Artykuły

"Wszelkie prawa zastrzeżone"

Teatr Mały; "Wszelkie prawa zastrzeżone", komedja w 3 aktach Irwinga Kaye Dawisa; przekład Florjana Sobieniowskiego, dekoracje Stanisława Śliwińskiego, reżyserja Zbigniewa Ziembińskiego.

Autor ukazał nam niezmiernie nową i odważną prawdę psychologiczną. Rewelacja polega na śmiałem stwierdzeniu nikomu nieznanego dotąd faktu, że mężczyzna teoretycznie zwalczający zazdrość, gdy sam dostanie się w szpony tego uczucia, nie może mu się oprzeć. Filip Frampton jest takim mądrym i tolerancyjnym człowiekiem. Kiedy jednak zaczyna podejrzewać własną żonę, kończy się jego mądrość i tolerancja. Zaczyna poprostu prać po mordzie. Być może, istniała w Ameryce potrzeba napisania na ten temat sztuki, ale nie sądzę aby warto było przywozić te rewelacje do Europy. Ja osobiście, gdybym był w Ameryce, wolałbym przywieźć paczkę papierosów amerykańskich. Postać Filipa Framptona jest tak niejasna jakbyśmy ją widzieli z drugiej strony oceanu Atlantyckiego, i to w czasie mgły na morzu. Nie wiemy czy to jest zarozumiały bufon czy naprawdę jakiś wybitny pisarz. Metoda pracy literackiej, którą nam demonstruje mr. Frampton, budzi podejrzenie, że jest to zwykły kabotyn. Zachowaniem swojem robi wrażenie zupełnego błazna. A przecież sztuka może mieć odrobinę sensu tylko w tym wypadku jeśli mr, Frampton jest jakotako człowiekiem rozsądnym i kulturalnym. Bardzo drażniące jest w tej komedji zachowanie się gości w domu mr. Framptona. Podobnych chamów nie oglądaliśmy nigdy na scenie. Goście włażą tam w najdziwniejszych porach do domu, przyprowadzają dziewczynki z rogu, wtrącają się do kłótni małżeńskich, upijają się, robią bardzo niedelikatne uwagi i aluzje. Wydawca dzieł małżeństwa Frampton siedzi przy scenie małżeńskiej i dogaduje obu stronom. Trzeba przyznać, że nasi wydawcy mniej płacą, ale są taktowniejsi.

Pani Frampton podobno napisała bardzo nieprzyzwoitą powieść. Fragmenty, które nam odczytują ze sceny, są wobec normalnej produkcji Ireny Krzywickiej czemś tak sielankowem i niewinnem, że czujemy się jak zbrodniarze przy spowiedzi dziecka.

Przedstawienie ocaliła od zupełnej nudy Romanówna. Była zabawna, miła, pomysłowa i scenę ataku histerycznego w akcie drugim zagrała wręcz po mistrzowsku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji