Artykuły

Wariatka z lalką

- Wiem, że łamię wszystkie święte lalkarskie reguły, ale widzę też, że publiczność w to wchodzi, nie czuje w tym fałszu - mówi Anna Makowska-Kowalczyk w Teatrze Lalek.

Katarzyna Krajewska: Kazio Sponge jest bez wątpienia najbardziej rozpoznawalną polską lalką teatralną. Przez lata jako bohater Twoich autorskich spektakli jeździł po Polsce, w końcu znalazł swój dom we Wrocławskim Teatrze Lalek, gdzie co miesiąc gra w nowym odcinku "Kazio Sponge Talk Show". Jest fenomenem - od zawsze funkcjonuje jako postać, niezależny byt, widzowie rozmawiają z nim, jakby był człowiekiem. Jak to możliwe? Anna Makowska-Kowalczyk: Reakcje na Kazia są rzeczywiście bardzo żywiołowe, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Ale to nie do końca moja zasługa. Myślę, że Kazia stworzyłam nie ja, tylko ludzie. To oni wchodzą z nim w interakcje. Nie wiesz nawet, ile razy w ciągu tych wszystkich lat, występując z Kaziem, słyszałam pytania, jakie narkotyki biorę albo czy mam schizofrenię. Zabawne, że ludzie nazywają mnie wariatką, przecież to oni rozmawiają z tą lalką. Ja ją tylko trzymam za kołek.

K.K.: Sądzisz, że ludzie rozmawiają z Kaziem, bo w jakiś sposób potrzebują wierzyć w tę iluzję?

A.M.K.: Kazio odziera dorosłość z wielu masek, zasłon. Dorośli, w przeciwieństwie do dzieci - ja także! - są bardzo spięci, skrępowani przez kulturę, wychowanie, zasady wpojone w domu. Kazio mówi za nich rzeczy, które być może chcieliby powiedzieć, ale boją się, że nie wypada. On jako sześciolatek, w dodatku lalka, może być szczery. I dlatego kontakt z nim jest tak uwalniający.

K.K.: Moim zdaniem Kazio jest idealnym ucieleśnieniem enfant terrible, kogoś, kto na imieninach u cioci jako jedyny mówi głośno to, co wszyscy myślą...

A.M.K.: ...że serniczek jest niesmaczny. Dokładnie. Tyle że ja bardzo staram się nikogo nie obrażać. To bywa trudne - jak podczas pierwszego odcinka "Kazio Sponge Talk Show", zdominowanego przez temat wyborów samorządowych. Nie chciałam ujawniać wprost moich poglądów politycznych, bo zależy mi, żeby wszyscy nasi widzowie, i z lewa, i z prawa, czuli się z nami dobrze. Uważam, że teatr polityczny jest ważny, ale to nie są moje rejony. Dlatego w odcinku wyborczym wszyscy kandydaci na prezydenta Wrocławia oberwali po równo. Zazwyczaj "dostaje się" też widzom, którzy spóźniają się, kaszlą albo komentują pod nosem. Aktorzy na ogół takie zachowania ignorują, natomiast Kazio natychmiast to wyciąga, ujawnia. Widz, który kichnął, zostaje zaproszony na scenę i dostaje wódki, żeby się rozgrzał. Osoby wchodzące po czasie Kazio głośno pyta, dlaczego się spóźniły.

K.K.: W jednym z wywiadów powiedziałaś, że Kazio mówi rzeczy, które tobie nie przyszłyby do głowy.

A.M.K.: Gdyby Kazio udzielał tego wywiadu, pierwszym pytaniem byłoby, czy jego zdjęcie będzie na okładce. Ja nie wpadłabym na to, żeby o coś takiego pytać. Kiedy biorę Kazia za kołek, przełączam się na inną orbitę. Uruchamiają mi się nowe połączenia w mózgu. Dlatego często zdarza mi się coś "chlapnąć" jako Kazio, a potem jako Makowska się z tego śmiać, co z boku rzeczywiście wygląda trochę schizofrenicznie. Czasami po spektaklu nie pamiętam wielu rzeczy, które on mówił, dlatego wszystkie odcinki nagrywam i potem analizuję.

K.K.: Wydaje mi się, że Kazio jest takim enfant terrible także dla środowiska lalkarskiego.

A.M.K.: Na początku bardzo często słyszałam od różnych osób ze środowiska, także niektórych profesorów, że "kalam ten zawód". Że nie powinnam z nim występować, bo robię to źle. Że Kazio nie może mówić z wadą wymowy, bo utrwala w ten sposób złe nawyki, że charakter łobuza załatwia się rytmem, nie słowem. Że nie powinnam zmieniać głosu, bo to infantylne, że nie mogę go stawiać na podłodze, bo lalki nie chodzą po podłodze itd. Ja to wszystko wiem, łamię te reguły świadomie. Jedną z podstawowych rzeczy, których dowiedziałam się w szkole, jest to, że "lalka nie dźwiga dużo tekstu", czyli że nie jest w stanie wygłaszać długich monologów. Kazio jest postacią zbudowaną na tekście. Bez niego nie istnieje. Monologuje godzinę lub dwie, a widzowie jakoś się nie męczą. Wiem, że łamię wszystkie święte lalkarskie reguły, ale widzę też, że publiczność w to wchodzi, nie czuje w tym fałszu. Środowisko także powoli się do niego przekonuje, dostaję coraz więcej wsparcia. Cieszę się, bo wolność i otwartość są dla mnie ważne. Chcę być niezależna i móc pracować po swojemu.

K.K.: Jak sobie radzisz z tym skrajnym indywidualizmem, pracując w zespole? Jesteś we Wrocławskim Teatrze Lalek od dwóch lat i poza robieniem autorskiego show z Kaziem grasz duże role w sześciu spektaklach repertuarowych.

A.M.K.: Ale ja uwielbiam pracować w zespole! Lubię ludzi, jestem wielką fanką człowieka jako gatunku. A zespół WTL-u jest bardzo otwarty, tworzą go osoby, którym się chce. W pracy nad premierą musimy współdziałać, co oczywiście nie zawsze jest łatwe, ale konieczne. Za to odpowiedzialność też rozkłada się na cały zespół i to bywa bardzo komfortowe. Przygotowując kolejne odcinki "Kazio Sponge Talk Show", robimy z Grzegorzem Mazoniem wszystko sami - od tekstu po scenografię, kostiumy i rekwizyty. To naprawdę bardzo angażujące i stresujące. Czasami wydaje mi się, że jestem w pracy non stop, bo zaraz po zakończeniu jednego odcinka muszę myśleć nad kolejnym. Wszędzie chodzę z notesem, w którym notuję swoje obserwacje, skojarzenia, inspiracje. Przez cały czas coś piszę.

K.K.: Przez wiele lat występowałaś z Kaziem sama, dopiero w WTL-u dołączył do was Grzegorz Mazoń - aktor i multiinstrumentalista. Najpierw miał być odpowiedzialny tyko za muzykę, ale coraz bardziej się angażował, w końcu stał się równoprawnym uczestnikiem show.

A.M.K.: Tak, w odcinku świątecznym zagrał śpiewającą szyszkę, w sylwestrowym - Beatę Kozidrak. Wykorzystuję talenty Grzegorza, jak tylko mogę, bo jest nie tylko świetnym muzykiem, ale przede wszystkim aktorem. Mamy podobne poczucie humoru, lubimy improwizację i jazdę po bandzie. Poza tym przy takim tempie pracy - co miesiąc nowy odcinek, grany tyko dwa razy - potrzebuję partnera, który patrzy z boku, któremu ufam i z którym mogę konfrontować pomysły. Cały cykl to swoisty partnerski duodram.

K.K.: Czy "Kazio Sponge Talk Show" to dla Ciebie jeszcze teatr lalek, czy bardziej kabaret, stand-up?

A.M.K.: Nie lubię w sztuce kategorii, definicji, tak jak nie lubię sztywnych zasad. Nasz show jest na pewno zdarzeniem teatralnym - sięgamy w nim do korzeni teatru lalek, improwizacji, teatru muzycznego. Ale też nie ukrywam, że ma on formułę rozrywkową. Naszym celem jest oderwanie widzów od rzeczywistości i poprzez zabawę skłonienie ich do zadumy. Mam wrażenie, że polski teatr lalek rozrywkowe formy dla dorosłych uważa za mniej wartościowe, niepoważne, łatwe. Zdarzyło mi się słyszeć, że to, co robię, to nic nadzwyczajnego, że każdy tak potrafi. Świetnie - kibicuję i czekam na konkurencję. Mówiono mi też, że "mam za duży talent", żeby zajmować się Kaziem. A w czym on mi przeszkadza? Przecież jest jedną z kreowanych przeze mnie postaci. Dobrych aktorek jest wiele - wariatka z lalką jedna. Moim zdaniem komediowe formy lalkowe należą do tych najtrudniejszych. Nie znaczy to, że nie cenię sobie powagi czy poezji - jestem na przykład wielką fanką twórczości Ilke Schönbein, a to przecież nie ma nic wspólnego z tym, co sama robię. Nie przepadam natomiast za "marmurem", to znaczy patosem w teatrze. Tak jak nie chcę uprawiać teatru politycznego, tak nie zabieram się za teatr poetycki. I za tę możliwość wyboru wśród różnych dróg najbardziej teatr cenię. Poza tym Kazio nie tylko bawi, potrafi także wzruszyć. Podczas odcinka świątecznego w trakcie piosenki małego Jezuska, który przeprasza ludzi za różne rzeczy, niektórzy widzowie płakali. To, że nasza publiczność wraca na kolejne odcinki i wciąż się powiększa, jest dla mnie ważniejsze niż laurki, nagrody, uznanie środowiska. Osobiście nie przepadam za tzw. teatrem środowiskowym, robionym dla wtajemniczonych, dla wąskiego grona. Pracuję w teatrze publicznym, który jest utrzymywany z publicznych pieniędzy, więc chcę robić teatr dla ludzi.

K.K.: Wiem, że wszyscy rozmówcy zadają Ci pytanie, jak narodził się Kazio. Zawsze mówisz wtedy o tym, że powstał na pierwszym roku studiów i że pierwszą rolę zagrał podczas egzaminu u Agaty Kucińskiej. Ale obserwując Ciebie i Kazia od kilku lat, wciąż zadaję sobie pytanie, czy on się wziął z Twojej potrzeby prywatnej, czy zawodowej.

A.M.K.: Zdecydowanie z prywatnej. Na pierwszym roku nie myślałam jeszcze w ogóle o swojej drodze zawodowej, nie miałam pomysłu na siebie. Cieszyłam się, że wreszcie się dostałam na studia - bo zdawałam na Wydział Lalkarski trzy razy - doświadczałam nowych rzeczy, imprezowałam, niczego nie planowałam. Kazio powstał dla żartu. Chodził ze mną po knajpach, palił fajki, pił wódkę - chłonął jak gąbka - i przeklinał. Wszyscy w szkole go znali: studenci, pani dziekan, pracownicy pracowni plastycznej... Dawało mi to dużo radości.

K.K.: A kiedy przestał być zabawką i zaczął grać, występować na scenie?

A.M.K.: Od drugiego roku studiów musiałam sama zarabiać na swoje utrzymanie, co nie było łatwe, bo zajęcia trwały od rana do wieczora. Robiłam wszystko, żeby nie musieć przerywać studiów. Starałam się, żeby były to prace związane z teatrem albo, szerzej, z występowaniem, ale większości z nich i tak nie znosiłam. Więc brałam Kazia ze sobą, bo z nim było łatwiej gadać do mikrofonu w galeriach handlowych. Albo siedzieć w publicznej toalecie jako babcia klozetowa. Tyle że to akurat zakończyło się złożeniem skargi przez jednego z gości, którego Kazio przy pobieraniu opłaty zapytał: "Siku czy kupa?". Ale dostawał też mnóstwo napiwków. Od drugiego roku studiów to głównie on mnie utrzymuje. Miewam oczywiście także zlecenia bez niego... ale on ma wyższe stawki.

K.K.: Czy Kazio od początku wyglądał tak jak dziś? Powstał według projektu?

A.M.K.: Nie, początkowo był goły i różowy jak embrion. Dopiero po egzaminie dostał ubranie, buty i okulary. Ale poza tym niczego nie zmieniłam, nie poprawiłam. I jeśli ktoś przyjrzy się mu z bliska, zobaczy, jaki jest niedoskonały - dostrzeże wszystkie błędy, niedoróbki, upływ czasu. Widać, że został zrobiony przez studentkę pierwszego roku, która nie miała pojęcia o konstruowaniu lalek.

K.K.: Chcesz powiedzieć, że nie spełnia standardów lalki teatralnej?

A.M.K.: Uważam, że to, czy coś jest albo nie jest lalką teatralną, zależy od lalkarza, nie od lalki. Sprawny lalkarz potrafi zaanimować każdy przedmiot czy kawałek materii, zrobić magię z byle czego. Mniej sprawny, nawet jeżeli dostanie perfekcyjną formę, konstrukcyjny majstersztyk, raczej nie zdoła sprawić, że będzie żyła.

K.K.: Indeks szkoły teatralnej zdobyłaś za czwartym razem, co świadczy o ogromnej determinacji.

A.M.K.: Zaraz po maturze zdawałam tylko do Krakowa, bo tam chciałam mieszkać. Dostałam same minusy. Rok później zdawałam już wszędzie. Nadal nic. Dwa lata uczyłam się w krakowskim LART Studio. Rzeczywiście byłam bardzo zdeterminowana i uparta, postawiłam wszystko na jedną kartę - będę aktorką. Choć najpierw, jeszcze w szkole średniej, zainteresowałam się teatrem od strony teoretycznej, zakochałam się w książce Raszewskiego "Teatr w świecie widowisk" i chciałam być teatrolożką.

K.K.: Miałaś przed szkołą jakieś doświadczenia związane z teatrem lalek?

A.M.K.: Nie, poza tym, że od dziecka chodziłam zawsze z jakąś lalką. Przed Kaziem, od 1994 roku, była Nala - pluszowy lew. Mam ją do dziś. Ona też miała swoją osobowość, swoje zwyczaje, powiedzonka. Zabierałam ją ze sobą wszędzie. Wszyscy ją znali, rozmawiali z nią, wchodzili w jej świat. Tak było aż do studiów. Potem pojawił się Kazio i wyparł Nalę. Taka historia.

K.K.: Kazio jest wiecznym sześciolatkiem. Jaka Ty byłaś w wieku sześciu lat?

A.M.K.: Nie znosiłam się bawić z rówieśnikami. Kochałam czytać. Pochłaniałam wszystko, co wpadło mi w ręce, poza bajkami. Kilka miesięcy siedziałam nad książką o fizyce jądrowej, obłożona encyklopediami, bo oczywiście nic nie rozumiałam. Robiłam też dużo rękodzieła, rysowałam, szyłam, często po nocach. Miałam w swoim pokoju pracownię podzieloną na strefy i tam spędzałam cały wolny czas.

K.K.: Miałaś swój świat.

A.M.K.: Tak. I tak jest do dziś.

**

Anna Makowska-Kowalczyk (ur. 1986). Pochodzi z Otmuchowa na Opolszczyźnie. W 2013 r. ukończyła Wydział Lalkarski wrocławskiej PWST (obecnie Akademia Sztuk Teatralnych w Krakowie, Filia we Wrocławiu). Od września 2016 roku aktorka Wrocławskiego Teatru Lalek. Twórczyni najbardziej znanej polskiej lalki teatralnej - Kazia Sponge'a.

Współpracowała z Teatrem Polskim we Wrocławiu (Dziady, reż. Michał Zadara), Miejskim Teatrem Miniatura w Gdańsku (Zostań przyjacielem, reż. Tomasz Man, Bajki Robotów, reż. Romuald Wicza-Pokojski), Teatrem Pinokio w Łodzi (Balladyny i romanse, reż. Konrad Dworakowski) oraz Teatrem Lalki i Aktora w Wałbrzychu.

Z Kaziem Sponge'em gościła na najważniejszych polskich festiwalach teatralnych, m.in. Międzynarodowym Festiwalu Teatru Lalek dla Dorosłych Lalka też Człowiek w Warszawie, Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku, Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu, Biennale Sztuki dla Dziecka w Poznaniu, Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Walizka w Łomży, Międzynarodowym Festiwalu Ożywionej Formy Maskarada w Rzeszowie, Festiwalu Teatralna Karuzela w Łodzi, Festiwalu Małych Prapremier w Wałbrzychu.

W latach 2015-2018 prowadziła we Wrocławskim Teatrze Lalek cykliczne warsztaty teatru formy "Zrób sobie teatr" i "Zrób sobie świat".

Stypendystka prezydenta Wrocławia i rektora PWST im. L. Solskiego w Krakowie, laureatka Nagrody Marszałka Województwa Dolnośląskiego za najlepszy dyplom (2013), a także nagród za najlepsze role: na I Festiwalu Małych Prapremier w Wałbrzychu (2013) i Międzynarodowym Festiwalu Teatru Lalek dla Dorosłych Lalka też Człowiek w Warszawie (2013).

W 2018 roku honorowo wyróżniona za rolę Mirandy w Burzy w reż. Marka Zákosteleckiego w XXV edycji Konkursu o Złotego Yoricka. Laureatka nagrody publiczności ósmej edycji Nagrody Kulturalnej "Gazety Wyborczej. Wrocław" WARTO 2016.

Za postać Kazia Sponge'a wyróżniona na festiwalach kabaretowych: Festiwalu Komedii Szpak w Szczecinie (2014), Międzynarodowym Kampusie Artystycznym FAMA w Świnoujściu (2014), Mazurskim Lecie Kabaretowym Mulatka (2014).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji