Artykuły

TEATR MADAME SANS-GENE (Teatr Letni)

Czegóż to nie zarzucano tej sympatycznej "sztuczce" I zbytnie licencje historyczne, i błędne założenie akcji, i naiwną melodramatyczność i wiele jeszcze potknięć wszelkiego rodzaju! A mimo to co kilka lat w jakimś teatrze wyjmują z szafy rękopis, lub nawet fundują sobie nowe tłumaczenie i jeśli tylko znajdą wykonawców ról głównych, Napoleona i księżny Gdańska, grają i święcą jubileusze.

Jest to bowiem jeden z najświetniejszych utworów popularnych, jakie ma w swym dorobku teatr, utwór, wymierzający znakomicie proporcje między kultem wielkości a śmiesznostkami życia herosa, między powiedzmy - ."zasada wodzostwa" a godnością ludu, między honorem a sentymentem, pamfletem a hagiografią, poezja a prawdą. Oczywiście, nie można ręczyć za to, jak ustosunkuje się do tej sztuki następne pokolenie. Pamiętajmy bowiem, że legenda Napoleona podlega także "przewartościowywaniu wartości".

Epopea napoleońska trwała zaledwie lat dwadzieścia. Czyż nie zagrażają jej dziś inne tworzące się legendy narodowe, owiane nie tylko nimbem bohaterstwa, alfy także trwałego sukcesu? Czy i w współczesnej Europie nie głębiej przeorano rzeczywistość, czyż nie radykalniej zmieniono granice i przebudowano ustrój socjalny, niż błyskotliwy, ale tragicznie przetrącony, miecz Napoleona?

My jeszcze, nasze pokolenie, czarowane od młodości urokami legendy napoleońskiej, pozostanie wierne cesarzowi Francuzów, ale ręczyć za synów i wnuków nie możemy. Któż wie, czy oni, żyjący w epoce legend bardziej zwycięskich a pokojowych, nie sprowadzą epopei napoleońskiej do rozmiarów wspaniałej ale chybionej buffonady?

Sądzę jednak, że niezależnie od losów legendy napoleońskiej sztuka Sardou ocaleje. Jest bowiem znakomitym teatrem. Byle tylko znajdowała równie świetną jak w ostatnich latach w Polsce obsadę. W Teatrze Letnim gra rolę księżnej Gdańska p. Eichlerówna. Jest to kreacja kapitalna, przewyższająca pod pewnymi względami zarówno rolę p. Przybylko-Potockiej, jak i p. Zimińskiej. Nadmiar godności u p. Przybyłko-Potockiej odpowiadał jej niedoborowi p. Zimińskiej. P. Eichlerówna w idealnym stopie sumuje dumę mieszczki, fantazję markietanki, niefrasobliwość rewolucjonistki i wierność cesarzowi. Nie kładzie nacisku na niepojętność Kasi, jeśli idzie o maniery dworskie, zbywa jak gdyby ten motyw, rozwija za to bogatą gamę niuansów psychologicznych, nawet ponad stan sztuki. Nieomylność każdego akcentu i podbijający urok postaci czyni z tej madame Sans-Gene zjawisko wyjątkowe.

Z Napoleonów, których widywało się w tej sztuce, pozostanie najtrwalej w pamięci Jaracz. P. Junosza Stępowski ma więcej wyrazu, niż ongiś p. Stanisławski, ale rozmija się z potocznym wyobrażeniem Napoleona. Ma zbyt opanowane ruchy, nadmiar jakiejś dystynkcji, zbytnie skupienie. Publiczność wolałaby Napoleona nerwowego, o żwawym kroku, donośniejszym, jaśniejszym głosie. Jest to jednak kreacja bardzo poważna, gmina zobaczenia.

Poza tymi koryfeuszami reżyser p. Niewiarowicz nie dysponował zespoleni specjalnie odpowiednim. Sam wykonał rolę Fouchego, bardzo interesująco, ale może nazbyt mefistofelicznie. Spośród wieloosobowego zespołu wyróżnić wypada pp. Jakubińską i Grelichowską, p Hnydzińskiego jako marszałka Lefébvre, a zwłaszcza p. Borowego w epizodzie tancerza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji