Gwiazdy patrzą w gwiazdy
Kazimierz Kutz nie bywał dotąd na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. - Wydawało mi się to podejrzaną sprawą, trochę salonowo-plażową - wyznał reżyser. - A tu, w takim mieście, jak Gdańsk ta impreza dostaje innej perspektywy. Tu można zetknąć się ze sztuką najwyższej jakości, tak jak ta wystawa. Stoję przed tymi obrazkami i nasładzam się nimi - relacja Grażyny Antoniewicz z otwarcia wystawy "A to Polska właśnie... Historia, pejzaż, ludzie, nastroje. Sztuka polska XX wieku", która zainaugurowała Festiwal Gwiazd, przeniesiony z Międzyzdrojów do Gdańska.
Pszoniak obok Matejki, Kutz [na zdjęciu] obok Kantora, Barszczewska przy Boznańskiej i Malczewskim. W Zielonej Bramie wystawą "A to Polska właśnie... Historia, pejzaż, ludzie, nastroje. Sztuka polska XX wieku" ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie zainaugurowano gdański Festiwal Gwiazd.
- Chcę przyjść tutaj za dwa dni, aby spokojnie zgłębić urodę, magię, klimat tych obrazów - mówiła aktorka Grażyna Barszczewska. - Olga Boznańska, Tadeusz Makowski dostępni tak blisko, na wyciągnięcie ręki.
Kazimierz Kutz nie bywał dotąd na Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach.
- Wydawało mi się to podejrzaną sprawą, trochę salonowo-plażową - wyznał reżyser. - A tu, w takim mieście, jak Gdańsk ta impreza dostaje innej perspektywy. Tu można zetknąć się ze sztuką najwyższej jakości, tak jak ta wystawa. Stoję przed tymi obrazkami i nasładzam się nimi. To są trzy pejzażyki, bo Jan Stanisławski większych nie malował. Urzekające, wspaniale namalowane. Nie ma w nich popisywania się.
"Victoria Victoria" - rzeźba przedstawiająca dłoń z dwoma obciętymi palcami wzbudziła gorącą dyskusję wśród zwiedzających.
- To jest tak silne i dużo mówiące, między innymi o naszej sytuacji. Co myśmy zrobili z tą Victorią? - mówił Wojciech Pszoniak. Pytany, co chciałby wziąć z wystawy, gdyby taki prezent zaoferowała mu dobra wróżka, odpowiedział - dwóch Stanisławskich, jednego Czapskiego.
Oglądając te wspaniałe obrazy i rzeźby, można dostać zawrotu głowy: Malczewski, Fałat, Tetmajer, Pronaszko, Hasior, Dunikowski. Nic dziwnego, że kiedy tłumy zniknęły, zjawiła się aktorka Emilia Krakowska, aby spokojnie obejrzeć wystawę. Minęła "Polonię" Jana Matejki (ubezpieczoną na milion złotych!!!), zatrzymała się dopiero przed Wróblewskim.
- Genialny, nostalgiczny cierpiący, samotny - oprowadza nas po wystawie. - Tam widok z okien paryskiej pracowni Olgi Boznańskiej...
Stajemy przed obrazem Władysława Hasiora.
- Wspaniały - wzdycha aktorka. - Te samoloty jak ptaki, jak szarańcza. Coś co atakuje, a my jesteśmy bezradni.
Mijamy Wyspiańskiego, uwagę pani Emilii przykuwa "Dorobek" Włodzimierza Tetmajera. Zachwyca ją fenomenalny portret Lebensteina namalowany przez Józefa Czapskiego.
- Wybraliśmy z naszych zbiorów najlepsze dzieła - zapewniała dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie Zofia Gołubiew. - Około stu prac, które przywieźliśmy, niczym gwiazdy, na Festiwal Gwiazd.