Artykuły

Z TEATRU

TEATR NA KREDYTOWEJ: "Tam od Odry", sztuka w 3 aktach z prologiem i epilogiem Zofji Wóycickiej-Chylewskiej. Dekoracje Michała Kalitowicza. Kierownictwo art. Zofji Wołoszynowskiej.

Sztuka pani Wóycickiej-Chylewskiej jest przypomnieniem odległych o szereg lat momentów wzniosłych i tragicznych, które przeżywał Ślązk w walce o wolność... Mimo to, jest ona wciąż aktualna, jak aktualne jest wspomnienie tego, co w życiu najpiękniejsze, największe, najświętsze, tego, co się przeżyło z wiarą w skuteczność wysiłków, w zapamiętaniu, nie dbając o życie, w bezgranicznem poświęceniu i oddaniu ukochanej idei... W sztuce p. Wóycickiej-Chylewskiej to właśnie ukochanie najświętszej i naj większej idei - miłość ojczyzny - płynie szeroką falą frazesów, często może nazbyt znanych i spospolitowanych, ale pod tą płytką warstwą górną gdzieś w głębi czai się ukryty płomień, (bije gorące, oddane ukochanej sprawie serce... I ten płomień ze sceny ku widzom idący zapala ich dusze wzruszeniem, ogarnia wszechpotężnem uczuciem, które łzy z oczu wyciska

Najmocniejszy w budowie jest w sztuce akt pierwszy. Stanowi on jędrną, zwartą, mocną, samoistną całość i, jako jednoaktówka, byłby wręcz wyborny. Jest też doskonałą ekspozycją tej propagandowo-patrjotycznej sztuki, która ma za cel budzenie w sercach naszych tych uczuć, które, niestety, przytłoczyło życie, o których się potrosze zapomniało, przyzwyczajając się powoli do faktów dokonanych, istniejących! Zwłaszcza dla szerokich mas, dla tego szarego tłumu widzów, którzy żyją walką o chleb powszedni, to postawienie przed oczy obrazu walk o ideę, to uświadomienie, jak ciężki, niepewny, twardy i nieubłagany był ten krwawy bój o odebranie "wydartej nam ojcowizny w widowisku tego typu, co "Tam od Odry, ma wielkie znaczenie.

Gdyby p. Wóycicka-Chylewska utrzymała swoją sztukę w dalszym jej rozwoju na tym samym poziomie techniki scenicznej, co akt pierwszy - byłoby to i pod względem teatralnym przedstawienie jednolite i dobrze zbudowane. Akt drugi jednak, a poniekąd i trzeci, są raczej naszkicowane lekko, akcja w nich słabnie, nie ma w niej tej dynamiki, co w akcie pierwszym, figury, postawione w ekspozycji pewną ręką, tu zaczynają się chwiać w rysunku. To też wrażenie jest o wiele słabsze. Ożywienie w akcję wnoszą jednak zaraz taniec i śpiew w epilogu, w którym odbywa się wesele ślązaka Krzysiaka ze śpiewaczką, biorącą udział w walce o wolność ślązka. Gorąca nuta uczucia drży w przemówieniu starego ślązaka - który przez długie lata prusaka udawał w mocnych słowach Krzysiaka... Zdobywa się tu p. Wóycicka-Chylewska na szczere akcenty, a posiadane przez nią poczucie efektu teatralnego sprawia, że ostatnia odsłona (barwną klamrą zamyka tę sztukę, mającą wszelkie dane po temu, aby zdobyć powodzenie.

W teatrze na Kredytowej zagrano utwór p. Wóycickiej-Chylewskiej z temperamentem, z werwą. Było to widowisko doskonale zmontowane zarówno pod względem reżyserskim, jak dekoracyjnym, oczywiście, jeśli weźmiemy pod uwagę skromne środki, jakimi teatr na Kredytowej rozporządza. Ma to być, jak z zapowiedzi i z wczorajszego przedstawienia sądzić można, teatr propagandowo-popularny i tu właśnie nasuwają się wątpliwości, czy ten charakter teatru, położonego w śródmieściu, da się na długo utrzymać, czy nie trzeba będzie linji repertuaru nagiąć do smaku i upodobań publiczności śródmiejskiej, która wolałaby może, aby ten nowy teatr, miły i ładny, był teatrem kameralnym, do tego bowiem celu bardziej się nadaje i jego sala i jego położenie. Ale, odrzucając na bok te wszystkie nasuwające się refleksje, trzeba pochwalić zespół nowego teatru; który w zakreślonych ramach dał widowisko interesujące, barwne i pełne ruchu.

Artyści grali z pasją, starając się usilnie o to, aby każde ze sceny rzucone słowo znalazło rezonans na sali. To też brawa nie milkły, śmiech huczał na sali, bawiono się doskonale. Na pierwszem miejscu wymienić należy p. Orleńską, znaną artystkę opery i operetki, oraz p. Borowego, który dał świetną sylwetkę miłującego ojczyznę, pełnego poświęcenia ślązaka. Postać ta, najlepiej naszkicowana przez autorkę, udała się wykonawcy znakomicie: chwilami zapominało się, że to nie "pieron" prawdziwy, a tylko jego odtwórca stoi przed nami. Bardzo ładnie zarysowała sylwetkę młodej, bogatej córki fabrykanta, gotowej na wszystko, gdy o ukochaną ojczyznę idzie - p. Krzywicka. Bardzo dobra była p. Srogowiczówna. Dawni bywalcy teatrów Polskiego i Małego z prawdziwem zadowoleniem ujrzeli znów na scenie dawną tych scen artystkę Izę Kozłowską w niewielkiej zresztą rólce żony lekarza. Dobry był p. Brokowski, a w epizodach wyróżnili się pp. Wzorczykowski i Jenoval.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji