"Ta nasza młodość" - wszystkie wieki ludzkie
Były lata 70. Halina Wyrodek grała w Teatrze Słowackiego, a Piotr Skrzynecki szukał nowych artystów. Zachwyciła go, zrobiła wrażenie na Zygmuncie Koniecznym, ale nie miała własnego repertuaru, z którym mogłaby wystąpić w Piwnicy. Konieczny i Skrzynecki zaczęli szukać dla Wyrodek piosenki - opowiada Renata Radłowska w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Jeszcze w szkole teatralnej śpiewała "Balladę o żołnierzu i śmierci", i tę piosenkę znali obaj. Głos miała przejmujący, dramatyczny (ktoś potem wymyślił określenie - "kontralt patetyczny").
Konieczny i Skrzynecki zaczęli szukać dla Wyrodek piosenki. - Cóż, ostro się za mnie zabrali. Od razu było wiadomo, że to nie może być coś słodkiego i płaskiego. Ani ja taka nie byłam, ani oni nie chcieli, żebym w kogoś takiego się zamieniła - wspomina Halina Wyrodek.
Znaleźli wiersz Tadeusza Śliwiaka ("Młodość"). Muzykę napisał Konieczny. Pierwsze próby - tylko z Koniecznym i pianinem; potem doszli inni muzycy ze swoimi instrumentami: gitara, puzon. Muzyka była doskonała, ale to Wyrodek nadała całości charakter. Wielkie emocje - czułość, tęsknota, żal, niepokój. Taka jest "Ta nasza młodość" - żelazny punkt programu, jeden z piwnicznych hymnów.
Czy jest w tej piosence młodość? Halina Wyrodek mówi, że są w niej wszystkie wieki ludzkie: - Gdyby była w niej tylko młodość albo starość, to przecież odśpiewałabym ten kawałek raz i koniec. A ta piosenka została w Piwnicy na stałe, bo okazała się ważna dla wielu osób - drażniła je, męczyła, przejmowała. I tak jest do dziś.
Piosenka trwa cztery minuty. Wyrodek śpiewała, myśląc o śmierci swojej mamy; o przyjaciołach, którzy nagle odeszli. Jest tyle interpretacji, ilu słuchających. A ona zawsze płacze, kiedy ją śpiewa.
Wyrodek: - Pamiętam taki występ Piwnicy w Nowym Jorku, być może to Carnegie Hall - na widowni siedziała stewardesa ze znajomym Amerykaninem. Po występie przyszła do garderoby i mówi: "On tak słucha, słucha i nagle mnie pyta, o czym ta kobieta śpiewa, bo chciałby to wiedzieć, skoro on już przez to jej śpiewanie płacze". I to było dla mnie najważniejsze, jak ludzie przeżywali tę piosenkę.
Po paru latach Skrzynecki powiedział Wyrodek: "Ty leniu wstrętny, weź znajdź jakąś inną piosenkę. Nie możesz tak całe życie z tą Tą naszą młodością "... Ona odpowiedziała: "Piotrze, czy nie lepiej śpiewać jedną całe życie, a dobrze, niż śpiewać dziesięć, a wszystkie do dupy?".