Artykuły

Strawiński w Operze

Opera Warszawska, choć jeszcze w dotychczasowej swej siedzibie, ale już z dniem 1 bm. czynna pod firmą Teatru Wielkiego, rozpoczęła nowy okres swej działalności od Strawińskiego, najstarszego z żyjących twórców muzyki XX w., a zarazem wielkiego nowatora w kształtowaniu nowoczesnej konstruktywności, zwłaszcza w dziedzinie rytmu, orkiestracji i faktury. Sceny nasze dobrze znają genialnego jego "Petruszkę", czy "Ognistego Ptaka", ale primo - są to balety, a secundo - reprezentują one twórczość Strawińskiego dopiero z pierwszego dziesiątka lat bieżącego stulecia. Tymczasem twórczość ta ulega kapryśnym zmianom i obracając się w sferze najróżniejszych wpływów i trawestacji wielu sty-lów, wytworzyła własny styl, zwany neoklasycyzmem.

Po raz pierwszy odnotowujemy więc wejście na naszą scenę dwóch dzieł "innego" już Strawińskiego. Jedno, to "Oedipus Rex" z r. 1927, drugie - "Persefona" z r. 1934, a oba z operą niewiele mające wspólnego, gdyż pierwsze - to raczej ze współczesnym "ewangelistą" oratorium, drugie zaś - to coś na kształt melodramatu, pisanego dla Idy Rubinstein, a więc reglée comme un ballet . Należy zdać sobie sprawę, że większość scenicznych dzieł Strawińskiego, o ile nie są baletami, stanowią tylko nieokreślone bliżej "utwory sceniczne ze śpiewem", będące dla kompozytora jedynie eksperymentalnym studium nad problemem nowoczesnej formy operowej. Nie myśli on bynajmniej o dramaturgii, czy scenicznym wyrazie, nie usiłuje łączyć muzyki ze słowem i akcją, nie dba w swym antypsychologizmie o postaci sceniczne, traktując je, jak uczłowieczone marionetki "Petruszki" lub osoby ukryte pod maską antycznej tragedii sofoklesowskiego Edypa. Nie dba nawet o sukcesy swoich dziel, a jeśli zarówno w "Edypie", jak i w Symfonii Psalmów, czy Canticum Sacrum posłu-guje się łaciną, czyni to zarówno dla nie wymagającego tłumaczenia internacjonalizmu antycznego tego języka, jak też i... powszechnej jego nieznajomości, gdyż na słowie zbyt mu nie zależy. Myśl jego zajmuje wyłącznie muzyczne wyrażenie idei, obarczając zazwyczaj główną rolą - chór. Można Strawińskiemu zarzucić i ekstrawagancję i wiele karykaturalnych skrzywień, ale trudno odmówić mu wpływu na rozwój współczesnego stylu teatru operowego i tworzenie nowego ideału artystycznego smaku bez względu na to, czy nam on w tej chwili odpowiada, czy nie.

Wykonanie obu wspomnianych dzieł stało na wysokości dobrego, europejskiego poziomu. Złożyło się na to kierownictwo muzyczne dyr. B. Wodiczki oraz utrzymana w stylu reżyseria K. Swinarskiego i scenografia J. Kosińskiego. Trzy te elementy stanowiły zwartą, dobrze przemyślaną, bardzo wartościową całość. O ile "Persefona" mogła budzić zastrzeżenia z powodu nadmiernej ilości potknięć w polskim tłumaczeniu tekstu oraz - mimo niewątpliwych zdolności A. Boniuszko - w zbyt wątłym i jednostajnym (na przestrzeni prawie godzinnej akcji) aktorskim wyrazie - o tyle "Edyp", przedstawiający w ogóle wartość bez porównania wyższą, wypadł imponująco. Bardzo dobrymi wykonawcami byli: Kr. Szczepańska, B. Paprocki, K. Pustelak, Z. Nikodem, Z. Klimek, J. Kulesza i W. Walter. Choreografia układu J. Jarzynówny. Dla znakomitego chóru F. N. (R. Kuklewicz), wzmocnionego męskim chórem Opery oraz chórem dziecięcym P. P. Szkoły Muzycznej Nr 1 - wyrazy uznania. Ten ostatni zespól, niosący w "Persefonie" girlandy kwiatków, może trochę za mocno przypominał "Blumenkranz" arcyromantycznego "Freischuetza", a widoku oślepionego Edypa można było nam oszczędzić tak, jak słusznie oszczędzono pokazania powieszonej Jokasty. Recytację i narratorstwo prowadzili b. dobrze Z. Mrozowska i I. Gogolewski.

Mimo, że dla przeciętnego naszego operowego widza, ascetyczny i statyczny Strawiński, strawny raczej nie jest - powiało w Operze nowością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji