Artykuły

Na dawnych tropach

Oceniając efekty pracy ludzi odpowiedzialnych za jakość widowisk teatralnych w polskiej telewizji nie bardzo wiadomo jakie zasługi można przypisać poszczególnym szefom tego działu. Zbyt często bowiem zdarzają się zmiany na stanowisku dowodzenia. Wiadomo przecież, iż przygotowanie spektaklu, zanotowanie go na taśmie trwa dość długo. Zatem osobom nie wtajemniczonym nie wiadomo komu być wdzięcznym, a na kogo psioczyć. Tak czy owale mieliśmy ostatnio do czynienia ponownie ze zjawiskiem, które nie zdarza się zbyt często. Poprzednio można było chyba pisać w tym tonie o "Otellu" z Olbrychskim w roli tytułowej. Niedawno nadano "Hamleta".

Był to spektakl, który trzeba było obejrzeć choćby z jednej przyczyny - kreacji Jana Frycza. Od dawna już historia duńskiego księcia nie była przekazana tak sugestywnie. Odbioru nie zakłócały nawet wyraźne potknięcia przy obsadzaniu innych ról. Ani Ewa Dałkowska w roli królowej, ani Ewa Domańska jako Ofelia nie stanowiły dla Frycza wartościowych partnerek, a pomimo to przedstawienie oglądało się z największą przyjemnością. Reżyser Jan Englert poprowadził Frycza i własnym tropem - także grał nie tak dawno jeszcze królewicza łaknącego zemsty za zabójstwo swego ojca - lecz wówczas Englert jako aktor dysponował już o wiele bogatszym doświadczeniem niż obecnie jego młodszy imiennik. Przypuszczam że rola Frycza zostanie na trwale zauważona pośród wykonawców Hamleta, chociaż występowało w niej tyle znakomitości polskiej sceny.

Żałowałem tylko, iż nie skorzystano z najnowszego przekładu dzieła Szekspira dokonanego przez Macieja Słomczyńskiego. Owo tłumaczenie jest chyba najbliższe naszym czasom. Spośród pewnie kilkunastu przekładów zrealizowanych do tej pory praca Słomczyńskiego ma walory zupełnie nowe. Ilekroć mam do czynienia w telewizji z tekstem Szekspira trzymam w ręce przekład Słomczyńskiego. Słuchając innego doboru słów, spoglądam w niego właśnie. Trochę to męczy fizycznie, ale odbiór solidnie wzbogaca.

Nic nie wiem o kolejnych premierach telewizyjnego teatru, ale oglądając takie jak ostatni "Hamlet" wciąż mam nadzieję, że powrócą dawne dobre czasy, kiedy to każde poniedziałkowe przedstawienie stawało się wydarzeniem prawdziwym. Nawiązującym do niegdysiejszych "Chłopców" Grochowiaka czy do "Mazepy" Słowackiego.

To było coś.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji