Artykuły

Sympatyczna diva i muzyka, która wbija w fotel

Sondra Radvanovsky - gwiazda światowych scen operowych - wystąpiła w czwartek w Filharmonii Bałtyckiej, uświetniając swoim recitalem kolejną odsłonę charytatywnego cyklu "Muzyka Czyni Cuda". Diva oczarowała słuchaczy brawurową interpretacją arii Verdiego, Pucciniego czy Giordano, a melomani hojnie wsparli podopiecznych Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Chirurgicznie Chorym - pisze Ewa Palińska w portalu Trójmiasto.pl.

Co do tego, że muzyka potrafi czynić cuda, melomani z pewnością nie mają wątpliwości. Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Chirurgicznie Chorym, które wspiera swoją działalnością Klinikę Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego od kilku lat pokazuje, że muzyka potrafi też otwierać portfele. A że cel jest szczytny, to i muzyka musi być najwyższych lotów, dlatego pomysłodawca cyklu - prof. Piotr Czauderna, zaprasza tylko największe gwiazdy światowych scen operowych.

Przypomnijmy, że dotychczas w ramach cyklu "Muzyka Czyni Cuda" na deskach Filharmonii Bałtyckiej wystąpili: Simone Kermes, Vivica Genaux, Weselina Kacarowa, Juan Diego Florez, uznawany za jednego z najlepszych na świecie tenorów lirycznych, oraz Erwin Schrott, którego występ wywarł na słuchaczach piorunujące wrażenie.

Łącznie - podczas wszystkich dotychczasowych koncertów - zebrano przeszło 150 tys. zł, które przeznaczono m.in. na zakup specjalnych głowic do USG, za pomocą których - po podłączeniu ich do smartfona bądź tabletu - można wykonać badanie ultrasonograficzne w dowolnym miejscu, nawet na sali operacyjnej czy przy łóżku pacjenta oraz skanery żył, którego zastosowanie podnosi komfort leczenia chorych dzieci.

Zapraszane przez prof. Czaudernę gwiazdy to nie tylko znakomici artyści, ale też niejednokrotnie filantropi, którzy chętnie angażują się w pomoc potrzebującym. Bohater poprzedniej edycji - Erwin Schrott - zaczął wizytę w Gdańsku od wizyty w szpitalu i spotkania z małymi podopiecznymi stowarzyszenia. Sondra Radvanovsky natomiast natychmiast po przyjeździe zamieściła w mediach społecznościowych apel do fanów z prośbą o hojne wsparcie inicjatywy Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Chirurgicznie Chorym.

W zapowiedzi czwartkowego koncertu zażartowałam, że prof. Czauderna zaprasza tak wielkie gwiazdy, że nikt ich w Polsce nie zna. Był to żart nie na miejscu, bo Sondrę Rodvanovsky trójmiejska publiczność nie tylko zna, ale i jej występu miłośnicy opery wyczekiwali z wielką ekscytacją. Najlepszym dowodem na to są gromkie owacje, jakimi przywitano artystkę oraz tak wysoka frekwencja - widownia była wypełniona niemal do ostatniego miejsca.

Na program czwartkowego koncertu złożyły się największe operowe hity, których interpretacje na przestrzeni lat przyniosły Sondrze Radvanovsky uznanie publiczności i krytyki na całym świecie, m.in. arie z "Mocy przeznaczenia", "Nieszporów sycylijskich" i "Trubadura" Giuseppe Verdiego, z "Manon Lescaut", "Toski" Giacomo Pucciniego oraz - na zakończenie "regulaminowej" części koncertu - aria Maddaleny di Coigny "La mamma morta" z opery "Andrea Chénier" Umberto Giordano.

Sondra Radvanovsky dysponuje potężnym głosem, ale nie chwytała się tanich sztuczek i nie próbowała zrobić na słuchaczach wrażenia eksponowaniem jego mocy. Postawiła na jakość, dostosowując wolumen do możliwości akustycznych sali koncertowej PFB. Każdą z prezentowanych arii zinterpretowała tak wyraziście, że nawet prowadzący wydarzenie Jerzy Snakowski żartował, że nie potrzeba tłumaczyć tekstu - Sondra swoim śpiewem i grą aktorską wyrazi wszystko. I tak właśnie było.

Każdą z wykonywanych arii słuchacze nagradzali nie tylko oklaskami, ale i okrzykami zachwytu. Bo nagradzanie takiego wykonania jedynie oklaskami to byłoby zdecydowanie zbyt mało. Kiedy jednak Sondra Radvanovsky zaczynała śpiewać, na sali momentalnie zapadała cisza - muzyka była tak genialna, że nie wypadało jej zakłócać najmniejszym szmerem. Znakomicie spisał się włoski dyrygent Gianluca Marciano, który pokazał, że muzykę operową ma we krwi. Prowadził Orkiestrę Polskiej Filharmonii Bałtyckiej z jednej strony z wielką lekkością, z drugiej ze szwajcarską precyzją, mając przy tym nieustanny kontakt z artystką. Co więcej, od obojga biła taka sympatia, że muzyki słuchało się z jeszcze większą przyjemnością.

W podziękowaniu za tak ciepłe przyjęcie Sondra Radvanovsky wykonała na bis m.in. arię z "Rusałki" Dworzaka oraz piosenką "Somewhere Over The Rainbow" z musicalu "The Wizzard of Oz", podczas wykonania której akompaniował jej na fortepianie... sam dyrygent. I bisom z pewnością nie byłoby końca, gdyby nie obietnica, że Sondra Radvanovsky spotka się z fanami po koncercie i podpisze płyty. Zanim jednak wyszła spotkać się z uczestnikami koncertu, artystka przyjęła za kulisami gratulacje od muzyków Orkiestry PFB, na których ten koncert również wywarł ogromne wrażenie.

A że Sondra Radvanovsky niedługo obchodzi okrągłą rocznicę urodzin, publiczność przy akompaniamencie orkiestry (podobnie jak kilka miesięcy wcześniej Erwinowi Schrottowi) zaśpiewała artystce "Sto lat".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji