Artykuły

Wrocław. PiS broni dyrektora Opery

Władze województwa odwołały w poniedziałek dyrektora Opery Wrocławskiej, któremu ABW i NIK zarzuciły łamanie przepisów finansowych, ale PiS-owski wojewoda natychmiast ją wstrzymał.

Odwołanie Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego z funkcji dyrektora Opery Wrocławskiej zostało wstrzymane. PiS-owski wojewoda Paweł Hreniak zrobił to niemal natychmiast po tym, jak od władz województwa dostał dwie uchwały: odwołującą Nałęcza-Niesiołowskiego i powołującą na jego miejsce tymczasowego szefa tej instytucji, którym miała zostać główna księgowa opery Ewa Koleszko.

Marcin Nałęcz - Niesiołowski ostatecznie został odwołany ze stanowiska. Przeciwko głosował PiS.

O ostatecznym odwołaniu dyrektor opery zdecydowali Bezpartyjni Samorządowcy. Trzech z nich: marszałek Cezary Przybylski i członkowie zarządu: Michał Bobowiec, Tymoteusz Myrda byli za, przeciwko głosował wicemarszałek Marcin Krzyżanowski z PiS. Na poniedziałkowym zarządzie nie był obecny drugi przedstawiciel tej partii, wicemarszałek Marcin Gwóźdź.

PiS głosował jak chciał minister kultury Piotr Gliński. Był on przeciwny odwołaniu Nałęcza-Niesiołowskiego po pierwszej, zamiarowej uchwale zarządu Dolnego Śląska z połowy stycznia.

Gliński uznał, że samorząd województwa "w ocenie pracy dyrektora instytucji kultury powinien zważyć ciężar ewentualnych uchybień na tle osiągniętego poziomu i rozmachu działalności artystycznej realizowanej przez dyrektora".

Zdaniem Glińskiego rozmach jest spory, bo - jak wyjaśnił - "licznie napływają do MKiDN listy poparcia dla - zaakceptowanego przez organizatora i wdrażanego przez dyrektora - kierunku rozwoju tej placówki".

Zaskakująca jest zmiana postawy PiS. W styczniu podczas głosowania obaj wicemarszałkowie tej partii byli za odwołaniem dyrektora Opery i głosowali tak, jak Bezpartyjni Samorządowcy.

Marcin Krzyżanowski o zmianie swojego zdania mówi tak: - Rozmach artystyczny Opery Wrocławskiej, 24 premiery w ciągu ostatnich dwóch lat oraz sytuacja finansowa tej instytucji pozwala uznać, że odwołanie dyrektora jest błędem. Podobnego zdania są również przedstawiciele środowisk artystycznych skupieni w ZASP- ie. Natomiast Stowarzyszenie Polskich Artystów Muzyków porównało odwołanie do sądu kapturowego.

Minister Gliński, negatywnie zaopiniował odwołanie dyrektora Opery Wrocławskiej.

Jakie argumenty ma Paweł Hreniak?

Sylwia Jurgiel, rzecznik wojewody: - Wojewoda miał na względzie przede wszystkim treść opinii Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w której ten powołując się na argumenty prawne, negatywnie ocenił zamiar odwołania dyrektora. Uchwały zostaną zbadane pod względem zgodności z prawem.

Władze Dolnego Śląska wierzą, że wstrzymanie uchwał przez wojewodę ma na celu jedynie ich formalno-prawne sprawdzenie.

Michał Nowakowski, rzecznik marszałka:- Wierzymy również, że wojewoda bierze pod uwagę ciężar zarzutów, które znalazły się u podstaw decyzji zarządu województwa o odwołaniu dyrektora opery i są rezultatem poważnych, pokontrolnych zastrzeżeń wobec jego działalności, zarówno ze strony Urzędu Marszałkowskiego, nadzorującego Operę Wrocławską, jak również Najwyższej Izby Kontroli. Nie ma naszej zgody na łamanie przepisów prawa w operze.

Po południu sprawę skomentował Michał Bobowiec, członek zarządu województwa odpowiedzialny za kulturę:

CBA złożyło zawiadomienie o przestępstwie, Gliński tego nie zauważa

Operę Wrocławską kontrolowały w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli i urząd marszałkowski. Obie i ustaliły, że Nałęcz-Niesiołowski dorabiał do pensji krocie.

W ubiegłym roku jako szef placówki dostał 158 tys. zł brutto, a już na autorskich umowach o dzieło za dyrygowanie spektaklami dorobił 439 tys. zł, m.in. dzięki współpracy z zewnętrznymi podmiotami, którymi kierowali jego podwładni z opery. Piotr Gliński w swojej opinii do pieniędzy się nie odniósł, ale do współpracy ze stowarzyszeniami już tak. Ocenił, że wszystko jest zgodne z prawem.

Ale, pominął istotny wątek Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które po opublikowanym raporcie NIK złożyło zawiadomienie o przestępstwie do prokuratury w sprawie nadużycia uprawnień i niegospodarności w wydawaniu dotacji Ministerstwa Kultury przez Operę Wrocławską. Chodzi o kwotę nie mniejszą niż 36 tys. zł na projekt "Rok Polski".

Małgorzata Klaus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, poinformowała wówczas, że podczas kontroli NIK stwierdzono szereg nieprawidłowości dotyczących zarówno ministerialnych dotacji, jak i naruszenia Kodeksu pracy i ustawy o rachunkowości. "Stwierdzono także nieprawidłowości w zakresie dotyczącym umów autorskich o dzieło zawieranych przy udziale dyrektora opery".

To nie koniec zainteresowania CBA operą. Biuro wystąpiło do urzędu marszałkowskiego o dokumenty związane z zakończoną w grudniu kontrolą w tej instytucji.

W operze swoją kontrolę od miesiąca prowadzi też Państwowa Inspekcja Pracy.

PiS powiela scenariusz z teatru

Paweł Hreniak wstrzymaniem odwołania Nałęcza -Niesiołowskiego powiela scenariusz z Teatru Polskiego. W 2017 r. unieważnił decyzje zarządu województwa o odwołaniu Cezarego Morawskiego z funkcji dyrektora Teatru Polskiego i powołaniu w jego miejsce Remigiusza Lenczyka jako pełniącego obowiązki dyrektora tej sceny.

Stwierdził, że uchwały podjęte zostały przez zarząd z naruszeniem prawa, bo nie została udowodniona słuszność zarzutów dotyczących odstąpienia przez Cezarego Morawskiego od realizacji umowy określającej warunki organizacyjno-finansowe i program działania Teatru Polskiego.

Tę instytucję też kontrolował NIK. Ujawnił, że szef Polskiego poza dyrektorską pensją, wypłacał sobie gigantyczne stawki, co zdaniem kontrolerów było złamaniem prawa. Np. za to, że zagrał w 21 spektaklach - zainkasował 58 tys. zł. Za udział w próbach wznowieniowych brał od swego teatru 1,3 tys. zł za próbę. Tu również był wyjątkiem, bo żaden z etatowych aktorów w teatrze nie dostaje wynagrodzenia za udział w próbach.

Władze województwa poszły z tym do sądu. Najpierw do WSA, potem do NSA. Obie instancje uznały, że wojewoda postąpił zgodnie z przepisami.

Taki sam bój zapowiada się w przypadku Opery Wrocławskiej.

Marcinowi Nałęczowi - Niesiołowskiemu kontrakt kończy się w sierpniu 2021 r.

Nadzór prawny wojewody na rozstrzygnięcie w sprawie wstrzymanych uchwał ma 30 dni.

Najpierw komitet poparcia Lecha Kaczyńskiego

Jakie związki z PiS ma Marcin Nałęcz - Niesiołowski, że ma tak żelazne wsparcie Piotra Glińskiego?

W 2010 r. obecny szef Opery Wrocławskiej wszedł do komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego, który startował wówczas na prezydenta RP. Pojawił się nawet na wiecu wyborczym prezesa PiS, a później wsparł kandydata tej partii na prezydenta Białegostoku.

W 2012 r. w Gdańsku prowadził zaś koncert w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Na jego polecenie orkiestra wykonała jeszcze jeden utwór, który miał być "muzyczną modlitwą za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II za poległych pod Smoleńskiem". Organizatorzy koncertu byli kompletnie zaskoczeni.

Rok wcześniej w niesławie odszedł z filharmonii w Białymstoku. Muzycy zarzucali mu: mobbing, kwestionowanie ich umiejętności, organizowanie nieuzasadnionych egzaminów oraz zwalnianie niepokornych członków orkiestry. Na próbach, które prowadził, załoga potrafiła przez 1,5 godziny mierzyć go wzrokiem, a potem odmawiać wykonywania poleceń. Muzycy zorganizowali nawet pikietę i zagrali mu utwór: "Time to say goodbye" (Czas powiedzieć do widzenia).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji