Artykuły

Córka Polka u Szekspira

Od kilku lat krąży między Gdańskiem, Wrocławiem i Wałbrzychem. Jej specjalnością są role dziewczyn z osiedli, klubów, ulic, uczelni. O takich dziewczynach jak KAROLINA ADAMCZYK mówiło się kiedyś: "hajduczek". Niewysoka, bezczelna, energetyczna.

Jedna z najbardziej nieszablonowych aktorek młodego pokolenia. W gdańskim Teatrze Wybrzeże gra właśnie Lawinię w "Tytusie Andronikusie" Szekspira [na zdjęciu] - najgorętszej premierze końca sezonu.

To dla niej szczególnie trudna rola. Wbrew emploi, które sobie wypracowała. Lawinia jest jedną z najdelikatniejszych bohaterek Szekspira, żadną tam Kasią z "Poskromienia złośnicy". Młoda dziewczyna, która musi poradzić sobie z ogromem cierpienia, które zesłał jej los. Tymczasem o takich dziewczynach jak Karolina Adamczyk mówiło się kiedyś: "hajduczek". Niewysoka, bezczelna, energetyczna. Wpada w role z rozpędu, jak skandynawska trolica na wczasach w dolinie Kościeliskiej. Nikomu nie przepuści. Nie przypadkiem zagrała w kilku najważniejszych spektaklach o Polsce z ostatnich sezonów.

Przypadkiem zaplątała się w politykę. To ona zatopiła Platformę. W klipie PiS dostała rolę matki, przerażonej znikaniem pluszaków z dziecięcego pokoju. Dźwięczy mi w uszach jej "A co z ulgami dla młodych małżeństw?!". Do zawodu weszła bocznym wejściem - siedem lat temu skończyła Studium Aktorskie w Gdyni przy Teatrze Muzycznym. Od kilku lat krąży między Gdańskiem, Wrocławiem i Wałbrzychem. I jest na etacie w Teatrze Wybrzeże. W 2001 roku znokautowała konkurencję rolą Anki w "Zabić was to mało" Andrzeja Pieczyńskiego. Szantażująca panią psycholog zabójczym z zaburzonym systemem wartości, bita i poniżana przez ojca, w połowie spektaklu okazuje się młodą pisarką, dziewczyną, która bierze udział w nagraniu słuchowiska opowiadającego o jej życiu. Adamczyk raz budziła przerażenie, raz współczucie. Ta kreacja popchnęła ją ku wyrazistemu emploi.

Jej specjalnością są role dziewczyn z osiedli, klubów, ulic, uczelni. Przygląda się rówieśnicom, które - jak ona - w każdej chwili chcą się wybić na niepodległość. Wie, że nowoczesne dziewczyny, jeśli czegoś chcą, po prostu to biorą. Jej Ala z "Tanga" Kruszczyńskiego nieustannie prowokowała Artura. Przygotowując się do roli córki Horodniczego w przeniesionym w epokę gierkowską "Rewizorze" Jana Klaty, oglądała zdjęcia mamy z lat 70., żeby podpatrzeć, jak nosiły się tamte dziewczyny. W "Wojnie polsko-ruskiej..." Lipiec-Wróblewskiej partnerowała Erykowi Lubosowi. Jej pyskata Nataszka, przeklinająca Marilyn Monroe, była silniejsza od Silnego.

Jej Janulka z "... córM Fizdejki" Klaty to personifikacja Polski. Nosi koszulkę z napisem "restituta", lecz powinno być "prostituta", bo Fizdejkówna eksploatuje Wielkiego Mistrza Neokrzyżaków i figlarnie gra na flecie hymn Unii Europejskiej. U Zadary w "Wałęsie" była Anną Walentynowicz. Mówiła teksty bohaterki Sierpnia, ale stylizowała rolę na Agnieszkę z "Człowieka z marmuru". Nie myślcie, że wyszedł jej z tego pomnik. Adamczyk ma skłonność do groteski. Większość bohaterek bezlitośnie karykaturuje. Łapie w grymasie, geście, esencję roli. Lawinia z "Tytusa Andronikusa", którą gra w spektaklu Moniki Pęcikiewicz, to jedna z najtrudniejszych ról Szekspirowskich. Zabijają jej męża, gwałcą, wyrywają język, obcinają dłonie. Adamczyk z córki Polki musi zmienić się w Piastunkę Cierpienia.

Na zdjęciu: Karolina Adamczyk (pierwsza z lewej) w "Wałęsie...", Teatr Wybrzeże, Gdańsk 2005 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji