Artykuły

Obława - spotkanie duchów i faktów

Już jutro pierwsza tegoroczna premiera w Teatrze Dramatycznym. Sceniczne upamiętnienie obławy augustowskiej przygotował znany z realizacji "Popiełuszki" Jan Nowara. Z reżyserem rozmawia Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.

Przed rokiem w Białymstoku było czytanie performaty wne "Obławy" - wtedy tekst powstał w oparciu o niewydaną książkę "Śmierć przyszła w lipcu" Adama Białousa -teraz pan jeszcze raz napisał tę historię?

- Raczej umieściliśmy ją w świecie wartości wywiedzionym z literatury, w tradycji niepodległościowej polskiego romantyzmu, a konkretnie z "Dziadów" Adama Mickiewicza. Zdecydowaliśmy się na romantyczny obrzęd, bo przecież sześćset osób przepadło wtedy bez wieści, nie zostali pochowani, sześćset dusz nie zostało pożegnanych i te duchy gdzieś się błąkają. Uznaliśmy, że przy pomocy guseł Mickiewicza spróbujemy się z nimi skomunikować. To duchowa kanwa spektaklu. Korzystamy w nim z tekstu scenariusza, który napisali Adam Białous i Konrad Szczebiot, ale przede wszystkim sięgamy do zapisów i źródeł historycznych. Ryt romantyczny jest osnową, w którą wkładamy zapiski, listy, relacje, a także dokumenty wojskowe - polskie i rosyjskie. Źródłem, które najbardziej odsłania prawdę o obławie augustowskiej, jest szyfrogram Wiktora Abakumowa, dowódcy sowieckiego kontrwywiadu "Smiersz" - do szefa NKWD, generała Ławrentija Berii.

Współtwórczynią scenariusza jest Jagoda Skowron? Kto to taki?

T- o mój bliski współpracownik organizacyjno-programowy w Teatrze Siemaszkowej w Rzeszowie. Jest prawnikiem, ale też wielką pasjonatką historii. Przez lata organizowała i uczestniczyła w rekonstrukcjach historycznych na Podkarpaciu. Historia żołnierzy wyklętych z obławy augustowskiej jest bliska dziejom "wyklętych" na wschodzie całej Polski. Dlatego zaprosiłem ją do tego przedsięwzięcia.

To robicie skrzyżowanie rekonstrukcji z ..Dziadami'?

- Chyba można rzeczywiście to tak określić (śmiech). A rzecz polega na tym, że artystyczna dusza bierze w tej realizacji górę nad faktografią w czystej postaci. Pisząc scenariusz, postanowiliśmy przekroczyć konwencję teatru dokumentalnego, teatru faktu. Chcemy w widzach "Obławy" wzbudzić emocje. Żywimy przekonanie, że jeśli w sprawie augustowskiej obławy wciąż jest coś do przekazania, to tym czymś są właśnie bardzo silne emocje. Ta trauma nigdy nie została rozładowana. Tajemnica nie została odsłonięta, ciała nie zostały pochowane. Emocje przenoszą się w czasie, dziedziczą je kolejne pokolenia, a teatr jak żadna inna sztuka jest predestynowany do ich uosabiania. Dlatego nasz spektakl organizuje obrzęd, z którego rodzą się opowieści o tym, co w lipcu 1945 roku wydarzyło się w rejonie Augustowa i Suwałk. Nasza "Obława" to spotkanie duchów i faktów.

Czy będą podobieństwa do ..Popiełuszki'?

- Wtedy było misterium, teraz zdarzy się coś w rodzaju seansu spirytystycznego. Tak jak w "Popiełuszcze" - i w "Obławie" pojawią się twarde fakty oparte na dokumentach i opowieściach, które zostały zapisane jako źródłowe dla historii obławy augustowskiej.

W "Popiełuszce" forma misterium pozwalała na takie skrótowe, fleszowe pokazanie najważniejszych wypadków, a jaką konstrukcję, dzięki dokumentom i wspomnieniom świadków, będzie miała "Obława"?

Bardziej postawiliśmy na wspomnienia i towarzyszące im uczucia. Wyrażą je przede wszystkim kobiety, które pozostały w samotności, rozpaczy, bólu po utracie bliskich. W spektaklu pojawią się ich opowieści, a niektóre z nich wejdą także w role guślarek, kierujących obrzędem. Uważam, ze to właśnie kobiety najlepiej opowiedzą historię swoich pożegnań z bliskimi. Dzięki temu scenariusz umyka przed lapidarnym przekazem faktów, bardziej wnika w ludzkie dusze. Oczywiście mocnych męskich przekazów - w wykonaniu zarówno niezłomnych jak i oprawców - także nie zabraknie.

Stąd potrzeba napisania nowego scenariusza?

- Trzeba było to zrobić. Skonstruować dialogi, zderzając różne dokumenty, stworzyć dramat na scenie.

Co istotne - do współtworzenia tego spektaklu zaproszony został Adam Białous, ale jako autor muzyki, którą kiedyś wykonywał zespół ignoto Deo. Grupa w swojej twórczości surowym, rockowym brzmieniem opowiadała o losie niezłomnych nie tylko o obławie augustowskiej.

Jaką rolę spełni ta muzyka?

- To będą przede wszystkim pieśni, które obok Adama Galimskiego, wokalisty ignoto Deo, wykonywać będzie para aktorów - Agnieszka Możejko-Szekowska i Piotr Szekowski. W muzyce spektaklu wybrzmią poetyckie teksty, które dają możliwość przeniesienia konkretnej historii na poziom uniwersalnej tragedii losu. Ta warstwa spektaklu zostanie jeszcze wzmocniona przez choreografię Tomasza Dajewskiego, Do tekstów pisanych kiedyś dla ignoto Deo dołączyliśmy kilka znakomitych wierszy, które oddają tragizm obławy. Są to teksty Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza i Adama Asnyka. Wszystkie podejmują temat walki i ofiary. Wiersz Adama Asnyka "Boś ty nie przyszedł jako klątwa nieba..." buduje pomost pomiędzy romantyzmem a współczesnością polskich zmagań o wolność.

Do współpracy zaprosił pan tego samego scenografa, co przy "Popiełuszce" -Marka Mikulskiego

- Podeszliśmy do scenografii bardzo ascetycznie. Zasadniczym pomysłem na obraz i przestrzeń spektaklu jest czarny most nad sceną, na którym rozłoży się rockowy zespół. Ten most raz będzie nieprzeniknioną czarną płaszczyzną, kiedy indziej -bramą, przez którą będzie się wlewała na scenę obrzędowa gromada. To ma być przestrzeń, która stworzy pole do obrzędu.

A kostiumy?

- One z kolei będą rekonstrukcyjne, wręcz wyciągnięte z ikonografii tamtego czasu. Maciej Mikulski, który je projektował, jest kolekcjonerem starych fotografii obrazujących historię polskich zmagań wolnościowych. Jeśli w naszym obrazie scenicznym objawi się materialna prawda historyczna, to przedstawią ją właśnie kostiumy. Natomiast przestrzeń będzie areną symbolicznego obrzędu.

Czy teatr może uczyć historii?

- Myślę, że może pobudzać do zainteresowania historią. W Polsce o obławie augustowskiej nadal niewiele wiadomo. Sam zetknąłem się z tym tematem dopiero wtedy, kiedy pojawiła się propozycja reżyserii spektaklu. Przez dziesięciolecia temat żołnierzy niezłomnych był w Polsce totalnie ocenzurowany. A kiedy wreszcie ujrzał światło dzienne, stał się z kolei przedmiotem ostrego sporu ideowego pomiędzy spadkobiercami PRL-u a tymi, którzy chcą przeorientować historiografię powojennej Polski. Myślę, że dzisiejsi młodzi ludzie niewiele wiedzą na ten temat. Jeśli więc teatr choć w części przyczyni się do wypełnienia treścią białych plam w naszej zbiorowej pamięci, to będzie to wartość nie do przecenienia. Historia obławy augustowskiej uzmysławia nam, że polskie wizje wolności bardzo się od siebie różniły i z tym zjawiskiem mamy cały czas do czynienia - od czasów Mickiewicza, który pokazał w "Dziadach" warszawski salon zdrady narodowej, poprzez drugą wojnę światową, kiedy znacząca część polskiego podziemia niepodległościowego miała wizję wolnej Polski całkowicie odmienną od tej, która przybrała kształt PRL-u, aż po wciąż gorący temat okrągłego stołu "Solidarności" i PZPR-u i związany z nim spór o to, czy zawarte wtedy porozumienia były dobre, czy wprost przeciwnie - odebrały Polsce możliwość wybicia się na pełną niezależność. Historia może antagonizować, a nawet budzić upiory przeszłości, ale bez dyskusji na ten jej temat nie jesteśmy w stanie zrozumieć naszego losu. Teatr nie może uczyć historii bezpośrednio, ale poprzez przekazy z dużym ładunkiem faktów, emocji i uczuć - uświadamia nam jej znaczenie.

Premiera spektaklu "Obława" w reżyserii Jana No-wary w Teatrze Dramatycznym już jutro o godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji