Artykuły

Teatr Bogusławskiego: Opowieść zimowa" Shakespeara

Wystawienie "Opowieści zimowej" Szekspira w inscenizacji Schillera i w kompozycji scenicznej i postaci" A. Pronaszki było eksperymentem teatralnym, jednym z najbardziej interesujących, jakie widzieliśmy w Warszawie. Teatr Bogusławskiego stworzył z prześlicznej baśni widowisko sceniczne, na którego harmonijną całość złożyły się elementy światła, barwy, plastyka postaci i troska o czystość słowa. Istotną nowością było umiejętne wyzyskanie światła, operowanie rozmaitemi jego natężeniami, stosowanie jego barw i siły do namiętności, poruszających osoby akcji dramatycznej. Wyniki tej współrzędności były zastanawiające. Realizm gry i reżyserji, który przylgnął niejako do szekspirowskiego teatru, został nagle przekreślony, bez szkody dla istotnej piękności utworu.

Stało się raczej przeciwnie. Bajkowość tła, intrygi i postaci nabrała żywszych barw i swoistej prawdy. Rozumieliśmy, że w pierwszym akcie, który roztacza przed widzem ponure królestwo Leontesa, panuje niepodzielnie purpura i czarność, krew i żałoba. Natężenie tych dwuch kolorów stało się groźne w scenie sądu nad nieszczęsną Hermioną; dawno w teatrze nie widzieliśmy sceny, któraby za pomocą prostych, stosunkowo, środków wywarła tak wstrząsające wrażenie. Recytacja wyroku Apollina, przechodząca w melodeklamację, chór sędziów, zamknięty w harmonijnym skrócie plastycznego gestu, niezawodne działanie odpowiednio do nastroju natężonych świateł - podkreślały groźnie tragiczne konsekwencje ślepej namiętności Leontesa. Akt drugi był roześmianą, bajecznie kolorową, - trochę skrajnie formistyczną w tle - świetnie zain- scenizowaną feerją, w której nie było końca tańcom, zabawom, uciechom i pląsom braci pasterskiej.

Miłość Perdyty i Floryzela znalazła piękną oprawę, pełną romantyczne go polotu, lekkomyślności, żartów i słońca. Inscenizator dokonał umiejętnego skrótu, dekorator puścił wodze fantazji malarskiej, a reżyser tak rozumnie powiązał intrygę, akcję i obraz sceniczny, że widz, zaskoczony nowością obrazu i nowością pomysłu, ujęty pięknością i estetyzmem całości, bił oklaski dekoracjom, światłu, nawet momentom scenicznym, które związane wpraw dzie z całością, stanowiły same dla siebie plastyczną kompozycję.

Gra aktorów, najściślej zespolona z bajkowym charakterem widowiska, w niczem nie wychodziła poza ramy nakreślone przez reżysera. Teatr Bogusławskiego, nie ma wybitnych talentów, wydobył jednak z materjalu, jaki posiada, maximu poprawności. Widoczną była troska o czystość wiersza, a p. Horecka w roli Hermiony uczyniła naprawdę wszystko, aby piękno w recytacji podkreślić i pogłębić.

Wogóle gra aktorów, ściśle zespołowa, wyrażała się w opanowaniu gestów i podkreśleniu pozy mimicznej. Zbyt realistycznym był może tylko p. Strachocki w roli rzezimieszka. Ale to wszystko, co było udziałem pani Kuniny, Nowakowskiego, Kochanowicza, Żabczyńskiego i Kiernickiego, zasługuje na pochwałę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji