Artykuły

Tajemnice artystycznego mechanizmu

"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Wojciech Giczkowski na blogu Teatralna Warszawa.

"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Anny Augustynowicz w Teatrze Polskim w Warszawie to nie tylko pytanie do ludzi teatru o kondycję sztuki w naszym kraju, ale także zbiór uwag na temat tego, co się dzieje w Polsce skierowanych do każdego z nas. Znakomita realizatorka użyła do przedstawienia swojego zamysłu skomplikowanego mechanizmu teatralnego. Wykorzystała jego trzy elementy: tekst, (zawierający chyba najważniejszą w polskiej literaturze diagnozę stanu naszej wspólnoty), własny pomysł inscenizacyjny oraz doborowy zespół aktorski oparty głównie na "jej" aktorach oraz grupie artystów pracujących na co dzień w stołecznym Teatrze Polskim.

Na spotkaniu po premierze Anna Augustynowicz podziękowała dyrektorowi Andrzejowi Sewerynowi za stworzenie rzadkiej okazji pracy poprzez scenę nad tekstem, który jest dla niej bardzo ważny. Podkreśliła też możliwość pracy z zespołem, który ją inspirował rozmowami na temat spraw nas dotykających i prowokujących do myślenia.

Utwór Wyspiańskiego, napisany w 1902 roku, był próbą diagnozy ówczesnego stanu narodu polskiego. O dziwo, w obecnej inscenizacji, diagnoza ta jest nadal aktualna. Przedstawienie wciąga publiczność, która przez prawie dwie i pół godziny słucha rozważań o nas samych. Nie mają one jednak w sobie nic z debaty, którą na co dzień oglądamy w telewizji. Wielki polski poeta potrafił tak napisać dramat, że ze zdziwieniem konstatujemy, że wcale się nie zmieniliśmy. Ciągle aktualne są te same podziały, nie ma zrozumienia dla drugiej strony, a co zaskakujące - nadal bardzo mało jest doceniona rola kobiet w naszym życiu. Wyzwolenie Polaków jest w przedstawieniu pokazane przez pryzmat doświadczeń trzech pokoleń żyjących w zupełnie różnych warunkach historycznych i społecznych. To między innymi dlatego obecna inscenizacja jest tak interesująca, bo widz w każdym wieku odnajdzie w bohaterach cząstkę samego siebie.

Te trzy pokolenia dyskutują w teatrze na temat wolności. Jerzy Trela, zaproszony przez Augustynowicz do tego spektaklu, był rektorem uczelni, w której reżyserka studiowała. Miała 15 lat, gdy w 1974 roku zobaczyła go jako Konrada w słynnym "Wyzwoleniu" przygotowanym przez Konrada Swinarskiego. Na scenie Teatru Polskiego Trela gra postać Ojca i robi to znakomicie, wykorzystując ekspresję znaną widzom z tworzenia wcześniejszych postaci bohatera romantycznego. Zupełnie inny jest ulubiony aktor reżyserki, czyli Grzegorz Falkowski. Jego Konrad to idealny odtwórca rozmarzonego poety, który ze zdziwieniem przygląda się otaczającej rzeczywistości. Może denerwować swoją kreacją, jednak widzi świat prawdziwie. W jego interpretacji tekst odczytuje się tak, jakby był napisany współcześnie. Zaś Marcin Bubółka, reprezentujący najmłodsze pokolenie, odbiera świat po nowemu i chce go też po swojemu budować. Ta rola spodoba się wszystkim, bo młodzi nie mogą zrozumieć, dlaczego starzy ludzie od ponad stu lat, a właściwie jeszcze dłużej, byli i są tak bardzo podzieleni. Nie chcą zrozumieć postawy osób innej opcji politycznej ani pozwolić konkurencyjnym ugrupowaniom rządzić krajem.

Scenografia Marka Brauna, od lat współpracującego z Anną Augustynowicz, jest jak zwykle ascetyczna, a jej elementy wykorzystano perfekcyjnie. Wszystko jest czarne, nawet sztandary. Nie odciągają uwagi widza od tego, co w tym przedstawieniu jest najważniejsze, czyli od słowa. Pełnią raczej funkcję symboli nawiązujących do naszej historii i religijności. Wplata się w to także muzyka z zagraną przez katarynkę pieśnią "Boże coś Polskę".

Aktorzy chcą wykorzystać swoje role do maksimum i zaistnieć w dyskusji. Mirosław Zbrojewicz gra rolę Adama Mickiewicza podniośle. Schodzi z pomnika po odwinięciu się z folii, a jednak tak odbrązowiony nie znajduje zrozumienia u słuchaczy. Wraca na cokół, bo tam jest jego miejsce. Także pozostali aktorzy tego przedstawienia szukają odpowiedzi na pytanie, jaka jest ich rola w odkłamywaniu prawdy i fałszu w polskiej rzeczywistości. Proces wyzwalania jednak trwa i ze zdziwieniem odkrywają, że znajdujemy się ciągle w tym samym miejscu, w którym zostawił nas krakowski geniusz.

Dlaczego teatry ciągle wracają do "Wyzwolenia"? Czy to moda? Po głośnych przedstawieniach Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Studio i Radosława Rychcika w krakowskim Teatrze Słowackiego czas zobaczyć przedstawienie bez wydziwiań, za to pełne zadumy nad niesłychaną wizją Wyspiańskiego, którą tak udanie i ze zrozumieniem przedstawiła ze swoim zespołem Anna Augustynowicz. Nie jest to spektakl z cyklu: "wystawiamy szkolną lekturę", ale ważny głos środowiska artystycznego w toczącej się obecnie dyskusji o niechęci jednych do drugich, podziałach wśród Polaków, a także o tym, czy dzielące nas rowy nienawiści można będzie już wreszcie zasypać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji