Artykuły

Życie zniszczone przez przypadek i słabość

Zgrzebnie urządzona izba wiejska; nad łóżkami rządek świętych obrazów, z boku stół i skrzynia o wyblakłym malunku. W izbie kobieta naprawia rozlatującą się bieliznę, a mizerne dziewczę z kocią zręcznością myszkuje za resztkami jedzenia.

Wydawać by się mogło - stylowy obrazek z okresu realizmu krytycznego. Teatr anachroniczny, który działa poprzez konkret i być może nikogo nie interesuje. Gdy mija pierwsze wrażenie, widz dostrzega złożoność sceny: zgrzebność izby ma w sobie coś biologicznego, szare kolory wyostrzają klimat ubóstwa. Skąpo rozmieszczone rekwizyty punktują akcję. Prymityw obrazu przygotowuje grunt pod dramat spraw najbardziej pierwotnych: miłości i nienawiści, zbrodni i kary.

Namiętności pokazane są w stężeniu na miarę tragedii klasycznej. Brak im tylko antycznego patosu. W ponurej scenerii izby czuje się klimat zbrodni. Dramat przyczajony jest w ruchach dwojga bohaterów. Narastanie tragedii odbywa się w warunkach prawie sterylnych: tempo akcji zwolnione, słowa padają oszczędnie. Za to każde ma wagę argumentu. Dialog gruntownie wyłuskuje motywy, równomiernie wznosi się do punktu kulminacji. Jego tłem są milczące rekwizyty Szywałowej izby i cały dramat zachowań ludzkich. Tam, gdzie w naszym pojęciu zdewaluował się tekst sztuki, nastąpiło wyostrzenie obrazu. Jest to skuteczna obrona Niespodzianki przed anachronizmem treściowym i formalnym. Obrona przed historyzmem sztuki, hołdującej niemodnemu już kierunkowi realizmu.

Dzieje rodziny Szywałów mogłyby ubiegać się o rangę socjologicznego dokumentu z przełomu naszego stulecia. Najstarszy syn, który przed kilkunastu laty wyemigrował do Ameryki, przestał wspomagać rodzinę. Młodszy, Franek, ma przed sobą dwa lata do ukończenia studiów. Te dwa lata z pewnością pochłoną ostatnie morgi i jedyną krowę. Rodzice zaczynają kraść, gwałtownie szukają moralnego alibi. Franek nie godzi się z myślą, że jest synem pijaka i złodziejki. Matka rozpaczliwie usiłuje uratować dla siebie syna. Ojciec milczy. Witalność Szywałowej ma w sobie coś z witalności przyrody, uosabia bezwzględne prawa natury. Bierność ojca działa jak rozmyślny katalizator tej namiętności. Poza dramatem walki o byt rozgrywa się na scenie dramat następny: wyrafinowana gra bohaterki aktywnej i bohatera pasywnego, męża i żony, matki i ojca, dwojga serdecznych wrogów.

W niespożytej energii Szywałowej kryje się samoobrona przed głodem, pijaństwem męża, samotnością matki siedmiorga dzieci, z których troje zaledwie przeżyło. Bierność ojca znamionuje abnegację człowieka, który sięgnął dna.

Od takiego zagęszczenia motywów już tylko krok do zbrodni. Rodzice w celach rabunkowych zabijają nieznajomego, który w dziwnych okolicznościach zawitał do ich domu. Nieznajomy okazuje się synem powracającym z Ameryki - z walizką dolarów i planami zapewnienia dostatku rodzinie. Chociaż pretekstem fabularnym są wydarzenia i problemy o wydźwięku społecznym, sens sztuki sprowadza się do roli moralitetu.

Nie to jest ważne, że Szywałowie zamordowali z nędzy, a nędza wynikła z ustroju. Istotne, że los okazał się wobec nich ponad miarę okrutny. Pierwotne prawa natury pod-szepnęły - zabij, a uświęcony porządek świata natychmiast sprowadził karę. Bohaterowie przyjęli ją bez szemrania, jako konsekwentny wynik tragicznych wydarzeń. W ten sposób został zachowany antyczny ciąg: wina, kara i katharsis oczyszczające postacie dramatu. Bliskie to sąsiedztwo filozofii chrześcijańskiej, której wyznawcą był Rostworowski. Zdawać by się mogło, że Niespodzianka w prostej linii realizuje zasady chrystianizmu, a fatum losu, ciążące na rodzinie Szywałów, jest transpozycją odległej, bo średniowiecznej pogardy dla człowieka i jego niezdarnych poczynań względem sił natury. Można by tak sądzić w kontekście następnych sztuk Rostworowskiego, kontynuujących dzieje rodziny Szywałów. Wszak losy Franka do końca będą naznaczone piętnem zabójstwa dokonanego przez matkę, co w konsekwencji doprowadzi go do samobójczej śmierci.

Pokora i ślepe posłuszeństwo - zalecenia moralne Rostworowskiego, które może i przekonywały ludzi jego czasów, obecnie musiały ulec przewartościowaniu. Przewartościowania te nie oznaczają jednak anachronizmu scenicznego Niespodzianki. Wprawdzie założenia ideowe sztuki nie mieszczą się w naszym systemie widzenia świata, ale pamiętajmy, że siła talentu Rostworowskiego polega między innymi na rozciągliwości koncepcji ideowej dramatu. Niespodzianka przerasta ortodoksyjne poglądy autora.

W powiązaniu z tym co do tematyki "człowieczego losu" wniosły współczesne doświadczenia, kielecka Niespodzianka z dramatu pokory przeistoczyła się w dramat buntu. Bohaterowie - mimo wszystko - nie akceptują w pełni irracjonalnego działania sił natury. Z popełnionej zbrodni rozliczają się przed sobą i pamięcią zamordowanego syna. Słowo "Bóg" pada na scenie często, ale wypowiadane w celowej dysproporcji z atrybutami boskości: miłosierdziem i sprawiedliwością. Podważa to racje pierwotne sztuki, jest bliższe postawie współczesnego świata.

Dodać należy, że Andrzej Dobrowolski, reżyser Niespodzianki, bardzo dyskretnie poprzesuwał akcenty sztuki z konfliktu człowiek - Bóg, na konflikt człowiek i jego namiętności. Co cenniejsze aktualizacje przeprowadził bez uszczerbku dla tekstu. Delikatne ciepło postaci matki (Janina Bernas) usprawiedliwia liryzm sceny finałowej. Sylwetka ojca (Bolesław Orski), chłodem dystansująca tamtą postać, zachowuje w sobie na tyle godności, by przemówić w scenie końcowej pełnią człowieczeństwa. Powstaje moralitet o życiu zniszczonym przez słabość i przypadek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji