Artykuły

Wielka odwaga małego teatru

Niby nic wielkiego się nie stało - ot, teatr będzie grał i wywiąże się z umowy z artystami i warszawskim festiwalem Nowe Epifanie, który spektakl zamówił i współfinansował. Tak, to po prostu zachowanie zgodne z prawem - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Dyrektor Teatru Maska Monika Szela stawia czoło cenzurze prezydenta miasta. Bez takich odważnych decyzji wszyscy utoniemy w cichej dyktaturze. Wywodzący się z SLD Tadeusz Ferenc chciał odwołać zamówiony przez "papieskie" centrum spektakl, bo mógł obrażać uczucia religijne.

- Przedstawienie się odbędzie, choć prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc chciał ręcznie sterować repertuarem miejskiego Teatru Maska i nakazał odwołanie premiery "#chybanieja", bo w spektaklu pojawia się wątek kościelnej pedofilii i może to rzekomo naruszać "uczucia religijne". Choć teatr nie podpisał z artystami umowy, to niepodpisane jeszcze umowy uważa się za zawarte w formie ustnej - ogłosiła dyrektorka teatru Monika Szela.

Niby nic wielkiego się nie stało - ot, teatr będzie grał i wywiąże się z umowy z artystami i warszawskim festiwalem Nowe Epifanie, który spektakl zamówił i współfinansował. Tak, to po prostu zachowanie zgodne z prawem. Prezydent nie ma możliwości ingerować w repertuar podległej sobie instytucji artystycznej. Może co najwyżej nie przedłużyć umowy z dyrektorem teatru, który nie wywiązuje się z programu lub warunków tej umowy, bądź też odwołać przed końcem kontraktu dyrektora, który złamałby prawo. Nic takiego w Rzeszowie nie zaszło. Cenzorskie wystąpienie związanego niegdyś z SLD prezydenta Ferenca było typowym dla IV RP działaniem "bez żadnego trybu", jakby były lewicowiec uczył się pilnie od PiS-owskiego ministra Glińskiego.

Ale zarazem decyzja dyrektorki Teatru Maska to akt dużej odwagi. Prezydent Rzeszowa to jednak jej zwierzchnik, który nie miał prawa żądać, czego żądał, ale może skutecznie napsuć krwi, zwłaszcza gdy zainteresowanie całego środowiska artystycznego i ogólnopolskich mediów nie będzie już zwrócone na południo-wschodnie krańce Polski. Wsparcie należy jej się tym bardziej, że prowadzący przede wszystkim działalność dla dzieci i młodzieży mały Teatr Maska nie cieszy się taką uwagą jak czołowe, głośne sceny i odwaga w nim więcej kosztuje. A dla wielu Maska jest pierwszą formą kontaktu z kulturą teatralną.

Monika Szela wcześniej w Teatrze Maska była aktorką. Dyrektorką została w 2012 r., wybrano ją w konkursie. Od tamtego czasu Ferenc dwukrotnie odnawiał z nią kontrakt - za każdym razem na minimalny dopuszczony prawem, trzyletni okres. Po zajściach z ostatnich dni nie może być pewna, czy zachowa stanowisko.

Rzeszowska sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Twórcy "#chybanieja", reżyser Paweł Passini i dramatopisarz Artur Pałyga, to żadni prowokatorzy czy lewacy - raczej umiarkowani i przywiązani do dość zachowawczej wizji sztuki artyści, cenieni przez prawicującą stronę polskiego teatralnego świata, związani z konserwatywnym miesięcznikiem "Teatr". Koproducentem, który zamówił spektakl na festiwal, jest Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie, instytucja miejska, ale o wyraźnie religijnym rysie. Jej dyrektorem programowym jest Michał Łuczewski, socjolog, ostry krytyk głośnej "Klątwy" z Teatru Powszechnego, związany z wyraziście prawicowymi periodykami: krakowskim "Arcanami" czy warszawskim "Magazynem Apokaliptycznym Czterdzieści i Cztery".

To wyciąganie konserwatywnych sympatii to żaden przytyk. Po prostu wszyscy powinniśmy pamiętać, że jeśli odpuścimy cywilizacyjne standardy wolności słowa, poszanowania autonomii instytucji artystycznych czy dochowywania umów - to nikt nie będzie bezpieczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji