Artykuły

Głupiec wart kolacji

Wyszukują sobie głupców: oryginałów, pasjonatów, naiwniaków. Wydają kolację, podczas której Bogu ducha winni delikwenci są przedmiotem drwin towarzystwa. Ten, kto przyprowadzi największego cudaka - wygrywa. Dość obrzydliwą trzeba rzec, rozrywkę uczynił Francis Veber kanwą swej "Kolacji dla głupca". Francuskiego komediopisarza uwiodła zapewne okazja do mnożenia farsowych sytuacji, jakie stwarza wprowadzenie niezbyt lotnego niezguły na salony - tudzież szansa na dyskretne moralizatorstwo: zawsze miło widzieć, jak facet, czyniący sobie zabawę z innych, sam wychodzi na palanta. Sztuka odniosła spory sukces w Paryżu, a od paru lat z powodzeniem krąży również po polskich scenach. W Ateneum reżyserii podjął się Wojciech Adamczyk, specjalizujący się w lekkim (acz nie bezmyślnym) repertuarze, a główne role zagrały gwiazdy tej miary co Wojciech Pszoniak i Piotr Fronczewski. Szczególnie Pszoniak czuje się znakomicie w kreowaniu tytułowego poczciwiny, obdarzonego niepowszednim talentem do pakowania siebie i innych w kłopoty - ale też i życzliwym, bezinteresownym sercem; przy całym komizmie jest w nim coś z chaplinowskiej godności. Gorzej z partnerem: Fronczewski fachowo wygrywa każdy dowcip, nie wierzy się jednak ani w rzeczywisty ból "łowcy głupców" po odejściu żony, ani w jego wstyd za niewczesne drwinki. Do żadnych ludzkich uczuć ta nazbyt płaska postać nie dorasta w toku wydarzeń. Szkoda; jeszcze parę (dalibóg niedużo) poważniejszych tonów, na które w tekście Vebera jest miejsce, nie zaszkodziłoby tej, skądinąd porządnie, bez tandetnych gagów zrealizowanej farsie, na którą mieszczańska Warszawa będzie waliła teraz długie miesiące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji