Artykuły

Protest song na kilku aktorów

"Zdobycie bieguna południowego" Manfreda Karge to powrót do teatru zaangażowanego, ze szczegółami i bez osłonek opowiadającego o rozczarowaniu współczesnej młodzieży. Spektakl w "Powszechnym" operuje językiem młodych, ale uwypukla wszystkie wady sztuki.

Może coś się ruszyło. W warszawskich teatrach powoli ustępuje chyba niechęć przed wystawianiem utworów współczesnych. Może bierze się to z faktu, że pozbawiony możliwości aluzyjnego traktowania rzeczywistości teatr zatracił ostatnio kontakt z publicznością. Zwolnione pozycje zajęło kino. Tu mówi się wprost o problemach nurtujących dziś młodzież. Nie od rzeczy taką furorę robią teraz filmy portretujące najboleśniejsze rozterki czy dewiacje, jak choćby głośny brytyjski "Trainspotting". I nie ma przy tym znaczenia, czy robią to prawdziwie, czy do głosu dochodzi tylko gra, wyczucie potrzeb rynku. Liczy się przede wszystkim gorący temat.

Teatry jakby tego nie dostrzegały. Przypadek quasi-reportażowej "Młodej śmierci" Grzegorza

Nawrockiego, bezkompromisowo opisującej trzy brutalne, bezsensowne morderstwa, których sprawcami są nastolatki, czy kilku innych, pokazywanych także w stolicy, przedstawień Anny Augustynowicz, jest tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Wciąż brakuje nam dramaturgii, żywiącej się dotykającą nas wszystkich szarą codziennością. Nikt nie chce zrozumieć, że tematy leżą dziś na ulicy i wystarczy tylko po nie sięgnąć.

Skoro brakuje nam sztuk rodzimych autorów, można przynajmniej sięgnąć po obce. Bohaterowie "Zdobycia bieguna południowego" mogliby mieszkać obok, po przeciwległej strome ulicy. Slupianek, Biischer, Braukmann i Seifert to ludzie, którzy, mimo swych dwudziestu kilku lat, mają poczucie, że ich życie straciło sens. Bieg dnia wyznaczają kolejne, bezskuteczne wyprawy do "pośredniaka", szukanie nawet dorywczej pracy, spotkania z kolegami. Po jakimś czasie jednak odechciewa się wszystkiego. Bohaterowie Kargego pozostają w bezruchu. Braukmann na przykład domowe prace zrzuca na żonę. Ona "tyra", a on robi swoje - znaczy nie robi nic. Dramat Kargego przyciąga uwagę jako zapis stanu świadomości młodego pokolenia, któremu na starcie w dorosłe życie odebrano wszelkie perspektywy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji