Artykuły

Zabawy z Panem Tadeuszem

"Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie" Adama Mickiewicza w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Zbyszek Dramat.

Wstęp

1. Słowo "nowe" oznacza dla mnie: świeże, dotychczas nieodkryte, awangardowe, innowacyjne, nowatorskie, pionierskie, postępowe, prekursorskie, inne, niekonwencjonalne, oryginalne, śmiałe, alternatywne, aktualne i twórcze. Wszystkie te cechy przypisać można temu, co w ostatnich latach dzieje się w Teatrze Nowym w Poznaniu.

2. Efektem "nowego" w Teatrze Nowym jest stały cykl, jak ja to nazywam "klasyki zdekonstruowanej", do której zaliczam takie sztuki jak: "Dziady" w reż. Radosława Rychcika, "Beniowski. Ballada bez bohatera" w reż. Małgorzaty Warsickiej, "Iwona. Księżniczka Burgunda" w reż. Magdaleny Miklasz, "Lear" w reż. Jędrzeja Piaskowskiego, "Sen srebrny Salomei" w reż. Tomasza Cymermana, "Dom lalki" w reż. Michała Siegoczyńskiego, "Dom Bernardy Alba" w reż. Magdaleny Miklasz i teraz "Pan Tadeusz" w reż. nieocenionego Mikołaja Grabowskiego. Bez wątpienia wszystkie te spektakle wystawione zostały w sposób absolutnie niekonwencjonalny, chciałoby się napisać awangardowy. Jedynym wyjątkiem zdaje się być "Wiśniowy sad" w reż. Izabelli Cywińskiej, wciąż grany od premiery w 2013 r.

3. Betoniarka to maszyna do przygotowywania mieszanki betonowej lub inaczej maszyna wyrabiająca beton. Obsługa betoniarki jest prosta: przy samodzielnym przygotowywaniu betonu znaczenie ma kolejność dozowania. Na początku do bębna betoniarki należy wlać część wody, następnie wsypać cement, a potem stopniowo dodawać piasek, żwir i resztę wody. Jeżeli chodzi o beton to (jak twierdzi Wikipedia) jest on typem kompozytu, powstałym ze zmieszania spoiwa (cementu) i wypełniacza (kruszywo) plus ewentualnych domieszek nadających pożądane cechy oraz wody. Beton uważany jest za jeden z najbardziej powszechnych materiałów we współczesnym budownictwie. W sztuce "Pan Tadeusz" betoniarka i beton suchy odgrywają znaczącą sceniczną rolę. Cała scenografia przygotowana przez Jacka Ukleję ma generalnie rzecz ujmując charakter mechaniczny, maszynowy i budowlany. Musi się to kojarzyć jednocześnie z "Polską w ruinie" i "Polską w budowie". Te znaki teatralne w połączeniu z rusztowaniem wpisują się w niestety "nienowe" odczytanie treści "Pana Tadeusza" - przygotowanego do wystawienia (kolejny raz) przez Mikołaja Grabowskiego i Tadeusza Nyczka (w polskim teatrze i teatrologii postać wręcz legendarną).

ROZWINIĘCIE

1. Zakładam, że treść epopei narodowej pod tytułem "Pan Tadeusz" autorstwa Adama Mickiewicza (w Poznaniu postaci szczególnej m.in. ze względu na patronat nad uniwersytetem i historyczne miejsce, na którym stoją krzyże: Pomnik Ofiar Czerwca 1956 r.) jest prawie wszystkim znana, głównie ze szkoły, ale także z filmu Andrzeja Wajdy. W związku z tym treść zawarta w spektaklu będzie w tym tekście tylko tłem. Skupię się zasadniczo na formie. Przez formę rozumiem tu sposób w jaki twórcy spektaklu przekazali widowni (czyli mnie) treść dzieła Mistrza.

2. Jeżeli widz zaakceptuje i odnajdzie się w minimalistycznej scenografii z pewnością przyjmie również pomysł z "procesem" przenikania się dziejów w kostiumach postaci. Rozumiem zamiar przebierania aktorów, raz to w stroje współczesne, a raz w stroje z epoki. Bez wątpienia zabieg ten pasuje do scenografii. Z zadaniem bardzo dobrze poradziła sobie Katarzyna Kornelia Kowalczyk - odpowiedzialna za kostiumy i nadzór realizacyjny. Nie będę ukrywał, ze scenografią i z tą zmiennością strojów miałem osobiście problem estetyczny. Uważam, że tak wybitną ekipę twórców stać na znacznie więcej.

3. Jeżeli pozostaniemy jeszcze przy plastycznej oprawie sztuki to oprócz dekoracji i kostiumów zaliczają się do niej też rekwizyty, charakteryzacja postaci i oświetlenie. Na scenie nie było dużo rekwizytów, ale zaciekawiły mnie małe flagi polskie i jedna europejska (w ręku, co ciekawe Jankiela; celowy zabieg reżysera?), którymi intensywnie machają niektóre postaci. Mała polska flaga, którą obejmuje mrówka pojawiła się też na zdjęciu w programie do spektaklu, (nie znalazłem informacji, kto jest autorem tej pracy). Na szczególne uznanie zasługuje też Michał Głaszczka odpowiedzialny za reżyserię światła. W jego przypadku to nie było zwykłe oświetlenie sceny, to była reżyserska świetlna maestria, zarówno w zakresie scen zbiorowych jak i pojedynczych postaci.

4. Reżyser na stronie internetowej Teatru Nowego nawiązuje do napięcia komediowego obecnego w spektaklu. Liczy, że "w tym polskim tyglu pośmiejemy się, mam nadzieję, niemało". Stara się nam powiedzieć, że "gdybyśmy spojrzeli na siebie tylko na serio No nie. Śmiech jest czymś, co wybacza, co daje rozgrzeszenie". Potwierdzam, w spektaklu jest duży potencjał komediowy, a nawet farsowy i groteskowy. Nie brakuje tu drwiny i ironii, również. Ma rację Juliusz Tyszka (tekst Do trzech razy ta sama sztuka? Czemu nie? - teatralny.pl), że sporo tu "umizgów, podszczypek, gagów, żarcików i podśmiechujek". Jest to jednak tak "podane"/pokazane/zagrane, że nie budzi generalnie oporu widowni, a może nawet bardzo się podoba. Wyjątkiem są z pewnością ci, którzy kolejny raz liczyli na spektakl niezdekonstruowany, klasyczny w swej treści i formie.

Ostatecznie należy zdać sobie sprawę, że treść poważnego przekazu A. Mickiewicza trochę tu znika, gdzieś za zasłoną "zabawowego" wymiaru spektaklu. Oczekiwałbym na scenie większej równowagi, wyrażanej w zmienności konwencji teatralnych. Jednostronność nigdy dobrze teatrowi nie służy, bo przecież chyba nie chodzi li tylko o schlebianie gustom publiczności

5. Mikołaj Grabowski (który był tego dnia na widowni - 15 stycznia 2019 r.) i dyrektor TN Piotr Kruszczyński po raz kolejny nie zawiedli się na zespole scenicznym. Wszyscy twórcy teatralni pracujący dotychczas na tej scenie podkreślają wysoki poziom artystyczny i zgranie ekipy aktorskiej. A wśród nich znalazła się czołówka polskiej reżyserii teatralnej. Tu kieruję Państwa uwagę na Agatę Dudę-Gracz, która przygotowuje w TN Poznań kolejny spektakl, tym razem będzie to "Hamlet"!.

I tak było i tym razem. Młode pokolenie równoważą aktorzy doświadczeni (na czele z Marią Rybarczyk, Zbigniewem Grochalem, Ildefonsem Stachowiakiem i Januszem Andrzejewskim). Uczą się od siebie nawzajem, co skutkuje wielce udanymi scenami. Nie tylko w tym spektaklu.

To nie przypadek, że w tym teatrze odbywa się Ogólnopolski Konkurs Wokalny "Pamiętajmy o Osieckiej". To także nie przypadek, że teatr od lat współpracuje z Jerzym Satanowskim i wieloma wybitnymi kompozytorami i muzykami. W konsekwencji w repertuarze granych jest dużo spektakli stricte muzycznych lub zawierających sporą dawkę muzyki i śpiewu. Mikołaj Grabowski umiejętnie wykorzystał atuty zespołu w tym zakresie i przygotował inscenizację wypełnioną ogromną ilością nut. Aktorzy nawet jak mówią to jakby śpiewali. Treść Mickiewicza zamieniła się w jedno wielkie libretto z kompozycjami Zygmunta Koniecznego.

6. Z punktu widzenia kunsztu aktorskiego na uznanie zasługują: Jan Romanowski (tytułowy Pan Tadeusz), Anna Mierzwa (świetna i brawurowa Telimena), Mateusz Ławrynowicz (Hrabia) oraz Michał Kocurek (Jankiel).

Jan Romanowski należy do grupy "nowych w Nowym". Dosłownie czuje się w nim krakowską szkołę tj. Akademię Sztuk Teatralnych. Widać efekty impostacji głosu i pracy nad jego emisją. Dysponuje kapitalną dykcją i wyczuciem ruchu scenicznego. Poznański teatr będzie miał z niego pożytek. Niejedna ciekawa rola przed nim.

Anna Mierzwa to dziś klasa w sama w sobie. Obsadzenie jej w tak ważnej dla tego spektaklu roli Telimeny to "oczywista oczywistość". I nie zawiodła. Uczyniła kolejny krok w stronę mistrzostwa teatralnego, szczególnie jeżeli chodzi o jej możliwości wokalne i kreacyjne (w przypadku tego spektaklu: komediowe i farsowe). Doskonale sobie poradziła z wieloma wyzwaniami choreograficznymi, którym nadał swój "Mierzwowy" charakter . Kiedy zobaczyłem ją w 2014 r. w "Wiśniowym Sadzie" w reż. Izabelli Cywińskiej wiedziałem już wtedy, że to aktorka z wielkimi możliwościami. I to się potwierdziło w praktyce, w kolejnych spektaklach.

Mateusz Ławrynowicz kapitalnie odnalazł się w roli Hrabiego - dziwaka, artysty szukającego wciąż natchnienia, kosmopolity oraz zabawnego lekkoducha i romantyka.

Michał Kocurek rolę Jankiela zagrał poza-konwencjonalnie (jego postać wygląda jakby "uciekła reżyserskiej konwencji", co świetnie sprawdziło się na scenie), a w związku z tym bardzo intersująco i poważnie. Udowodnił, że nie obce mu są wyzwania pieśniarskie. Znakomicie wykonał pieśń/song o "karczmie żydowskiej jak świątyni".

Warto w tym miejscu podkreślić nadzwyczajne wykonanie kilku scen, głównie z udziałem Tadeusza, Telimeny i Hrabiego. Na szczególne uznanie zasługuje przygoda z mrówkami i odkrywaniem tatuażu mrówki w pobliżu pępka Telimeny. Ta sama mrówka z husarskim skrzydłem znalazła się na plakacie spektaklu i w programie sztuki. Wpisuje się w zbiór ważnych, a jednocześnie dowcipnych teatralnych kodów znaczeniowych, obecnych w treści spektaklu.

I jeszcze jedno zdanie. Bardzo się cieszę, że zobaczyłem Pawła Binkowskiego, którego ostatnio na scenie Nowego zbyt często nie widziałem (z wyjątkiem "Graczy", kilkanaście dni temu, przed zdjęciem z afisza).

7. W spektaklu pięknie wybrzmiewa muzyka skomponowana przez Zygmunta Koniecznego. Grana jest na żywo w wykonaniu zespołu kameralnego w składzie: Ewa Suszycka/Katarzyna Płaczek (skrzypce), Piotr Banyś/Marek Kaczor (puzon), Józef Czarnecki/Marcin Baranowski (wiolonczela), Tomasz Orłowski/Joachim Rufael (trąbka) oraz Andrzej Mazurek/Mirosław Kamiński (perkusja).

Na szczególną uwagę zasługuje wokalna strona spektaklu. Słyszymy tu piękne chórki, pieśni, przyśpiewki i piosenki - także w rytmie hip-hopowym. Na uznanie zasługuje też Julia Rybakowska. Grając Pannę Różę wyśmienicie wykonuje transowy (odjazdowy i hipnotyczny) utwór "Zosia".

8. I na koniec kila zdań o obszernym programie spektaklu. Co w nim można ciekawego znaleźć? Oprócz typowych informacji o spektaklu i jego twórcach zamieszczono tu (uwaga, uwaga): Preambułę Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz trzy absolutnie poważne teksty, w tym analizy literaturoznawcze i socjologiczne: a) "Pan Tadeusz - pragnienie eposu" autorstwa Michała Kuziaka z publikacji naukowej "Pan Tadeusz. Poemat. Postacie. Recepcja", red. Andrzej Fabianowski, Ewa Hoffmann-Piotrowska, Uniwersytet Warszawski, Warszawa 2007; b) "Świat zepsuty" Ignacego Krasickiego z "Satyr i listów" w opracowaniu Zbigniew Golińskiego - Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1958; c) "Refleksje o polskości" napisane przez wybitnego socjologa Jerzego Szackiego w "Roczniku Towarzystwa Naukowego Warszawskiego", tom 62 (63) z roku 2000, strony 58-68. Komentując to przyznam szczerze, że z pewnością ta arcy-poważna tematyka równoważy to, co widzimy lub nie widzimy na scenie. Pytam się tylko do kogo takie programy są adresowane? Kolejki, żeby go kupić nie widziałem Z pewnością wielu widzów byłoby zaskoczonych, że treść programu to jeden skrajny świat, a na scenie drugi - zupełnie inny. Może w tej sytuacji warto drukować dwa programy: jeden dla znawców (krytyków, badaczy, dziennikarzy) i drugi dla widzów/publiczności, którzy i tak przyjęli spektakl owacją na stojąco. Wstałem i ja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji