Artykuły

Teatr

Teatr Narodowy: "Uciekła mi przepióreczka" komedia w 3 aktach Stefana Żeromskiego, reżyserja J Osterwy, dekoracje A Kozłowskiego.

Kiedy na premierze nowej sztuki w Teatrze Narodowym po pierwszym akcie kurtyna opadła, a za chwilę znów poszła do góry i artyści wprowadzili na scenę Stefana Żeromskiego - ogarnęło nas wzruszenie głębsze, bardziej ludzkie od zwykłych emocyj i teatru.

Niemilknącymi brawami chcieliśmy powiedzieć wielkiemu pisarzowi naszą bezmierną wdzięczność za to, że zaczarował naszą młodość, że nauczył nas najpłomienniejszych słów miłości i twardych wyrazów obowiązku, - niewiele takich chwil pamiętam po pierwszych uniesieniach nowej Polski, że wszystkich połączyło jedno uczucie - poczuliśmy się dumni, że mamy między sobą Stefana Żeromskiego, i szczęśliwi, że możemy mu okazać, jak jest nam drogi.

I przez cały czas nowej sztuki rozpamięływaliśmy podług jej stów - wspaniałość jego twórczości - on wyrywał słowa jak kwiaty zahaczone korzeniami o samo dno polskiej ziemi i pokazał podziemny nurt tego strumienia, który jest Wisłą naszego serca. Za nim szliśmy, jak w omamieniu, po różanej smudze jego zaklęć aż nad przepaście, w których kłębią się nasze zbrodnie, - za jego głosem pięliśmy się po stromej, raniącej ciało ścianie naszej niewoli aż ku temu szczytowi, na którym złoci nam teraz głowy słońce nowej wiosny i z którego znowu jego wzrokiem mierzymy granice naszej ojczyzny i bezmiar naszej powinności.

Komedja Żeromskiego jest mocowaniem się z najkarkołomniejszym teatralnie i psychologicznie pomysłem, i przez to budzi podziw dla żywotności świetnego pisarza, dla jego pasji uczenia się teatru, która tyle się zresztą przydała budowie jego ostatniej powieści. W końcowej scenie z tego upornego krzesania bucha iskra doskonałego bohaterstwa i rozświetla wstecz całą sztukę, której powietrzem jest - jak każdej innej rzeczy Żeromskiego - sumienie, wola i raczej niż walka z szatanem - dumny nad nim uśmiech wspaniałego ludzkiego obyczaju.

Grano tę komedję w Teatrze Narodowym z chlubnym pietyzmem, w drobnych rolach, obsadzonych przez czoło zespołu, - świetnie; p. Jaracz znów dał parę po aktorsku mistrzowskich akcentów serdecznej, głębokiej ludzkości, - a p. Trapszo przypomniała swój piękny talent, tak brutalnie przez teatr lekceważony.

W głównej roli kobiecej miła p. Niedzielska miała tylko to, czego wcale w tej kobiecie niema - szczebiotliwą naiwność; p. Osterwa, teatralnie precyzyjny i wzorowy, był od pierwszej do ostatniej sceny (wyłącznie) wielkomiejskimi fircykiem, który myśli, że ma serce i zmysły - bo ma neurastenję. Że o Przełęckim decyduje akcent woli - dlatego już samego p. Osterwa może do tej roli pasować tylko bardzo powierzchownie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji