Artykuły

TVP. Niedziela z Cezarym Żakiem

Miał być Ryśkiem z "Klanu" ale to na "Ranczu" spędził "Miodowe lata". To tam na dwa głosy rozprawiał między Wójtem a Plebanem. I dobrze by było, żeby Cezary Żak powrócił w jakiejś wielkiej telewizyjnej roli. Bo diablo go szkoda. Wczoraj TVP Kultura poświęciła mu swój cykliczny program.

Gdybym dostał wtedy ten angaż, moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej - wspominał Cezary Żak w wywiadzie z "Gazetą Olsztyńską". A mowa o naprawdę grubej sprawie - o Ryśku z "Klanu". Kiedy ogłoszono nabór do serialu, o rolę Grażynki Lubicz postanowiła ubiegać się Katarzyna Żak. Cezary, przykładny mąż, zawiózł małżonkę na casting. A że akurat aktor, który miał partnerować pani Żak jako Rysiek spóźnił się, scenkę odegrał właśnie Cezary.

- I oni pomyśleli, że ja mógłbym zagrać tego Ryśka. Na szczęście jednak nie zagrałem - opowiadał Żak.

Rolę dostał Piotr Cyrwus, a Żak do słynnego tasiemca i tak się dostał - producenci przejrzeli nagrania z castingu i uznali, że świetnie nadaje się do roli Józka. Józek, choć publiczność bardzo go polubiła, to wszak nie Rysiek, więc gdy pojawiła się propozycja z "Miodowych lat", łatwiej było z "Klanu" się wycofać. Ryśka tak łatwo by nie puścili.

W ten sposób narodził się jeden z najlepszych filmowych duetów w historii polskiej telewizji. Żakowi w "Miodowych latach" partnerował bowiem drobniutki Artur Barciś - posturą kompletne przeciwieństwo serialowego Karola Krawczyka.

To była końcówka lat 90., Polska dopiero zaczynała bawić się w sitcom - "13 Posterunek" zadebiutował w Canal+ 24 grudnia 1997 roku. "Miodowe lata" wystartowały chwilę potem. W odróżnieniu od "Posterunku", który był oryginalnym pomysłem, przygody Karola Krawczyka i jego przyjaciela Tadeusza Norka powstały na licencji amerykańskiego "The Honeymooners" z lat 50.

Odznaczał się za to - czego nigdy nie powtórzył żaden z rodzimych komediowych seriali - tym, że realizowano go na żywo, z udziałem publiczności na scenie Teatru Żydowskiego w Warszawie, jak klasyczny sitcom.

Oryginalni "The Honeymooners" też bazowali na kontrastowym, a la Flip i Flap, doborze głównych bohaterów, ale Żak i Barciś rozbili bank. Skojarzenia z legendarną parą amerykańskich komików wcale nie były na wyrost, a serial oglądało się wybornie. Śmiech widzów "Miodowych lat" wykorzystano później w innych komediowych serialach Polsatu Słynne "Nie karoluj mi tu teraz!" trafiło na koszulki i kubki.

Ale i samemu Żakowi karolowanie zbrzydło. Na pytanie dziennikarza "Gazety Olsztyńskiej" o łatkę Karola Krawczyka tak odpowiedział: - Mam nadzieję, że już się jej pozbyłem. Dowodem na to jest chyba serial "Ranczo". Dwiema rolami przebiłem Karola i go zamurowałem.

Tak, bo "Ranczo" popularnością zdecydowanie przyćmiło "Miodowe lata", a Żak istotnie przestał być Karolem Krawczykiem (no prawie). Podwójna rola - wójta wsi Wilkowyje Pawła Kozioła i miejscowego proboszcza, jego brata bliźniaka Piotra - przyniosła aktorowi ogromną popularność i nagrodę Złotej Podkowy na festiwalu filmowym w Cieszynie za najlepszą rolę męską w serialu komediowym. W "Ranczu" ponownie spotkał dobrego znajomego Artura Barcisia, który wcielił się w postać Czerepacha.

Żak za czasów "Rancza" był jeszcze m.in. komisarzem Tadeuszem Chudziszewskim w "Ludziach Chudego" czy pułkownikiem Jabłuszenką w "Halo Hans!". Oba projekty reżyserował zresztą Wojciech Adamczyk, twórca "Rancza" - ale to rola wójta/proboszcza była tym zawodowym strzałem w dziesiątkę.

- Gadam jak wójt, po czym wkładam sutannę i za chwilę już muszę być księdzem, zmienić intonację i prowadzić dialog. Mam tylko dublera, który mi podrzuca tekst. Dzisiaj, kiedy słyszę, że ludzie widzą w tych postaciach dwóch aktorów, wiem, że wygrałem - mówił Żak "Gazecie Lubuskiej".

Wygrał. Ale zwycięstwo, niczym starożytnego króla Epiru Pyrrusa, drogo go kosztowało. Ostatni odcinek "Rancza" wyemitowano 27 listopada 2016 roku. Pół roku później Żak zwierzał się "Super Expressowi", że brakuje mu propozycji i tęskni za kamerą. - Reżyserzy i producenci boją się obsadzić aktora, który kojarzy się z inną rolą. Nie do końca wierzą w mój talent - mówił.

A potem wokół "Rancza" zaczęły powstawać coraz to nowe plotki. Ilona Ostrowska, serialowa Lucy, sugerowała, że wszystko zmierza ku dobremu, a Artur Barciś miał nawet czytać scenariusz i jest na "tak".

A co z Cezarym Żakiem i bliźniakami Koziołami? Oni nie. Bo zdaniem tabloidów aktor zażądał zbyt wysokiego honorarium - pół miliona złotych za sezon. Żak szybko zdementował te rewelacje w oficjalnym oświadczeniu na Facebooku:

"Kolejny raz jestem zmuszony z szacunku do Państwa, a szczególnie do fanów Rancza" zdementować bzdury, jakimi karmią Was tabloidy. () Nieprawdą jest, że zażądałem 500 tys. złotych za pracę, bo, po pierwsze, nie zarabia się w Polsce takich pieniędzy za film czy serial. Po drugie, nikt z produkcji takich rozmów jeszcze nie prowadzi, bo nie jest pewne, czy zdjęcia w ogóle ruszą".

O powrocie "Rancza" na razie nic nie wiadomo. A Cezary Żak? Pojawił się ostatnio choćby w "Diablo. Wyścig o wszystko". Szkoda.

Piernikowy Biznesmen

Cezary Żak jest kuzynem znanego satyryka Tadeusza Drozdy (ich matki były rodzonymi siostrami). Przez cztery lata Żak występował w jego kabarecie Drozda Show. Już jako aktor zaliczył też epizod handlowca.

Kupował pierniki w Toruniu i woził je do Wrocławia, gdzie występował w Teatrze Współczesnym. Sprzedawał słodycze z samochodu. Biznes trwał trzy miesiące. Przynosił niezły dochód.

Miał być nauczycielem i uczyć francuskiego, ale oblał egzaminy na romanistykę. Nie z języka Moliera, ale z polskiego. Bo nie przeczytał "Placówki" Bolesława Prusa.

**

Niedziela z Cezarym Żakiem

Polska 2019, rozmowa w studiu

17:15 TVP Kultura

Ranczo Wilkowyje

komedia, Polska 2007, reż. Wojciech Adamczyk

18:10 TVP Kultura

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji