Artykuły

Problemy kina Wars

Przy kameralnym rynku Nowego Miasta, czyli tym z rzeźbą niedźwiedzia, stoi od 1958 r. legendarne kino Wars. Do 2004 r. było ono własnością Instytucji Filmowej Max-Film, która podlegała władzom Mazowsza. Spółka ma nieciekawą historię: doprowadziła do zamknięcia takich kin jak Relax, Skarpa, Ochota czy właśnie Wars - pisze Arkadiusz Gruszczyński w Gazecie Wyborczej-Stołecznej.

To ostatnie przez 15 lat wynajmował Roman Gutek W 2004 r. wspominał w rozmowie z "Wyborczą", że kolejni dyrektorzy Max-Filmu byli głusi na plany remontu budynku. - Wars można było podzielić na kilka małych sal, żeby pokazywać np. ambitne filmy, organizować kameralne przeglądy. Nie doczekałem się nawet odpowiedzi na pisma - mówił Gutek.

Władze Mazowsza nie wierzyły, że jednosalowe kino może być dochodowe, dlatego wystawiły je na sprzedaż. Za blisko 6 mln zł kupiła je spółka Serenus. Sprawę tak opisywał kilka lat temu mój redakcyjny kolega Michał Wojtczuk: "Serenus chciała powtórzyć scenariusz, jaki inna spółka BBI przeprowadziła z kupionym od Max-Filmu kinem Skarpa: kino rozebrać, a na jego miejscu zbudować apartamentowiec. Inwestycję skomplikowało wpisanie przez konserwatora zabytków układu urbanistycznego Nowego Miasta do rejestru zabytków. Pod koniec ub. dekady firma rozpoczęła z ratuszem rozmowy o wymianie nieruchomości. Urzędnicy przedstawili jej katalog miejskich działek do wyboru, spośród których inwestor wybrał działkę na tzw. serku bielańskim. Jednak potem zmienił zdanie. Poszukiwania działki zamiennej wznowiono. W 2011 r. miasto zaproponowało Serenusowi mającą 2,3 tys. m kw. działkę przy ul. Długiej, na tyłach Arsenału, niedaleko pl. Bankowego. Przed wojną w tym miejscu stał potężny, pięciopiętrowy budynek nazywany Pasażem Simonsa".

Spółka Serenus miała zapłacić ratuszowi 20 mln zł powstałe z różnicy w wycenie nieruchomości. Porozumienie w tej sprawie podpisano w 2011 r. Do jego finalizacji miało dojść pięć lat później, jednak z nieznanych powodów specjalnie przygotowana uchwała rady miasta, zezwalająca na zamianę, została wycofana z porządku obrad. W maju 2016 r. pojawiło się natomiast oficjalne stanowisko rady, które zobowiązywało ratusz do zakupu Warsa. Dokument nie był omawiany ze spółką, do której należy budynek. Według prawników Serenusa radni postanowili rozporządzać nieruchomością nienależącą do miasta zgodnie z własnym życzeniem.

Wielkim orędownikiem zamiany był były wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak. - Wymiana gruntów likwiduje tę niepewność, a pieniądze, które otrzymamy, są satysfakcjonujące, bo oparte na wycenie rzeczoznawcy. To najszybszy sposób, by za jednym zamachem przejąć kino i pozbyć się działki, którą i tak chcieliśmy sprzedać - mówił nam w 2016 r.

W tym samym roku w kwietniu do spółki trafiła nowa wycena. Miałaby zapłacić miastu ok. 19 mln zł. Od tamtej pory urząd miasta milczy. Ale jak usłyszałem z nieoficjalnych źródeł, ratusz przygotowuje odpowiedź na pisma spółki. Dobrze poinformowana osoba z urzędu miasta powiedziała mi, że ratusz będzie się starał zachować kulturalny charakter budynku.

Deweloper uważa, że w kontekście problemów lokalowych kilku teatrów budynek dawnego kina może rozwiązać chociaż jeden z nich. A scen z problemami mamy w mieście kilka: nie chodzi nawet o TR Warszawa czy Teatr Żydowski, które w perspektywie kolejnych kilku lat przeprowadzą się do nowych siedzib, ale problematyczna wydaje się sprawa Ateneum, które wynajmuje budynek od Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP. Niepewna jest również przyszłość Teatru na Woli. Właściciel budynku, prywatny bank, zamierza zmienić jego przeznaczenie. Jak usłyszałem w teatrze, negocjacje w tej sprawie prowadzi obecnie ratusz. Dlaczego ratusz nie wywiązuje się z zawartego porozumienia? Deweloper ma prawo do irytacji, skoro umowa z nim była aneksowana sześciokrotnie i jeszcze w 2016 r. zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz przychylnie wypowiadał się o sprawie. Ja sam mam wątpliwości, czy taki deal jest dobry. Miasto mogłoby po prostu kupić budynek Warsu za gotówkę. Poza tym prokuratura mogłaby zapytać, dlaczego akurat z tym konkretnym deweloperem urzędnicy podpisali umowę. Dlaczego miasto wybrało akurat ten, a nie inny budynek? Co z innymi pustostanami po dawnych kinach? Przecież w kinie Relax też mógłby działać teatr. Po drugie - miasto ma poważny problem z infrastrukturą teatralną. Po 1989 r. nie wybudowano w Warszawie ani jednego teatru, nie licząc wyremontowanej zajezdni MPO na Mokotowie, w której obecnie działa Nowy Teatr. Po trzecie - nie wiadomo, co stanie się z Teatrem WARSawy, który ostatnio otrzymał 3,6 mln zł na wspólny projekt z kilkoma innymi instytucjami. Miejscem realizowania projektu ma być budynek przy rynku Nowego Miasta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji