Artykuły

Bydgoski teatr przeprasza, że źle potraktował niepełnosprawną

Niepełnosprawna bydgoszczanka nie dostała od Teatru Polskiego zgody na wstawienie na widownię leżaka, by mogła obejrzeć spektakl. Dyrektor bydgoskiej sceny Łukasz Gajdzis po fakcie wyraża ubolewanie, że tak się stało, ale też zwraca uwagę na bariery architektoniczne w nieremontowanym od dawna budynku - pisze Marta Leszczyńska w Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz.

Sprawę we wtorek nagłośniła "Gazeta Pomorska", po wpisie na Facebooku bydgoszczanki, która cierpi na rzadki zespół Ehlersa-Danlosa, objawiający się deficytem układu ruchu. Kobieta 30 stycznia zarezerwowała dwa bilety - dla siebie i opiekuna - na "Beksińskich", którzy mieli być wystawiani następnego dnia. Później zadzwoniła do kasy, by potwierdzić rezerwację. Po kwadransie sama odebrała telefon z teatru z informacją, że niestety spektaklu nie obejrzy, bo zdaniem kierownika działu promocji i sprzedaży "scenografia nie pozwala na umieszczenie leżaka na widowni".

Usłyszała, że na spektakl grany na małej scenie nie ma już miejsc, a by wstawić leżak, trzeba by wykręcić pięć miejsc siedzących. Teatr zaproponował jej przedstawienie na DVD, zakup biletów na sztukę graną na dużej scenie lub obejrzenie "Beksińskich" w kolejnym terminie.

Niepełnosprawna poczuła się dyskryminowana

"Pomorska" przytacza list, który chora bydgoszczanka napisała do dyrektora teatru. "Jakie warunki powinien spełnić chory Polak, który porusza się na wózku inwalidzkim lub leżaku i który pragnie zobaczyć spektakl kameralny na tzw. małej scenie? Czy powinnam wykupić z wyprzedzeniem wspomniane przez mojego rozmówcę pięć dodatkowych miejsc, żeby zmieścić się z leżakiem zajmującym raptem 2,5 miejsca? Z jakim wyprzedzeniem mam to uczynić? (...). Jest mi przykro, iż zostałam potraktowana w sposób jawnie dyskryminujący w mieście, które od 2001 r. uważam za moją małą ojczyznę". Kobieta pisze też, że była już z leżakiem na spektaklach w Polsce i w Niemczech i wszędzie organizatorzy sami proponowali zmiany w przestrzeni teatralnej.

Na sprawę zareagował bydgoski ratusz. Rzeczniczka Marta Stachowiak przyznała, że taka sytuacja dziwi w przypadku instytucji, która "zgodnie z deklaracjami dyrektora Gajdzisa, miała być otwarta dla wszystkich".

"Miejsca na widowni były zajęte"

Dyrektor Teatru Polskiego zabrał głos dzisiaj (13 lutego), publikując oświadczenie. "Spektakl Beksińscyjest grany na Kameralnej Scenie Teatru, jego widownia liczy 113 miejsc - widzowie siedzą na krzesłach usytuowanych na podestach. 30 stycznia 2019 r., czyli na dzień przed spektaklem, pracownicy sprzedaży po raz pierwszy zostali poinformowani telefonicznie o alternatywnej motoryce pani Moniki, a także o wymogu przenośnego leżaka o wymiarach 2x1 m. Stan rezerwacji biletów wynosił już wówczas 98 proc. - niemal cała widownia była zajęta. Nie istniały więc już techniczne możliwości, aby umieścić leżak na widowni w taki sposób, aby nie powodować zagrożenia dla bezpieczeństwa przeciwpożarowego tak pani Moniki, jak i pozostałych uczestników spektaklu. Decyzja o braku możliwości realizacji rezerwacji wynikała wyłącznie z nałożonego na teatr obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa wszystkich widzów".

Gajdzis w piśmie podkreśla, że "kierownik sprzedaży zaproponował pani Monice spektakl 1 lub 2 lutego - istniała jeszcze możliwość ograniczenia sprzedaży miejsc, z pierwszego rzędu usunięty zostałby jeden podest o wymiarach 2x1. Wygospodarowane miejsce byłoby właściwe do ustawienia leżaka i komfortowego uczestnictwa pani Moniki w spektaklu przy zachowaniu właściwych procedur bezpieczeństwa. Jak wynika z treści publikacji, pani Monika nie zgodziła się na tę propozycję, dlatego pracownik zaproponował nagranie DVD, na którym zarejestrowano spektakl".

W bydgoskim teatrze są bariery architektoniczne

Dyrektor przeprasza za to, co się stało: "Teatr Polski, pomimo barier architektonicznych, codziennie stara się być instytucją otwartą dla każdego. Na spektaklach gościmy osoby z alternatywną motoryką, osoby niewidome, a także widzów z trisomią 21. pary chromosomów. Jednocześnie jest mi niezmiernie przykro, że nie udało się pani Monice obejrzeć spektaklu w dogodnym terminie, i rozumiem, że mogła się poczuć tym faktem dotknięta. Pragnę wyrazić najszczersze ubolewanie nad zaistniałą sytuacją".

Do pisma dołącza również opinię specjalisty ds. przeciwpożarowych, który stwierdza, że bez przearanżowania widowni wstawienie leżaka na salę podczas danego spektaklu byłoby naruszeniem przepisów. Ograniczyłby drogą ewakuacyjną, a tym samym uniemożliwiłby szybkie i bezpieczne wyprowadzenie widzów z sali w razie niebezpieczeństwa. Fachowiec sugeruje demontaż siedzeń dla wstawienia leżaka i wyznaczenie pracownika odpowiedzialnego za pomoc w pierwszej kolejności niepełnosprawnej w razie potrzeby ewakuacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji