwszy budynek teatralny w Polsce, który został zbudowany od 1964 r.? Przez kilkadziesiąt lat nie zbudowano w Polsce ani jednego nowego teatru.

Zainwestowano w drogi, budynki, zabrakło inwestycji w infrastrukturę społeczną, w edukację?

- To zostało zaniedbane albo zajęto się tym zbyt słabo, bo byliśmy w innym miejscu. Ale z drugiej strony - to nie tylko się w Polsce wydarzyło, bo widzimy, że populizmy zbierają żniwo i w Stanach Zjednoczonych, i na Węgrzech, i w Europie Zachodniej.

Wydaje mi się, że dzisiaj jedną z najważniejszych kwestii jest edukacja. Robimy debatę w czasie festiwalu Malta, którą nazwaliśmy właśnie "Ostatni dzwonek". 21 czerwca na otwarcie Malty. Najpierw na placu Wolności ustawimy 25 stolików, przy których usiądą nauczyciele, uczniowie, rodzice - to będzie finał spotkań, które odbywały się w całej Polsce w ramach Narady Obywatelskiej o Edukacji. A potem zapraszamy wszystkich do wspólnej debaty, z udziałem gości takich jak prof. Krystyna Starczewska. Porozmawiamy o tym, co wydarzyło się w czasie strajku nauczycieli, i o tym, co dalej, ale też o etosie zawodu nauczyciela, o tym, jak i kiedy on zanikł.

Ja pochodzę z nauczycielskiej rodziny, moja mama, ciocia, wujek byli nauczycielami, dziadek był przedwojennym nauczycielem. Nauczyciel kiedyś to był ktoś. Jeszcze w latach 70.-80., kiedy ja chodziłem do szkoły. Moja pani profesor od polskiego z liceum w Jarocinie, Laura Paluszkiewicz, do dzisiaj jest dla mnie punktem odniesienia. Ona też będzie gościem debaty na placu Wolności.

Dlaczego ona była, jest taka ważna dla pana?

- Była świetną polonistką, wychowawczynią.

Co to znaczy świetną?

- Gadała z nami. Zawsze były dyskusje, nie tylko odpytywanie, realizowanie programu. Myśmy cały czas gadali. Albo mówiła: "Wiem, że nie możecie wszystkiego przeczytać, ale zajrzyjcie do Kultury, Życia Literackiego, Polityki" I myśmy to robili! Miała taką energię, że w ogień byśmy za nią poszli. Ale nie tylko ona, profesor Alfons Kowalski, czyli "Finie", który uczył nas wychowania muzycznego, prowadził chór, wysłał mnie na olimpiadę muzyczną, obudził pasję. A w mojej szkole podstawowej w małym Książu Wlkp. myśmy realizowali eksperymentalny program prof. Heliodora Muszyńskiego, to był pedagog z UAM w Poznaniu. On wprowadził metodę holistycznej szkoły, w której kształcono poprzez współpracę w grupach, fakultatywne działania, które rozwijają pasje. Choć było tam też mnóstwo kitu, apele, na których przewodniczący grupy sztubaków meldował się przewodniczącemu szkoły, klimaty w duchu wczesnego Gierka...

Był pan przewodniczącym grupy sztubaków?

- Oczywiście. Ale przy tym lekcje były świetne. Nie siedzieliśmy w ławkach. Podzielono nas na grupy sześcioosobowe, w których pracowaliśmy wspólnie nad zadaniami. Każda grupa wybrała sobie patrona. A myśmy wybrali Zbigniewa Nienackiego. Napisaliśmy do niego list, że oglądamy "Pana Samochodzika" i że chcemy go przyjąć na patrona naszej grupy, i czy on się na to zgadza. Przysłał nam list, swoje zdjęcie. Wie pani, co to było dla takich dzieciaków z Książa? Na tym polegał ten program, inspirował, otwierał głowy.

Z Książa, przez Jarocin, przyjechał pan do Poznania na studia kulturoznawcze. 4 czerwca 1989 roku jak pan pamięta? Głosował pan?

- Oczywiście, w Poznaniu. Miałem 27 lat. Przyznaję, że nie pamiętam już, na kogo głosowałem, ale oczywiście na kogoś z "Solidarności". Wcześniej nie chodziłem na głosowanie, może byłem raz, gdy skończyłem 18 lat. Tu było pełne przekonanie, że trzeba iść. Choć nie miałem wielkiej świadomości politycznej.

Miał pan poczucie, że "tego dnia skończył się w Polsce komunizm"?

- Pamiętam to zdanie Joanny Szczepkowskiej. Ale pamiętam też z telewizji obraz czołgu, który przejeżdża po protestujących na placu Tiananmen. Te dwa obrazy: tutaj nadzieja, tam tragedia. Nie wiadomo też było, czym się skończy to tutaj, bo to nie jest tak, że myśmy wiedzieli od razu, jaki będzie wynik wyborów i jak to się potoczy.

Mój syn urodził się 20 lipca 1989 roku. Śmiałem się zawsze, że jest dzieckiem Jaruzelskiego, bo dzień wcześniej wybrano Jaruzelskiego na prezydenta.

Musiałem zacząć zarabiać, zacząłem się przepoczwarzać, jeździłem do Holandii do kolegi malarza, kupowałem tam samochody i sprzedawałem tutaj. Wszystko legalnie, z cłem itd. Jeździłem też na zbieranie chmielu do Niemiec z kolegami. Maluchem przez Europę się jechało.

Ale najwięcej tego, co przydało się w nowych czasach, nauczyłem się od Jana A.P. Kaczmarka, który w latach 80. zatrudnił mnie jako menedżera Orkiestry Ósmego Dnia. Od razu mi powiedział: "Musisz się w pół roku nauczyć angielskiego, bo będziemy robić koncert w Queen Elizabeth Hall w Londynie, a potem w Amsterdamie w klubie Paradiso". To był legendarny klub. Przed naszym koncertem wystąpił David Bowie, który schodząc ze sceny powiedział do nas "Hi!".

A potem zaczęła się Malta i poleciało.

Malta startuje w 1991 r. Czas dzikiego kapitalizmu, a w Poznaniu znalazły się pieniądze i pomysł, by taki festiwal teatralny zrobić.

- Ten początek lat 90. w Poznaniu był bardzo ciekawy, tu się dużo działo w kulturze, dzięki współpracy ludzi z różnych środowisk. Inicjatywa wyszła z miasta: zróbcie coś na tym torze maltańskim, bo od roku stoi pusty po mistrzostwach świata. Choć potem miasto z jednej strony chciało i nie chciało festiwalu teatralnego. Było wielu sceptyków. Ale po pierwszej Malcie, która była bardzo udana, usłyszeliśmy: kontynuujcie. I potem poszło.

Pierwsza Malta miała kosztować 60 tys. zł. Miasto dało 30 tys. Trzeba było zdobyć drugie tyle. Umówiłem się z Janem Kulczykiem, którego nie znałem. Pojechałem do Komornik do firmy Interkulpol. Przyjął mnie. Posłuchał. Powiedział: "Ma pan te pieniądze".

Poszedłem też do dyrektorki kasyna, które było w Arkadii, gdzie teraz Fundacja Malta ma biuro. "Mamy tylko teleks, a my robimy festiwal, potrzebujemy telefaksu". I ona kupiła nam telefaks. I mieliśmy kontakt ze światem. Bankiet końcowy Malty był w kasynie. Dzisiaj do głowy by mi to nie przyszło, ale takie to były czasy.

Koncert "Ani słowa bez na" 2 czerwca w Poznaniu

* O godz. 16 w Sali Wielkiej CK Zamek - debata "O potrzebie utopii" z donGURALesko, dr Anną Materską-Sosnowską i prof. Radosławem Markowskim, prowadzi Michał Merczyński.

* O godz. 20.30 na placu Wolności koncert donGURALesko.

* W czasie koncertu zostanie udostępniony audiobook, na którym donGURALesko czyta "O tyranii. Dwadzieścia lekcji z XX wieku" - bezpłatnie można go ściągnąć ze strony malta-festival.pl i wyborcza.pl.

Projekt "Ani słowa bez nas" jest częścią obchodów 30-lecia obrad Okrągłego Stołu i wolnych wyborów w Polsce w ramach Święta Wolności i Solidarności 1-11 czerwca 2019 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji