Artykuły

Wojna światów. UFO, miłość i znaki (nie)pamięci

"Jak być kochaną" wg Kazimierza Brandysa w reż. Leny Frankiewicz w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Zbyszek Dramat.

TYTUŁEM WSTĘPU O TEATRZE SŁÓW KILKA

1. Tytuł "Jak być kochaną" zainspirował mnie do zadania sobie pytania dlaczego teatr tak mocno wciągnął mnie do swego wnętrza. Czego w nim wciąż szukam? Na te pytania nie mam gotowej odpowiedzi. Bo nie leży ona w sferze słów. Wywodzi się z wcześniejszego etapu - sprzed słów. Czasami mam do niej dostęp w snach, których nie pamiętam lub nie chcę pamiętać.

2. Teatr służy doświadczaniu rzeczywistości, nawet jeżeli jest to realność urojona i metafizyczna. A może metafizyka teatru jest ważniejsza od jego fizyki? Dla mnie na pewno tak. Wielu szuka w teatrze rzeczywistości sobie znanej, ja wręcz odwrotnie - im więcej nieznanego tym lepiej.

3. Teatr jest sądem nad postaciami i tymi, którzy je stworzyli. Teatr jest też tworzywem obdarzonym wolą. Tylko taki teatr może wyjść z wnętrza na zewnątrz. Tak stało się w przypadku "Jak być kochaną".

4. Teatr to sztuka udawania. Udajemy - udajemy, że żyjemy i obserwujemy innych. Siebie nie, nie ma po co. Teatr idealny to ten, który mógłby pogrzebać to wszystko, co w sobie nosimy.

5. Teatr pozwala na nieograniczone możliwości subiektywnej kreacji "obiektywności". Felicja i Wiktor mogliby na ten temat nam dużo powiedzieć. Kazimierz Brandys i Wojciech Jerzy Has włączyliby się do dyskusji. Dziś robi to Lena Frankiewicz i Małgorzata Anna Maciejewska również. Okrągła scena to metafora okrągłego stołu, rozmowy, wzajemnej komunikacji, której wszyscy odczuwamy deficyt.

6. Krytyka powinna być działalnością tak samo kreacyjną jak teatr (Adam Hanuszkiewicz).

O TWÓRCACH SPEKTAKLU

1. Na teatralny akt twórczy złożyła się spora grupa artystów. Poza utalentowaną reżyserką uczestniczyli w nim: wspomniana już Małgorzata Anna Maciejewska (autorka świetnej adaptacji scenicznej), Agata Skwarczyńska (pięknie połączyła wytwarzanie "kosmicznej" scenografii i reżyserię światła), Kamil Pater (odpowiedzialny za muzykę), Marta Ziółek (widzi i czuje się jej mistrzowski wpływ na spektakl w ujęciu ruchowo-cielesnym), Szymon Rogiński (ciekawe projekcje wideo - prawie jak w "Blade Runner 2049") oraz Przemysław Wyszyński (choreografia pojedynku).

Z tego względu, iż ważni są dla mnie wszyscy ludzie teatru pozwolę sobie wymienić tych, o których zazwyczaj się nie pisze i nie mówi. Chodzi o realizatorów spektaklu takich jak: asystent reżyserki: Maciej Jaszczyński; realizator wideo: Mariusz Chałubek; realizatorzy światła: Bartosz Bil i Adam Jakubowski; realizatorzy dźwięku: Marcin Kotwa i Maciej Rybicki oraz niezawodny inspicjent: Krzysztof Kuszczyk.

2. Reżyserka i jej teatralna ekipa niekonwencjonalnie uchwycili puls dramatu i areny. To nie przypadek, że spektakl powołali do życia w Teatrze Narodowym. W teatrze trzeba mieć coś do powiedzenia. Oni mają. Starają się łączyć doświadczenia teatru klasycznego z teatrem nowym. Smak awangardy ze spektakli m.in. w Teatrze Studio dotarł do mnie natychmiast.

3. Na uwagę zasługuje program spektaklu, który zredagowała Ksenia Lebiedzińska, a projekt graficzny wykonali: Kamila Schinwelska i Marcin Gwiazdowski/Elipsy. Na stronie tytułowej nie można odwrócić wzroku od specyficznie połączonych dwóch różnych połówek jabłka. Metafora pocałunku, cielesnego zespolenia, dotyku, łączenia, poszukiwania jedni, zetknięcia, aktu miłosnego i... FUGI (tu nawiązanie do filmu z udziałem Gabrieli Muskały i ciekawa inter-tekstualność obu projektów).

O SAMYM SPEKTAKLU

1. Ogromna dziura (krater, kryjówka) na scenie. Sufit przebity. Wszystko białe - pogrążone w bieli, w relacji do czarnych dziur kosmosu losu i pamięci. I ta biała linia światła na półokrągłych ścianach scenicznego UFO. To nie samolot. To niezidentyfikowany obiekt... teatralny. Wehikuł czasu. Miejsce/przestrzeń narodzenia Nowej ONEJ? Nowej gwiazdy? Supernowej? (tu nawiązanie do tekstu M. A. Maciejewskiej w programie sztuki). W spektaklu pojawia się też czerwień. Biel bez czerwieni? To niemożliwe!...

2. Nie można nie zauważyć cielesnego pierwiastka spektaklu. Zmysłowość tę wyeksponowały zaskakujące układy choreograficzne, w których poszukiwała się scenicznie Felicja, ale nie tylko. Bo ciało jest też rodzajem pamięci (Cieślak/Grotowski). Te wyciągnięte ręce postaci (Felicji oraz Stewardessy/Siostry Noeli/Dziewczyny) zwrócone są do nas i do świata. To te ręce pytają nas czy wiemy czym jesteśmy? Nie kim, a czym... Ruch (ciała) pomaga w krzyku bez krzyku, w ucieczce, także tej mentalnej i historiozoficznej. Postać musi ukryć się w sobie, w ciele/wnętrzu aktora też.

3. To spektakl kobiecy. Gabriela Muskała i Michalina Łabacz wraz z reżyserką, dramaturżką oraz choreografką, scenografką i kreatorką światła scenicznego zbudowały to przedstawienie od początku do końca. Panowie (nawet Wiktor - Jan Frycz) są tu tłem, cieniem - lecą, ale duchem zostali na ziemi, tej ziemi. Są obiektami kosmicznymi (metorytami, asteroidami), zagubionymi we wszechświecie męskiej władzy i panowania. Im wystarczy moc, siła i prawda transmitowana. Przykładem niech tu będą arcydzielne męskie, przemocowe układy choreograficzne ss-manów (Arkadiusz Janiczek - Niemiec I i Mateusz Kmiecik - Niemiec II).

4. Żeby zrozumieć dziś tekst Brandysa warto sięgnąć do "Solaris" Stanisława Lema. Relacja kobieta-mężczyzna w kontekście miłości, odpowiedzialności (moralności) i pamięci (także pamięci zbiorowej) jest tu absolutnie kluczowa. "Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi" (S. Lem, "Solaris. Niezwyciężony", Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1986).

O SPEKTAKLU JESZCZE GŁEBIEJ

1. W spektaklu dochodzi do wyraźnego rozszczepienia tego, co Brandysowskie od tego Nowego, co zaproponowano nam w adaptacji (interpretacji) scenicznej. Rozliczenie z przeszłością w sensie zbiorowym (polskim) przechodzi tu na drugi plan. Kontekstowość historyczna i społeczno-polityczna przestaje się liczyć. Istotne staje się to, co indywidualne, osobiste, własne, sekretne i intymne. Jednostkowy los, jednostronna miłość, wielowymiarowe poświęcenie, cierpienie i rozczarowanie.

2. Na scenie widzimy maszynę. Maszynę pojazd lotniczy/kosmiczny. Widzimy też maszynę - teatr. Maszynę-system z "milionem" reflektorów i innego migającego sprzętu nad naszymi i aktorów głowami. Teatr - maszyna/system sprawia, że struktura spektaklu przybiera nie organiczny, a mechanicystyczny charakter. Dlatego jest zbyt sterylna, za czysta, zbyt perfekcyjna i... nie do końca spójna.

Jeżeli interesuje Was temat maszyny w kulturze/teatrze to zachęcam do sięgnięcia do: Gilles Deleuze, Felix Guattari, "Kafka. Ku literaturze mniejszej", tłumaczenie: Anna Zofia Jaksender, Kajetan Maria Jaksender, Wydawca: Eperons-Ostrogi, data premiery: 17.04.2017.

3. Sztuka w nadzwyczajny sposób uzmysławia nam czym jest zrytualizowana rzeczywistość i czym są zrytualizowane mechanizmy pamięci. Aktualizacja (update) pamięci obserwowana w tym spektaklu to najlepszy na to przykład. Do tego dochodzi bolesny proces łączenia poszarpanych kawałków życia, będący konsekwencją dramatyzmu i tragizmu wojny oraz tego co stało się w Polsce po jej zakończeniu. Natura ludzka w zderzeniu z machiną okupacji, a potem próbami "osadzania" komunizmu mogą/muszą prowadzić do fatalnych konsekwencji. Wiedzą o tym doskonale wszystkie męskie postaci tego spektaklu.

4. Gabriela Muskała to aktora niezwykła. Operuje szczególnym typem wrażliwości scenicznej. Jej aktorska intuicja i szczególny metafizyczny przekaz (wyróżnik, znak, właściwość) jest mi szczególnie bliski. Potrafi niesamowicie czerpać z mądrości teatru i filmu (z życia też) i przenosić transgresywnie to, co nieprzenoszalne na scenę/plan filmowy.

ZAKOŃCZENIE

1. Najważniejszym aktorem w teatrze jest pamięć. Dlatego "Jak być kochaną" domaga się przekroczenia wielu sprzeczności duszy oraz koniecznego pojednania postaci z ich wspomnieniami.

2. Jesteśmy zawieszenie między życiem, a śmiercią, jak jakieś duchy. Teraz nie ma to znaczenia. Nieobecny człowiek. Żałosne marzenie o czymś wielkim. Co można zrobić, by znów było dobrze?

3. Mamy coraz mniejszy wpływ, a chcemy mieć wpływ coraz większy.

4. Każdy z nas uważa, że zasługuje na coś lepszego.

5. Człowiek nigdy do końca nie wie kiedy mówić, a kiedy milczeć. Czas albo się powtarza, albo tworzy nowe połączenia. Felicja i Wiktor pozostali w czasowym zapętleniu, w tym co przemilczane, niedomówione. Tak trwają do dziś. My razem z nimi.

6. To, kim ktoś jest naprawdę kompletnie nie ma dla mnie znaczenia. Szczególnie w teatrze.

7. Tak, nasza pamięć jest zawsze przeciwko nam! Ale nie da się nic zbudować bez pamięci. Tym bardziej, że porzucone sny z przeszłości znajdujemy zazwyczaj w przyszłości.

8. Nie umiemy rozwiązać odwiecznej zagadki bytu. Jak być? Konfrontujemy się z teorią wiecznego powrotu zdarzeń. Pragniemy przeżywać życie od nowa. Wciąż dążymy do uporządkowania świata w nas i poza nami. Poszukujemy źródeł zmiany. Bez końca. A to nie my rozdajemy tu karty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji